Ciemna strona POT

Archaiczna, wolna, ze złą nawigacją – tak stronę internetową Polskiej Organizacji Turystycznej ocenia ekspert.

Kiedyś podróż zaczynała się na peronie dworca z papierową mapą w ręku. Dziś korzystamy z internetu, a mapa jest zazwyczaj tylko dodatkiem do sygnału GPS, który z pomocą telefonu prowadzi nas po szlakach i bezdrożach. Większość rodzimych gmin posiada już rozbudowane serwisy, który pozwalają przeprowadzić pełny turystyczny wywiad przed podróżą. W czasie jednego z takich wywiadów natknąłem się na stronę pewnej organizacji, która nie dość, że jest turystycznym przedsionkiem Polski, to także odpowiada ze jej promocję w świecie. Niestety strona ta zdaje się temu zaprzeczać.
Mowa o witrynie Polskiej Organizacji Turystycznej, rządowej agencji, która jest naszą wizytówką, a przynajmniej powinna. Wędrując po internetowych szlakach miast takich jak Ciechocinek czy Miechów, nie mogłem powstrzymać się od recenzji strony o adresie pot.gov.pl.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to archaiczna architektura strony, popularna pod koniec lat 90. Co gorsze, wędrówka z podstrony na stronę itd. powoduje, że witryna z każdym razem ładuje się od początku, z całym swym inwentarzem, a to w przypadku wolniejszych łączy przyprawia o zimne poty (czy adres strony: pot.gov.pl przypadkiem nie nawiązuje do takich odczuć?).
Jak wszyscy wiemy, na szlaku najważniejsza jest dobra nawigacja, której na tej stronie po prostu nie ma! Brakuje odnośników, kategorii, które usystematyzowałyby informacje.
Strona POT-u jest obudowana banerami, które kierują nas do oddzielnych projektów organizacji. Wiele z nich ma serwisy o wiele bardziej przyjazne i profesjonalne niż serwis matczyny, a to źle świadczy o samej organizacji. Strona ta nie powinna być przecież zbiorem linków, a zbiorem najważniejszych informacji. Dopiero potem powinna kierować na serwisy dedykowane.
To wszystko jednak nic. Rządowa agencja turystyczna zaprasza do naszego kraju zagranicznych dziennikarzy, to część jej misji. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że nie robi tego za pośrednictwem swojej strony, chociażby z tego względu, że nie ma na niej opcji zmiany wersji językowej. Może to i lepiej, bo sposób publikowania informacji zatrzymał się na etapie szkolnej podstawówki. Np. tytuł informacji nie specjalnie odróżnia się od reszty treści, w kilku przypadkach miesza się z banerami, przez co jest zupełnie niewidoczny.
Standardem poprawnej architektury publikacji informacji na stronie głównej jest użycie zajawki oraz odnośnika do pełnej treści na podstronie (czyli rozwinięcia zajawki). Na stronie głównej POT, w wielu przypadkach, informacja jest publikowana w pełni, a odnośnik kieruje z kolei na podstronę, gdzie znajduję się ten sam tekst! Ponieważ, jak wspomniałem wcześniej, strona za każdym razem ładuje się od początku, wprowadza to w szewski nastrój.
To, czego mi brakuje, a co jest standardem na stronach o charakterze agencji rządowych, to możliwości zmiany wielkości czcionki. Nie znam też celu umieszczenia w górnym prawym rogu wyszukiwarki światowych biur POT-u, ponieważ po wybraniu konkretnego nic się nie dzieje…
Organizacja jest za to aktywna na facebooku – 7,5 tys. fanów robi wrażenie, ale o swoim profilu na You Tubie zapomniała około 2 lata temu, wtedy też administrator wrzucił ostatni z 15 filmów promujących nasz kraj. Warto przy tym zauważyć, że profil ma świetny adres służący promocji Polski za granicą: youtube.com/poland
Redaktorzy uznali zapewne, że nasz kraj można promować z każdej strony, oprócz internetowej.