Kalejdoskop jesiennych city breaków

Węgry Budapeszt
Budapeszt / fot. Kate Kasiutich / Unsplash

Choć w Polsce pogoda jesienna nas nie rozpieszcza, to ta pora roku jest doskonała na kilkudniowe wypady do miast europejskich. Upały są mniejsze niż latem, turystów też mniej, więc po krótkim locie samolotem możemy sobie zafundować przedłużony weekend w jednym z pięknych miast, które być może ominęliśmy w wakacje.

Bezpośrednie loty z Warszawy do Wiednia zachęcają, by skusić się na city break w tymi niezwykłym mieście. Wiedeń jest idealny na jesień, bo nawet gdyby przydarzyły się podczas pobytu dni deszczowe, nie sposób się tu nudzić. To stolica kultury i muzyki, w której ciągle coś się dzieje. Wiedeń jest siedzibą Vienna Philharmonic Orchestra, jednej z najlepszych orkiestr na świecie, a Wiedeński Chór Chłopięcy swoim wspaniałym głosem inspiruje melomanów na całym świecie. Oprócz muzyki klasycznej Wiedeń oferuje miłośnikom jazzu wyjątkowe koncerty w klubie jazzowym Porgy & Bess, ale fani sceny muzyki elektronicznej mogą również odnaleźć swój rytm w nietypowych miejscach, takich jak Kanał Dunajski czy Praterstern.

Zieleń, muzyka i sznycel wiedeński

Oczywiście Wiedeń to nie tylko muzyka, ale również wspaniała imperialna architektura i wiele zabytków z okresu cesarstwa. Podczas wycieczki wzdłuż Ringstrasse mijamy Wiedeńską Operę Narodową, Muzeum Historii Sztuki i jego odpowiednik, Muzeum Historii Naturalnej, Parlament, Burgtheater i Ratusz. Pałace i parki epoki Habsburgów – Pałac Schönbrunn z Glorietą i zoo, Belweder i pałac Hofburg – nadają miastu cesarski charakter, wzbogacony pięknymi budynkami z okresu secesji. W mieście nie brakuje także pozostałości z czasów średniowiecznych: w samym sercu miasta gotycka katedra św. Szczepana rzuca cień na wąskie brukowane uliczkami. 

wiedeń miasto muzyki Pałac Schönbrunn
Koncert przed Pałacem Schönbrunn / fot. Austria.info

Ale do Wiednia warto pojechać nie tylko dla muzyki i zabytków – jest to wspaniałe miasto o wyjątkowo wysokiej jakości życia. Wiedeń jest uznawany za najbardziej zielone miasto na świecie i najbardziej przyjazne z punktu widzenia mieszkańców. Trawniki, parki, winnice, lasy, pola i ogrody: dzięki Lasom Wiedeńskim i mokradłom Dunaju tereny zielone zajmują prawie połowę całkowitej powierzchni Wiednia. Dzielnica Hietzing jest najbardziej zielona, ​​a tereny zielone stanowią około 70 proc. jej całkowitej powierzchni. Miejski Wydział Parków i Ogrodów ma pełne ręce roboty: nadzoruje prawie pół miliona drzew: 95 000 drzew na publicznych ulicach i ścieżkach, 188 400 drzew na posesjach prywatnych, 1900 na nieruchomościach komercyjnych i szacunkowo 200 000 drzew leśnych na publicznych terenach zielonych, takich jak wiedeński Prater.

