Dlaczego trzeba objechać wyspę Hvar rowerem
Wydawałoby się, że wycieczki rowerowe to niekoniecznie produkt pierwszego wyboru w chorwackiej Dalmacji, pełnej słońca, plaż, zabytków do zwiedzania i winnic. Ale w okresie turystycznym, szczególnie na początku sezonu, to sposób na uniknięcie tłumu i dokładniejsze zwiedzenie okolicy. Wyprawę warto zacząć od wyspy Hvar.
Wyspa i położone na niej miasteczka to perełka Dalmacji. Jest tu wszystko, czego trzeba turyście – zachwycające zabytki, wspaniała kuchnia, winnice, urokliwe zakątki, winnice… Są też lawendowe wzgórza i nadmorskie ścieżki – można i warto objechać je rowerem.
Spacer po dawnej Lesinie
Na Hvar dostajemy się promem ze Splitu (bezpośrednie połączenie lotnicze z Warszawy – 2 godziny – albo przesiadka we Frankfurcie – ok. 5 godzin) i od razu po zejściu z pokładu jesteśmy w części turystycznej. Aleja przy porcie zaprowadzi nas do najstarszej części miasta noszącego również nazwę Hvar. Administracyjne centrum zostało tu przeniesione w 1278 roku, ale miasto jest starsze – osadnicy bizantyjscy nazywali je Lysiną. Wenecjanie, którzy przejęli wyspę w 1420 roku używali nazwy Lesina – używano jej oficjalnie do początku XX wieku.
Pierwszy dzień w mieście warto przeznaczyć na spacer po starówce. Możemy obejrzeć XVII-wieczny teatr – najstarszy na świecie taki przybytek udostępniony szerokiej publiczności. Obecnie na ukończeniu jest remont wnętrz, trwający tu od pięciu lat. Aby zajrzeć do środka, musimy dostać się na pierwsze piętro budynku Arsenału – z tarasu mamy piękny widok na górującą nad miastem twierdzę Spanjolę, zbudowaną w XVI wieku, za czasów weneckich. Widzimy też największy plac w Dalmacji – Hvarska pjaca, który był niegdyś fosą oddzielającą dzielnicę szlachecką od domów biedoty.
Idąc w głąb placu dojdziemy do katedry Św. Szczepana – renesansowej budowli z charakterystyczną dzwonnicą, która na każdym piętrze ma większą liczbę arkadowych okien – pełniących nie tylko funkcję dekoracyjną, ale i architektoniczną. Każde wyżej położone piętro jest lżejsze niż to poniżej, dzięki czemu konstrukcja jest trwalsza. A sam kościół był wielokrotnie niszczony i przebudowywany – wnętrze ma wystrój barokowy. Dzisiejszy wygląd świątyni to zachowany stan z XVI i XVII wieku.
Oryginalne mury i jedyne takie koronki
Następnie warto wybrać się na spacer uliczkami Hvaru, do których wejdziemy bramą wiodącą przez oryginalnie zachowane mury miejskie (co w Europie jest rzadkością, Napoleon przeważnie kazał burzyć mury, by „otwierać” miasta – umożliwiając przenoszenie cmentarzy poza mury, dzięki czemu mniej zarazków trafiało do wody pitnej). W plątaninie uliczek znajdziemy knajpki, zaułki, dawne studnie z weneckim lwem, a także – zakon benedyktynek, w którym mieści się muzeum koronek z agawy, tradycyjnego lokalnego produktu, wpisanego na listę dziedzictwa niematerialnego UNESCO. Każda z nich jest wyjątkowa, a wzory się nie powtarzają.
Na nocleg polecić można hotel Amfora – pięknie położony nad zatoką, spacerem ok. 15 min z centrum miasta. A spacer jest wokół portu, pięknie oświetlonego zachodzącym słońcem, następnie zaś – promenadą nadmorską. Hotel to typowo wakacyjny resort z basenami, barem przy plaży, popularny obiekt na wydarzenia prywatne i konferencje.
Zwiedzanie Hvaru będzie o wiele pełniejszym doznaniem, jeśli do oprowadzania wynajmiemy przewodnika – najlepszym wyborem będzie Dino Ivančić, wielokrotnie nagradzany, dysponujący ogromną wiedzą i mający doświadczenie z grupami różnego typu.
