Księga wspomnień Adama Gąsiora
Drodzy,
Odejście Adama Gąsiora pozostawiło w nas poczucie pustki, ale i wzruszenia: mieliśmy w nim zawsze ogromne oparcie, był naszym przyjacielem, szefem, współpracownikiem, wyśmienitym dziennikarzem, który swoim sposobem bycia stanowił łącznik spajający wszelkie dziedziny branży turystycznej.
Pogrążeni w smutku informujemy wszystkich zainteresowanych o możliwości dokonania wpisu w udostępnionej poniżej wirtualnej księdze wspomnieniowej.
Zachęcamy do podzielenia się dobrymi wspomnieniami, związanymi ze spotkaniem na swojej drodze życiowej Adama Gąsiora. Niech nasze ciepłe myśli i wspomnienia o nim będą otuchą i wsparciem dla Rodziny, przyjaciół i całej naszej branży.
Księga ta powstaje również z myślą o Zosi, aby na późniejszym etapie życie, podczas wkraczania w dorosłość, mogła wrócić do wspomnień o kochanym tacie, dowiedzieć się o nim więcej i wzbogacić pamięć o nim.
Nasze wspomnienia
I znowu to pytanie: dlaczego tak wcześnie? Przecież to młody mężczyzna, w sile wieku i osiągnięć! Przecież od kilku lat planowałam, żeby odezwać się do Adama po latach, zobaczyć wzajemnie „co u ciebie”, powspominać te bardzo zamierzchłe czasy, kiedy byłam jeszcze dziennikarką i jeździliśmy z Globtroterem (i nie tylko) na wycieczki. Adam był jedną z ważniejszych dla mnie napotkanych w życiu osób, choć pewnie nie miał o tym zielonego pojęcia.
Prawdziwy podróżnik, prawdziwy – można rzec – „turysta”, ktoś kto uosabiał tę turystykę rozumianą dobrze, w pewnym sensie z korzeniami w dawniejszych peerelowskich czasach, kojarzącą się nie z „masówką”, ale z wyjazdami krajoznawczymi przede wszystkim w Polskę (!), zwiedzaniem z plecakiem i przewodnikiem w ręku, łazikowaniem, oglądaniem i chłonięciem oglądanych miejsc przez pryzmat prawdziwej ciekawości świata i prawdziwej pasji. I oczywiście chodzenie po Tatrach! Turystykę kochał naprawdę i miał też wokół siebie ludzi, którzy tę miłość niewątpliwie podzielali i współpracowali z nim z radością i zaangażowaniem.
Niedawno – na koleżeńskiej imprezie organizowanej przez Janusza Płońskiego (pisarza, współautora scenariusza do Alternatywy 4), spotkałam przyjaciela Adama – Jarka. I oczywiście była rozmowa o Adamie, jego aktualnych osiągnięciach. Tak bardzo ucieszyłam się, że robi takie duże rzeczy w życiu zawodowym, że spotkał swoją miłość i ma córeczkę!
I znów pomyślałam, że koniecznie muszę się do Adama odezwać, może pójść na jakąś z organizowanych przez Niego fantastycznych ogólnopolskich imprez. No i właśnie…odwlekło się, były sprawy bieżące, „ważniejsze”. Nie pospieszyłam. I spóźniłam się tak po prostu..... Collapse
„Spieszmy się … (…)”
I znowu to pytanie: dlaczego tak wcześnie?! Przecież to młody mężczyzna, w sile wieku i osiągnięć! Przecież od kilku lat planowałam, żeby odezwać się do Adama po latach, zobaczyć wzajemnie „co u ciebie”, powspominać te bardzo zamierzchłe czasy, kiedy byłam jeszcze dziennikarką i jeździliśmy z Globtroterem (i nie tylko) na wycieczki. Adam był jedną z ważniejszych dla mnie napotkanych w życiu osób, choć pewnie nie miał o tym zielonego pojęcia.