No – last but not least – kuchnia. Każdy bon vivant wie, że Kuchnia Wiedeńska to jedyna kuchnia na świecie, której nazwa pochodzi od nazwy miasta. Wiedeńscy kucharze czerpią z wpływów z różnych krajów, aby wyczarować ekscytujące dania, które zawsze pobudzają wyobraźnię. Kuchnia wiedeńska jest niezrównana w swojej różnorodności, która wynika z wpływu dawnych krajów monarchii habsburskiej. Są tu tradycyjne potrawy od wiedeńskiego sznycla po gulasz, ale też z naprawdę dobra „gastronomią na co dzień”. W Wiedniu nie trzeba iść do luksusowej restauracji, żeby dostać dobre jedzenie. W bezpretensjonalnej karczmie można dostać potrawy doskonałej jakości. I oczywiście każda wiedeńska restauracja ma swoją „dobrą duszę”: hostessę lub gospodarza, patrona lub serdecznego szefa kuchni, który zapewnia wyjątkowy poziom gościnności, czyniąc wiedeńskie knajpki idealnymi miejscami spotkań dla mieszkańców, a także turystów. 

Poznaj Dublin sprzed wieków

O tym, że każdy moment jest dobry, by wybrać się do Dublina, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Tym bardziej, że można polecieć tam bezpośrednio z Warszawy. A każda wizyta w tym wyjątkowym mieście to nowa przygoda. Nawet jeśli piło się już Guinessa w Temple bar, zwiedziło każdą destylarnię whiskey i chodziło śladami Leopolda Blooma, nie oznacza to, że poznało się wszystkie oblicza Dublina.

Wybierz się w fascynującą podróż do XVIII i XIX wieku, aby odkryć, jak ulice Dublina radziły sobie pod rządami Imperium Brytyjskiego. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że przed wiekami miasto to stanowiło jedną z najważniejszych gałęzi Imperium. W rzeczywistości Dublin był określany jako „drugie miasto” Imperium, a wiele z jego najbardziej rozpoznawalnych budynków służyły jako kluczowe bazy operacyjne dla rządów brytyjskich.

Szlak rozpoczyna się w Zamku Dublińskim, zabytku średniowiecznego pochodzenia. Ten imponujący punkt orientacyjny rozwijał się na przestrzeni wieków. Można tu usłyszeć o wielkim napadzie na biżuterię na zamku w Dublinie, nikczemnej zbrodni, która do dziś pozostaje tajemnicą! Idąc dalej docieramy do Trinity College, instytucji o imponującej historii. Jej absolwentami są jedni z najbardziej szanowanych irlandzkich polityków, pisarzy i artystów, w tym Jonathan Swift, Bram Stoker i Oscar Wilde. W Trinity znajduje się także legendarna Księga z Kells, prawdopodobnie największy skarbu kultury Irlandii, przechowywana we wspaniałym budynku Starej Biblioteki.

Zamek Dublin
Zamek Dubliński / fot. Rachael Parun

Na spacerze nie sposób ominąć katedry św. Patryka, która jest fascynującym nawiązaniem do czasów średniowiecza, gdyż zbudowana została w miejscu, w którym uważa się, że patron Irlandii dokonywał chrztów w V wieku. Potem wracamy do budynku ratusza na Dame Street, gdzie Daniel O’Connell, wielki irlandzki przywódca narodowy, wygłosił swoje pierwsze publiczne przemówienie w 1800 roku.

Jedną z najbardziej uderzających rzeczy, które zauważysz spacerując po uroczych uliczkach Dublina, jest różnorodna gama stylów architektury. Budynki okalające ulice Dublina są świadectwem bogatej historii miasta – zarówno pod względem kulturowym, jak i handlowym. Spacer rozpoczyna się w pięknym gotyckim kościele św. Andrzeja, skąd wiedzie do Dzielnicy Kreatywnej. W tej tętniącej życiem dzielnicy znajduje się Powerscourt Townhouse, wspaniały georgiański budynek, którego historia sięga 1774 roku. Dziś ta elegancka przestrzeń jest domem dla butików, sklepów z antykami, irlandzkich sklepów designerskich i zdecydowanie jest warta odwiedzenia.

Warto pamiętać o spuściźnie Guinnessów: poza wizytą w kultowym Guinness Storehouse w St. James’ Gate, przenosimy się do Iveagh Trust Buildings, budynku z czerwonej cegły, ufundowanego przez rodzinę Guinness pod koniec XIX wieku. Następnie przechodzimy przez ozdobną bramę, wspinamy się po krętych kamiennych schodach, by znaleźć się w klimatycznej Bibliotece Marsh, niemalże niezmienionej od trzech stuleci.