Jedyny sposób zwiedzania
Następnego dnia wybieramy się na wycieczkę po wyspie – w zależności od możliwości grupy. Oczywiście, część turystów, szczególnie z Włoch, przypływa na Hvar z własnym sprzętem, ale aby w pełni docenić uroku takiej wyprawy, warto powierzyć jej organizację profesjonalistom. Na przykład firma Hvar Life, stworzona przez Włocha z Treviso (znajduje się słynna fabryka rowerów Pinarello) dysponuje nie tylko świetnym sprzętem, ale przede wszystkim wspaniałą ekipą entuzjastów rowerowych – ludzi jeżdżących po Hvarze od lat, rdzennych mieszkańców. Na przykład Jelena Gracin to przewodniczka rowerowa wyrozumiała dla początkujących, znająca wyspę jak własną kieszeń, posiadająca ogromną wiedzę, którą chętnie się dzieli.
Mniejszą firmą, współpracującą często z Hvar Life, jest Natural Hvar Tours – rodzinne przedsięwzięcie potomków 300-letniego wyspiarskiego rodu. Grgo Matkovic i jego żona pokazują wyspę turystom, zabierają ich w mniej uczęszczane miejsca, pokazują piękno natury, zapraszają do rodzinnego domu na lunch, organizują też degustacje wina z własnej kameralnej winnicy. Wycieczki są rowerowe, piesze, samochodowe.
fot. Stefano Spalletta Photo
Wynajęcie profesjonalistów gwarantuje dostosowanie trasy do kondycji uczestników. Wyspa jest górzysta, a niektóre podjazdy mogą być męczące dla osób nienawykłych do poruszania się na dwóch kółkach. Dla grup seniorów i osób niewysportowanych przewidziana jest trasa wiodąca po w miarę płaskim terenie, nad brzegiem morza. Ci, którzy są trochę bardziej zaawansowani, zabierani są na trasę z podjazdem, ale wywożeni na największe wzniesienie busem. Zaś najbardziej zaawansowani mogą ruszyć z Hvaru ostro pod górę – ale to wyzwanie raczej nie dla amatorów.
Trasa dla średnio zaawansowanych prowadzi na przykład na początek do Starego Gradu przez Brusje i Velo Grablje. Aby dostać się tam z Hvaru trzeba pokonać góry i tutaj przydaje się asysta firmy, która wywozi nas w górę do Brusje. Na rowery wsiadamy dopiero, gdy wzniesienie łagodnieje i osoby uprawiająca na co dzień trochę sportu nie mają problemu z podjechaniem w górę. Ci, którzy nie ćwiczą też dadzą radę, ale trochę się namęczą i nasapią. Za to widoki z góry warte są łez i potu, mijamy też słynne pola uprawne Hvaru, otoczone charakterystycznymi konstrukcjami z kamieni (gomile). Docieramy do pierwszego przystanku tuż przed Velo Grablje – Belwederu Św. Rocha. Tak lokalni mieszkańcy nazywają to miejsce, choć wyróżniająca je przydrożna kapliczka ma za patronów św. Dominika i Petronillę. Choć wygląda na stary zabytek, postawiono ją w 1937 roku.
Witajcie w starożytnym Faros
Z tego miejsca roztacza się wspaniały widok i mamy przed sobą nie mniej wspaniałą perspektywę jazdy w dół do Starego Gradu. Jak nazwa wskazuje, miasto to jest bardzo stare – najstarsze w Chorwacji, założone jeszcze przez osadników greckich 2400 lat temu. Historia osadnictwa miejskiego w Chorwacji zaczęła się właśnie tutaj w 384 r. p.n.e. Grecy, pochodzący z wyspy Paros, założyli kolonię w starożytnej Ilirii i nazwali wtedy to miasto Faros. Miasto, zamieszkane dziś przez ok. 1300 osób, jest wpisane na listę dziedzictwa UNESCO, jest niezwykle urodziwym miejscem, idealnym na postój i kawę w jednej z przyportowych kawiarenek.