Prawdziwy podróżnik, prawdziwy – można rzec – turysta w najlepszym tego słowa znaczeniu, ktoś kto uosabiał tę turystykę rozumianą dobrze, w pewnym sensie z korzeniami w dawniejszych peerelowskich czasach, kojarzącą się nie z „masówką”, ale z wyjazdami krajoznawczymi przede wszystkim w Polskę (!), zwiedzaniem z plecakiem, przewodnikiem w ręku i z wiedzą (przede wszystkim historyczną) w głowie, z łazikowaniem, oglądaniem i chłonięciem oglądanych miejsc przez pryzmat prawdziwej ciekawości świata i prawdziwej pasji. I oczywiście chodzenie po Tatrach! Turystykę kochał naprawdę i miał też wokół siebie ludzi, którzy tę miłość niewątpliwie podzielali i współpracowali z nim z radością i zaangażowaniem.
Niedawno – na koleżeńskiej imprezie organizowanej przez Janusza Płońskiego (pisarza, współautora scenariusza do Alternatywy 4), spotkałam przyjaciela Adama – Jarka. I oczywiście była rozmowa o Adamie, jego aktualnych osiągnięciach. Tak bardzo ucieszyłam się, że robi takie duże rzeczy w życiu zawodowym, że spotkał swoją Miłość i ma córeczkę!
I znów pomyślałam, że koniecznie muszę się do Adama odezwać, może pójść na jakąś z organizowanych przez Niego fantastycznych ogólnopolskich imprez. No i właśnie…odwlekło się, były sprawy bieżące, „ważniejsze”. Nie pospieszyłam. I spóźniłam się tak po prostu..
Agnieszka... Collapse
Stanisław Nosol dziennikarz obywatelski,
Wrocław... Collapse
Wydaje mi się też, że trochę w nas tego optymizmu zostawiasz.
Na co dzień przyzwyczaiłeś mnie do swoich wygłupów i nie zawsze wyszukanych żartów, na które czasem z politowaniem kiwałam głową, ale to co odstawiłeś teraz naprawdę śmieszne nie jest. Wiem, że taki właśnie koniec sobie wymarzyłeś. I to stawia Cię w bardzo podejrzanym świetle! Bo jak może być tak, że człowiekowi udaje się nie tylko przeżyć pełne i wypełnione radością życie, ale do tego jeszcze przytrafia mu się zgodny z jego wolą rodzaj śmierci?
Adaś zawsze chciał odejść tak jak żył – szybko i bezproblemowo. Miał prawdziwą awersję do szpitali, chorowania, długotrwałego leczenia, cierpienia. Wiem, że nie byłby szczęśliwy, gdyby niedomagał i gdyby patrzył na spowodowane tym cierpienie moje i Zosi. Jakimś pocieszeniem może być więc to, że nasz ból związany jest wyłącznie z jego nagłym odejściem, a nie z tym, że patrzymy, jak cierpi.
Choć jako zespół Waszej Turystyki ponieśliśmy ogromną stratę, zawodowo nie wypadamy z gry. Nasze wspólne dzieło, choć nie będzie już takie samo bez Adasia, będzie się rozwijało. Wiem, że Gąsiorek nigdy by mi nie darował, gdyby stało się inaczej, zresztą praca ta była naszą wspólną pasją. Nie zamierzam z tego rezygnować.
Jestem przekonana, że byłby wdzięczny i dumny z tego, jak pożegnali go znajomi i przyjaciele. Dziękuję Wam bardzo za pomoc, za ogrom wsparcia, które otrzymałyśmy z Zosią i które nadal otrzymujemy.
Adasiu, zawsze będziemy Cię kochały. Bardzo żałujemy, że nie dostaliśmy więcej wspólnego czasu. Jesteśmy jednak wdzięczne za wszystkie lata spędzone z Tobą. Twoje – Zosia i Marzenka.... Collapse
Dziś jest jeszcze trudniej, bo żegnamy osobę, której zniknięcia nie da się nie zauważyć. Adam był obecny wszędzie tam, gdzie działy się ważne rzeczy. Zawsze przygotowany, zawsze ciekawy i dociekliwy. Błyskotliwy i inteligentny rozmówca. Charakterystycznym dla siebie językiem komentował turystyczną rzeczywistość, nie szczędząc nikomu ani dobrych, ani gorzkich słów, bo swoją działalność dziennikarską traktował jak misję. Był też osobą niezwykle towarzyską, z niespotykanym poczuciem humoru, którym zarażał innych.