Jeśli czekolada, to tylko we Lwowie

„A gdybym się kiedyś urodzić miał znów, tylko we Lwowi” – śpiewał Mieczysław Fogg, wspaniale ilustrując miłość Polaków do tego miasta. Warszawiacy bardzo długo czekali na bezpośrednie loty do Lwowa. Jazda samochodem do tego unikalnego miasta utrudniona jest przez kolejki na przejściu granicznym w Hrebiennem, dlatego bezpośrednie połączenie z Warszawy to idealny prezent dla amatorów dla city breaków w wyjątkowych miastach. A do takich z całą pewnością można zaliczyć Lwów z jego historią, zabytkami, uliczkami, sklepikami, knajpkami i atmosferą artystowskiego luzu. To miasto z kategorii tych, do których lubi się wracać – nawet jeśli dobrze się je poznało, zawsze można odkryć coś ciekawego.

Jak na przykład spacer po lwowskich dachach, które w latach 90. były popularnym miejscem imprez i spotkań dla młodzieży. Czasy te skończyły się wraz z prywatyzacją mieszkań w starych kamienicach. Niektóre dachy są jednak udostępnione do zwiedzania: pierwszy z nich udostępniony do zwiedzania znajduje się w Hotelu Leopolis. Z góry widać między innymi Wysoki Zamek, Kościół Ormiański, Kościół Dominikanów oraz Ratusz. Z dachu hotelu Rius z kolei roztacza się najlepszy we Lwowie na cerkiew św. Jury. Prawdziwym przeżyciem jest wejście na dach kamienicy, w której mieści się Old City Hotel. Droga na górę wiedzie przez przepiękne, jedyne w całym Lwowie trzykondygnacyjne mieszkanie należące do prywatnego właściciela. Apartament jest obecnie w remoncie, nieznana jest jeszcze przyszła funkcja lokalu. Z góry roztacza się przepiękny widok na gmach Opery, Katedrę Łacińską i wieżę Ratusza. 

Lwów to miasto, w którym życie toczy się w licznych kawiarniach, barach i oryginalnych knajpkach. Niestety nie działa już Muzeum Słoniny, przy którym działał chyba najbardziej niezwykły pub o nazwie „Sało”, czyli Słonina. Nie brakuje jednak innych ciekawych lokali. Jedną z największych turystycznych kawiarnianych atrakcji turystycznych Lwowa jest Lwowska Manufaktura Czekolady, której główny budynek znajduje się przy ul. Serbskiej. Oryginalny wystrój tworzy tutaj atmosferę jak za dawnych lat. Działa tutaj sklepik z własnymi wyrobami – można w nim dostać czekoladę nie tylko w formie bloku czy tabliczki, ale również w postaci pomysłowych figurek czy postaci. Warto tu zajrzeć, usiąść przy jednym ze stolików i napić się pysznej gorącej czekolady albo równie dobrej kawy.

Lwowska Manufaktura Czekolady
Lwowska Manufaktura Czekolady / fot. AG

Gdyby ktoś jeszcze nie był przekonany, że Lwów to idealny kierunek na tę jesień, warto wspomnieć, że na 22-24 października zaplanowano kolejną edycję lwowskiego Festiwalu Wina i Sera. To duża gratka dla smakoszy, promująca zdrową żywność i lokalne produkty. W programie są m.in. kiermasze wina i sera z farm, szkoła wina i wieczorne projekcje filmowe, pokazy prasy do winogron, bitwy ostryg, dzień tradycyjnego sernika i wieczorny program koncertowy.

Zabytki, piękne ruiny i polskie akcenty w Budapeszcie

Budapeszt jest bez wątpienia jednym z najpiękniejszych miast w Europie, prawie cała jest zabytkowa część znajduje się na liście światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO (Dzielnica Zamkowa, Aleja Andrassyego oraz zabudowa brzegu Dunaju). A do tego, do Budapesztu polecimy z Warszawy bezpośrednio.

