Kilka godzin na portugalskiej Wyspie Marzeń

fot. AG

Trzy wyspy archipelagu Berlengas leżą niecałe dziesięć kilometrów od miejscowości Peniche w centralnej Portugalii. Wyprawa na największą z nich, to okazja do złapania oddechu od tłumów turystów. Na Berlendze wprowadzono limit – może odwiedzić dziennie 550 turystów.

Miniaturowy archipelag to trzeci po Azorach i Maderze terem poza kontynentem należący do Portugalii. W skład archipelagu wchodzą trzy grupy wysp: Estelas, Farilhoes oraz Berlenga. Na wyspach znajduje się Rezerwat Przyrody Berlengas, od czerwca 2011 roku Światowy Rezerwat Biosfery UNESCO. W związku z tym archipelag można zwiedzać od marca do października.

Na wyspę najłatwiej dostać się jednym z promów odpływających z Peniche kilka raz dziennie lub szybka łodzią motorową. Podróż tą ostatnią nie trwa dłużej niż dwadzieścia minut.

fot. AG

Cumujemy w malutkiej przystani w skalistej zatoczce zakończonej małą piaszczystą plaża w kształcie półksiężyca. Stoi tutaj kilkanaście domków, to Bairro de Pescadores, gdzie warto po zwiedzeniu wyspy zatrzymać się w jednej z dwóch restauracji – nasz wybór padł na Mar e Sol. Warto wiedzieć, że kilka lat temu na Berlendzie zainstalowano panele fotowoltaiczne (koszt inwestycji – 350 tysięcy euro), które zapewniają całej wyspie pełne zapotrzebowanie na energię, wytwarzają 150 kW.

Dwie minuty spaceru kamienną ścieżka tuż nad morzem dzieli nas od wspomnianej plaży – Praia do Carreiro do Mosteiro. To jedno z tych miejsc, które usprawiedliwiają nieoficjalną nazwę wyspy – Wyspa Marzeń. Szeroka najwyżej na czterdzieści metrów, długa na sześćdziesiąt złotopiaszczysta plaża styka się ze spokojną, turkusową wodą. Ludzi brak, wiatr tu nie wieje, woda ciepła.

fot. AG

Po krótkim odpoczynku czas na poznanie wyspy z wody i z lądu.
Najpierw łodzią motorową płyniemy wzdłuż skalistego wybrzeża, po kilku minutach omijamy po prawej stronie dawny fort św. Jana Chrzciciela, obecnie zamieniony na hostel. Nieco dalej otwór jaskini, która okazuje się wysokim na 20 metrów i długim na 70 metrów korytarzem wodnym. Przepływamy nim do Zatoki Marzeń (Covado Sonho), otoczonej stromymi urwiskami skalnymi wysokimi na kilkadziesiąt metrów. Wracam tą samą drogą, to ulubiona trasa kajakarzy odwiedzających wyspę.

fot. AG

Tym razem cumujemy przy wspomnianym forcie. Krótkie zwiedzanie obiektu zamienionego obecnie na hostel i czas na wędrówkę w górę. Przechodzimy przez kamienny most łączący fort z wyspą i do pokonania mamy 288 kamiennych schodków o różnej wysokości. Widoki podczas wędrówki wynagradzają wszelki trud. A na górze – wysokie trawy, kolorowe kwiatu i krzyki wszechobecnych mew i maskonurów. To ich królestwo, turyści mogą chodzić tylko po wyznaczonych ścieżkach.

fot. AG

Najpierw więc idziemy zobaczyć Zatokę Marzeń z góry. Wygląda imponująco, ale jednak z pokładu lodzi robiła dużo większe wrażenie. Teraz czeka nas spacer na lunch do wspomnianej na początku jedynej wioski na wyspie – Bairro de Pescadores. Po drodze mijamy wybudowaną w 1842 roku latarnię morską Duque de Bragança (Książę Bragança). Wysoka na 29 metrów, jest jak wszystko na wsypie zasilana energią z paneli fotowoltaicznych. Niestety nie można jej zwiedzać.

fot. AG

I na koniec łagodne zejście wygodną ścieżką do restauracja. Po prawej stronie mijamy małe pole campingowe.
W restauracji Mar e Sol. Czeka na nas zimne piwo, wino i dokonała kuchnia. Przebojem jest gulasz rybny, pyszne podsumowanie kilku godzin na Wyspie Marzeń. Niestety tym razem tu nie nocujemy, ale noc w forcie jest ciekawym pomysłem.

fot. AG
fot. AG
fot. AG
fot. AG
fot. AG