Kraków rozpoczął protest autokarowy. Jutro przewoźnicy na ulicach innych miast

Kraków protest autokar
Autokary gromadzą się, by zacząć protest w Krakowie

Zakorkowane ulice Krakowa, prawie 100 autokarów i 30 minibusów w centrum miasta – rozpoczęła się akcja protestacyjna branży transportowej wyspecjalizowanej w obsłudze grup turystycznych. Przedsiębiorcy chcą zwrócić uwagę na swoją dramatyczną sytuacje, spowodowaną epidemią koronawirusa.

Turystyczne firmy wyspecjalizowane w transporcie autokarowym wyjechały dziś o 14:00 na ulice Krakowa pod hasłem „Wyjeżdżamy do pracy”. Protest miał na celu zwrócenie uwagi na to, że przewoźnicy stoją na skraju finansowej zapaści. Pojazdy przemieszczały się, nie blokowały ulic stojąc w miejscu. Jednak jednoczesny przejazd 96 autokarów i 30 minibusów po centrum dużego miasta siłą rzeczy spowodował utrudnienia komunikacyjne. Przedsiębiorcy podkreślają, że nie chcą utrudniać życia mieszkańcom, ale nie widzą innego sposobu, by zwrócić uwagę na swoją sytuację.

„Jeśli nie będzie pomocy, w naszym sektorze będą wielkie bankructwa. My nie ruszyliśmy z biznesem w ogóle, na 100 proc. stoimy. Biura turystyczne mówią, że do końca roku anulują się wszystkie grupy. Dzisiejszy wyjazd na ulice to głos rozpaczy. Nie mamy żadnych zleceń. Nasza sytuacja jest dramatyczna” – mówi Marcin Wojnarowski z firmy TransTour, która brała dziś udział w proteście.

W przewozach najlepsi w Europie

Zastój w biznesie turystycznego transportu autokarowego zaczął się już w styczniu 2020, widoki na wznowienie ruchu to wiosna 2021. Polskie firmy obsługiwały turystów w całej Europie, a głównym zleceniodawcą były grupy przyjeżdżające z Azji. Nowoczesne autokary, które jeszcze niedawno były dumą polskiego biznesu i ogromną przewagą konkurencyjną na europejskim rynku, od miesięcy stoją bezczynnie, tracą na wartości i generują same koszty. Przewoźnicy uważają, że nie otrzymali od rządu wsparcia adekwatnego do wagi tego segmentu rynku oraz do tego, ile środków przekazywali przez lata do budżetu w postaci podatków i danin publicznych.

„W niewielu sportach udawało nam się wygrywać z Niemcami. W tym najtrudniejszym, jakim jest tranSPORT, od kilku lat jesteśmy gwiazdami Europy. To nas wynajmuje cały świat, bo mamy nowoczesny tabor i najwyższą jakość. Zdobyliśmy to ogromnym wysiłkiem i inwestycjami. Niemcy otrzymają od rzadu pomoc 170 mln euro. My prosimy o 25 proc. tej kwoty, bo tyle nam wystarczy, by być nadal lepszymi w europejskim turystycznym transporcie autokarowym. Nasz rząd powinien pomagać najlepszym, bo inaczej już za rok niemieccy przewoźnicy zabiorą sobie za darmo, to co my wypracowaliśmy przez lata” – komentuje Piotr Sućko z Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.

W środę kolejna duże miasta

Kolejny etap protestu odbędzie się jutro na ulicach innych miast, w których działają firmy specjalizujące się w przewozach grup. O 14:30 protesty rozpoczną się w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu, Poznaniu, Lublinie, Katowicach, Łodzi i Rzeszowie. Gdańsk miał protestować również dzisiaj, ale zdecydowano o przeniesieniu akcji na jutro, aby skoordynować ją z pozostałymi miastami.

Przewoźnicy mają konkretne postulaty, m.in.: dopłaty do pensji minimalnej przez najbliższe sześć miesięcy oraz dopłaty 6 do 10 tys. zł miesięcznie do autokaru. Wysokość tej drugiej subwencji ma być uzależniona od ekologicznej normy EURO 4-6. Liczą na to, że swoim protestem wpłyną na pozytywne zakończenie rozmów strony rządowej z branżą. Ich efekt mamy poznać po spotkaniu z wicepremier Jadwigą Emilewicz, zaplanowanym na 2 lipca.