Wzgórze Zamkowe górujące nad Dunajem, to miejsce, do którego warto wybrać się co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, tutaj znajdziemy najważniejsze zabytki stolicy Węgier, po drugie – stąd jest najpiękniejszy na panoramę Budapesztu z najbardziej fotografowanym budynkiem – Parlamentem. Na wzgórze można dostać się dostać przechodząc przez Most Łańcuchowy i dalej pod górę kręconymi ścieżkami. Inną opcja jest wjazd kolejką linowo-szynową.

Budowla, od której wzięło nazwę wzgórze – zamek – uległa wielkim zniszczeniom podczas II wojny światowej. Bryłę zamku odbudowano, ale we wnętrzach urządzono sale wystawowe (Węgierskiej Galerii Narodowej i Muzeum Historycznego) i żaden ślad nie pozostał z dawnych komnat i apartamentów królewskich.

Lepiej zachowanym a nie mniej ważnym budynkiem na Wzgórzu Zamkowym jest Kościół Macieja. To tutaj odbywały się uroczystości koronacyjne, do dzisiaj zachowały oryginale freski i zdobienia wnętrza i frontu świątyni. Warto tu także wpaść na koncert organowy. Zarówno zdobienia, jak i bogate witraże należą do najpiękniejszych w mieście.

Wzgórze Zamkowe w Budapeszcie
Wzgórze Zamkowe w Budapeszcie / fot. Emma Fabbri

Przy placu św. Trójcy przylegającym do kościoła stoi inna charakterystyczna budowla – Baszta Rybacka. Ten zbudowany w stylu neoromańskim kompleks wież i murów pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. Większość tarasów i balkonów można zwiedzić bezpłatnie, jedynie wizyta na najwyższym poziomie jest płatna. Łuki w wieżyczkach, to ulubione miejsce do robienia pamiątkowych fotografii z Dunajem i Parlamentem w tle.

Pora przejść się po Wzgórzu Zamkowym. Jeśli dojdziemy do końca Úri utca, ujrzymy niezwykłą budowlę – wieża z 24 dzwonkami i ściana zdobiona jednym ostrołukowym oknem. Tylko tyle zostało z XIII-wiecznego romańskiego kościoła, którego budowę zlecił król Bela IV. W XVI wieku, po zdobyciu miasta przez Turków, świątynia była przez pięćdziesiąt lat jedynym chrześcijańskim kościołem na terenie Budy. Jednak w 1596 zamieniono ją na meczet. W 1686, kiedy zwrócono kościół franciszkanom, ci rozebrali go (z wyjątkiem gotyckiej wieży) a kamienie wykorzystali do budowy nowej barokowej świątyni, w której w 1792 roku odbyła się koronacja cesarza Franciszka I na króla Węgier. Podczas II wojny światowej świątynia została prawie całkowicie zniszczona podczas bombardowania.

W południowo-wschodnim zboczu Góry Gellerta sąsiadującej ze Wzgórzem Zamkowym, znajduje się wejście do naturalnej jaskini skalnej, groty Ivána (od imienia pustelnika, który w średniowieczu znalazł w niej schronienie i leczył ludzi wodą źródlaną). Wewnątrz możemy odwiedzić katolicką kaplicę, zbudowaną w latach 20. XX wieku na wzór kaplicy w Lourdes.

