Donovaly: na narty i sanki

Park Snow Donovaly ma ok 14 km tras. /fot. Mieczysław Pawłowicz
Park Snow Donovaly ma ok. 14 km tras. /fot. Mieczysław Pawłowicz

Donovaly to dobre miejsce na rozpoczęcie zimowych przygód. Niezależnie od tego czy mamy ochotę na narty czy sanki.

Gdyby ktoś pytał początkujących narciarzy jaka jest ich największa trauma, to pewnie większość powiedziałaby, że nie można zatrzymać się na nartach. Záhradište w Park Snow Donovaly ma na to rozwiązanie. Niezależnie z której strony tu zjeżdżamy, to docieramy do niecki i łatwo wyhamować, jeśli nie na płaskim terenie to na przeciwstoku. A ćwiczyć można przez 12 godzin na dobę (jeśli ktoś ma tyle energii). To jeden z niewielu ośrodków, gdzie dzienna jazda przechodzi płynnie w wieczorną. Bez zatrzymywania krzesełka. Zamyka się tylko trasę, którą aktualnie jeździ ratrak. Jeśli będziecie na stoku ok 16 to nie trzeba zrywać się o poranku, żeby doświadczyć przyjemności po świeżo przygotowanym ,,sztruksie”.

Warto wstać na Fresh Track, aby zobaczyć wschód słońca./fot. Mieczysław Pawłowicz
Warto wstać na Fresh Track, aby zobaczyć wschód słońca./fot. Mieczysław Pawłowicz

Pierwsze zjazdy są przed świtem

Ale jeśli ktoś chce zobaczyć wschód słońca na szczytach, to jeśli tylko pogoda pozwoli, warto wybrać się na Fresh Track, czyli pierwszy zjazd. Ta atrakcja dostępna jest w części Nova Hola, w sobotnie poranki. Najtrudniejsza jest pobudka przed świtem. Kolejki ruszają ok 7 rano i szczęśliwcy którzy kupili specjalny karnet mają górę tylko do swojej dyspozycji. To już zabawa nie dla początkujących narciarzy. Trasy, świetnie przygotowane, są średniej trudności: uczciwe czerwone oznakowanie. I tylko zawsze jest dylemat: szybciej jeździć czy ,,tracić czas” na robienie selfi. Na górze zawsze na równi z widokami podziwiam skiturowców, podchodzących na fokach. Niektórzy miłośnicy tradycyjnego narciarstwa musieli ruszyć w nocy, by na szczyt podejść przed wschodem słońca. Nas krzesło (mix z gondolką) wywiozło w kilka minut.

Jeśli nie jesteś liderem…

Taki układ tras narciarskich sprawia, że chętnie przyjeżdżają tu rodziny z dziećmi. Nie ma szans, żeby w niecce Záhradište milusińscy się zgubili. A w czasie gdy jeżdżą na sankach lub uczą się szusować pod okiem instruktorów rodzice mogą zmęczyć się na trudniejszych stokach. Zresztą nawet rodzice chętnie skorzystają z sanek, ale tych ciągniętych przez psy.

Donovaly to centrum psich zaprzęgów na Słowacji. /fot. Mieczysław Pawłowicz
Zaprzęg z ośmiu psów pędzi jak bolid. No chyba, że jest przerwa na zabawę. /fot. Mieczysław Pawłowicz

Donovaly to centrum psich zaprzęgów na Słowacji. Kilka razy odbywały się tutaj zawody rangi Mistrzostw Europy, o mniejszych zawodach nie wspominając. W wiosce stoi nawet pomnik pierwszego psa prowadzącego: Dino. Między zawodami, niejako w ramach treningu psów, atrakcją jest przejażdżka zaprzęgiem. Osiem psów aż się wyrywa, żeby pobiegać. Warto spróbować, choćby dlatego, żeby zrozumieć amerykańskie przysłowie: ,,Jeśli nie jesteś psem prowadzącym (liderem), to masz ten sam widok przez cały czas” . My możemy trochę podnieść głowę i widzieć więcej niż psy. Za to dodatkową atrakcją jest obsypanie nas śniegiem sypiącym spod psich łap. Jeśli jest odwilż, to sypnie też błotem. Jestem wdzięczny, że trasa nie prowadzi przez miejsce ,,parkowania” psów. Wtedy nie tylko błotem byłbym obsypany.

Coś dla pełnoletnich

Dzięki psim zaprzęgom mamy nieco klimatu amerykańskiego. Maszer – czyli prowadzący zaprzęg – rzuca komendy w slangu alaskańskich psich przewodników. Słowacy czasem żartują, że Donovaly jest jak Aspen – tyle ostatnio wybudowało się tu eleganckich apartamentów. Jeśli ktoś ma ochotę na prawdziwy stek Tomahawk czy Ribeye, to także spełni tu swój amerykański sen. Najlepszą wołowinę serwuje Donovalsky Pivovar. Na szczęście piwo nie jest tu standardów zza Atlantyku i jest takie jakie powinno być na Słowacji.

Ujec to przydomek słowackiego wspinacza i nazwa piwa warzonego jedynie w Donovaly./fot. Mieczysław Pawłowicz
Ujec to przydomek słowackiego wspinacza i nazwa piwa warzonego jedynie w Donovaly. /fot. Mieczysław Pawłowicz

Mi najbardziej smakował pilzner o nazwie Ujec. Tak uhonorowano Petra Šperkę, słowackiego alpinistę i ratownika górskiego zamordowanego przez terrorystów pod Nanga Parbat. Renoma tego miejsca sprawia, że w weekendowe wieczory konieczna jest rezerwacja. Inaczej piwo będziemy musieli wziąć na wynos.

W Park Snow Donovaly byliśmy na zaproszenie Slovakia Travel  Park Snow Donovaly ma ok 14 km tras narciarskich. Dzienny karnet dla dorosłych kosztuje 44 euro. Fresh Track (w wybrane dni) to 59 euro. W cenie prócz jazdy od 7 do 8.30 mamy następnie pięciogwiazdkowe śniadanie w barze Husky na dole trasy zjazdowej.