Polskie akcenty i najlepsze wina
Na lunch udamy się jednak w głąb wyspy – do miasta Dol, a właściwie do położonej nieopodal gospody – Konoba Kokot. To miejsce o wyjątkowym klimacie i każdy, kto tu zawita czuje się od razu jak w odwiedzinach u starych znajomych. Piękne widoki, zaciszne miejsce otoczone zielenią, pyszna jagnięcina z grilla i inne lokalne specjały, domowe wino – warto było napracować się nogami, by teraz najeść się do syta bez wyrzutów sumienia. Gospodarz jest niesamowicie gościnny, gościom z Polski chętnie przypomina, że jego ukochana drużyna – Hajduki Split – to pobratymcy „naszego” Górnika Zabrze.
Droga do celu jest już niedaleka, a po drodze jeszcze jedna atrakcja – wizyta w winiarni rodzinnej Grgo Matkovica. Niewielka, ale stara piwniczka, rodzinna atmosfera, pyszne wino… Grgo ma małą i kameralną winnicę, której powierzchnia nie sięga nawet hektara i większość trunków rozlewa z beczki na miejscu. Ale wyspy Dalmacji słyną ze swoich win – stoki są mocno nasłonecznione, słońce odbija się od morza i od skał, dając dodatkowe źródła ciepła. Wyspa słynie z czerwonej odmiany plavac mali, starożytnej, będącej krzyżówką crljenaku kaštelanskiego i primitivo. Ale miłośnicy białego wina też znajdą tu przysmaki, takie jak bogdanuša, posip. Dalmacja słynie też z mocnego słodkiego deserowego białego wina – prošek.
Po degustacji w miejscowości Vrbanj jedziemy już łatwą trasą do miasta Jelsa, gdzie nocujemy. Droga na końcu prowadzi nas obłędnie piękną nadmorską ścieżką, zza zarośli raz po raz przebija adriatycki lazur. Nieco ponad 25 km rowerem czuje się w nogach, ale to dobre zmęczenie – kolacja w Kod None (w położonej nieopodal wiosce Svirče), obfitująca w mięso, owoce morza, lokalne specjały takie jak risotto z kałamarnicy i pyszne desery (m. in. rewelacyjny sernik), znika w mgnieniu oka. I daje siłę na kolejny dzień na rowerach po wyspach Dalmacji. Bo to najlepszy sposób, by naprawdę je zwiedzić, poznać i poczuć.
fot. Stefano Spalletta Photo
POWIĄZANE WPISY
16 grudnia 2024
Rekordowa liczba turystów odwiedziła Bułgarię
Bułgarzy przewidują, że mijający rok okaże się rekordowy pod względem turystyki – kraj…
0 Komentarzy2 Minuty
5 grudnia 2024
Islandia promuje swoje atrakcje na warsztatach w Warszawie
W Warszawie odbyły się warsztaty, w trakcie których islandzcy touroperatorzy…
0 Komentarzy1 Minuty
5 grudnia 2024
LOT wystartował z zimowym połączeniem do Innsbrucka
Od 1 grudnia br. do stolicy Tyrolu dolecimy bezpośrednio z Polskimi Liniami Lotniczymi…
0 Komentarzy4 Minuty
4 grudnia 2024
Film ,,Pielgrzym nadziei” w Instytucie Cervantesa
Instytut Cervantesa w Warszawie zaprezentował film dokumentalny TVP o Camino de Santiago…
0 Komentarzy2 Minuty
21 listopada 2024
Zamek, ścieżki rowerowe i teatr. Południowe Czechy zapraszają turystów
Południowe Czechy, region słynący z bogatej historii, malowniczej przyrody i unikalnej…
0 Komentarzy3 Minuty
21 listopada 2024
Niemcy – ojczyzna bożonarodzeniowych jarmarków
Z końcem listopada nad niemieckimi miastami zaczynają się unosić zapachy korzennych…
0 Komentarzy9 Minuty
15 listopada 2024
Rekordowe targi WTM w Londynie. Ponad 4 tys. wystawców z całego świata
W dniach 5-7 listopada 2024 roku londyńskie hale ExCeL gościły największe w historii…
0 Komentarzy2 Minuty
28 października 2024
Dubaj szykuje się na zakupowe szaleństwo
Rozrywka na żywo, koncerty gwiazd, wyjątkowe oferty i zakupowe szaleństwo w czystej…
0 Komentarzy1 Minuty
23 października 2024
Saksonia zaprasza na jarmarki bożonarodzeniowe
Saksończycy od wieków słyną z kultywowania tradycji bożonarodzeniowych. Nie bez kozery…
0 Komentarzy5 Minuty