Podczas II wojny światowej kościółek wykorzystywano jako schron przeciwlotniczy w czasie bombardowań Budapesztu. W 1951 roku, w poniedziałek wielkanocny tajna policja AVH skonfiskowała wszystkie nieruchomości i ruchomości należące do paulinów, a członków zgromadzenia aresztowano. Znad drzwi prowadzących do kaplicy zdjęto drewniany krzyż wiszący tam od 1936 r., a wejście zamurowano. 17 sierpnia 1989 r. usunięto zamykający jaskinię beton a nad wejściem zawieszony został nowy, granitowy krzyż poświęcony przez nuncjusza papieskiego. Kaplica składa się z dwóch komór: przedsionka i głębiej położonej groty przekształconej w miejsce modlitwy.
Dla Polaków najważniejsza jest jedna z kaplic, poświęcona właśnie Polsce. W 1994 r. stanął w niej wizerunek częstochowskiej Czarnej Madonny, podarowany zakonowi przez Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. Obok wisi orzeł i tarcza, na której widnieją symbole Polski, Węgier i zakonu paulinów. Kaplica ozdobiona jest również wizerunkami Ludwika Węgierskiego i św. Jadwigi (wskazują na wspólne dzieje dwóch państw). W jednej z nisz znajduje się płaskorzeźba z twarzą ojca Maksymiliana Kolbego. Inne dekoracje nawiązują do II wojny światowej, gdy przebywający na Węgrzech Polacy (w tym żołnierze) tłumnie odwiedzali kaplicę.

Królowa secesji

W stolicy Łotwy ponad 800 kamienic wybudowano w stylu secesyjnym, zwanym na zachodzie – Art Nouveau. Obecnie są jedną z największych atrakcji turystycznych Rygi.

Secesyjne kamienice powstawały w drugiej połowie XIX wieku, kiedy bogatsi mieszkańcy Moskwy i Petersburga a także Żydzi i Niemcy budowali lub kupowali domy w Rydze. Niemcy zresztą wtedy stanowili 40 proc. mieszkańców.

fot. AG

Obecnie secesyjna część miasta uważana jest za najwspanialszy zespół budynków secesyjnych w Europie. Przyczynili się do tego wielkiej sławy i talentu architekci, wśród których prawdziwymi mistrzami byli Michaił Eisenstein (ojciec słynnego reżysera – Sergieja) i Konstantins Peksens.

By zobaczyć cudeńka architektury wystarczy przespacerować się kilkanaście minut z zabytkowego centrum i poszukać ulicy św. Alberta. Prawie każdy dom przy niej to małe dzieło sztuki i zdobnictwa. Gargulce, maski kamienne, rzeźbione twarze kobiece i finezyjnie wykonane fryzy – wszystko to stanowi o różnorodności fasad. Te z kolei są różnokolorowe – kamienica pod numerem 8. Ma kolor biało niebieski, pod numerem 4. – beżowy. Pod numerem 6. kręcono film „Dzieci Pani Sendlerowej”.

fot. AG

Od dwunastu lat na rogu ulicy, w dawnym mieszkaniu Konstantinsa Peksensa działa Muzeum Secesji. Już sama klatka schodowa dostarcza wrażeń estetycznych. Wizyta wewnątrz, to podróż w czasie. Przechadzamy się po pokojach, salonach, pomieszczeniach służących artyście i jego rodzinie i służbie. Obsługa muzeum jest przebrana w stroje z epoki, jedna z dam gra na pianinie, goście mogą przymierzać kapelusze z epoki.

Klatka schodowa w Muzeum Secesji/fot. AG

Oczywiście, warto też odwiedzić inne miejsca w Rydze. Zwłaszcza starą część miasta. Nie jest duża, najbardziej atrakcyjne miejsca są zlokalizowane blisko siebie, ale za to co chwilę coś wzbudza zachwyt. W ciągu krótkiego spaceru obejrzymy trzy najstarsze w mieście domy – średniowieczne kamienice – tzw. Trzech Braci, gotycki Dom Wagi, kościół św. Piotra (z punktem widokowym na wieży), Dom Bractwa Czarnogłowych, Sobór Narodzenia Pańskiego w parku Esplanade (największa katedra prawosławna w krajach nadbałtyckich). Trzy, cztery dni zlecą jak z bicza strzelił, a Ryga okaże się warta tych odwiedzin.

Materiał przygotowany we współpracy z PLL LOT

City break w Dublinie? Zarezerwuj lot i poznaj unikalną historię, kulturę i atmosferę tego miasta