Wspólnie z Marzeną stworzył jeden z ważniejszych branżowych kanałów informacyjnych oraz eventy, które są ważną platformą wymiany doświadczeń, poglądów i czynienia dobra. To duży wkład w rozwój i integrację naszej branży.
Adam, dziękujemy za wszystkie rozmowy i polemiki. Za pytania zmuszające do przemyśleń. Za Twoją obecność, dociekliwość, trafne spostrzeżenia i poczucie humoru, które uratowało niejedną sytuację.
Szerokiej drogi…
Koleżanki i Koledzy z Polskiej Izby Turystyki.... Collapse
Wielkiś nam, Adamie, smutek uczynił
tym odejściem swoim…
Zwykle w takich dramatycznych chwilach nie ma wystarczająco wielkich słów, by wyrazić żal.
A ja, gdy - wciąż z niedowierzaniem - takie wielkie słowa wypowiadam, widzę twarz Adama. Ten jego lekko kpiący uśmieszek i szelmowski błysk w oku, oznaczający że zaraz padnie jakaś uszczypliwa riposta, spuszczająca powietrze ze zbytnio nadmuchanego balonu patosu.
Jeśli znaliście Adama choć trochę, macie pewnie przed oczami podobny jego obraz. Trawestacja trenów Jana Kochanowskiego? On też potrafił improwizować, na poczekaniu, ale wychodziło mu to znacznie bardziej dowcipnie.
Na wyprawie Klubu Dziennikarzy Globtroter w Góry Świętokrzyskie zagaił do towarzystwa wielkim poetą:
"Czy znał kto kiedy redaktora trzeźwego?”
i sam odpowiedział – wywołując salwy śmiechu –
"Taki nie uczyni dla Polski niczego dobrego!”.
W jednym z pożegnalnych postów nazwałem Adama Napoleonem branży turystycznej. Nie bez powodu. Adam, autor bloga Szukając Napoleona – a potrafił znaleźć jego ślady nawet w mysiej dziurze – miał napoleońską głowę, budując pozycję magazynu i serwisu Wasza Turystyka.
Stworzył to z niczego. Nie stał za nim ani wielki kapitał, ani rzesze doradców biznesowych, analityków, strategów czy innych fachowców. Adam nie był pierwszy z pomysłem uruchomienia serwisu branżowego. Ale to on wiedział najlepiej, nie tylko jak zaspokoić głód branżowych informacji, ale również jak zintegrować całą branżę.
Jego Fora Promocji Turystycznej i Gale Turystyki stały się jednymi z najważniejszych, jeśli nie najważniejszymi wydarzeniami biznesowymi i towarzyskimi w branży. A gdy do Waszej Turystyki dołączyła Marzena – nastąpiło turbodoładowanie tego projektu.
My, dziennikarze, wspominamy Adama jako wyjątkowego kompana na wspólnych wyjazdach i spotkaniach branżowych. Anegdot, związanych z nim jest tyle, że książkę by można napisać. Spisujemy je w pożegnaniach w serwisie WaszaTurystyka.pl. Za kilka lat będą bezcenną pamiątką nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla jego córeczki Zosi.
Gdy ja czytałem te historie, przy każdej przed oczami stawał mi Adam, który z kamienną twarzą Buster Keatona wkręca w swoje żarty kolejne, niczego nieświadome osoby. Że na Cyprze lokalnym przysmakiem jest zupa z kota, a na Słowacji w windzie nie trzeba naciskać przycisku, wystarczy głośno powiedzieć na które piętro ma ona jechać.
Będzie nam brakować jego niepowtarzalnego poczucia humoru, jego bezlitośnie celnych ripost. Żegnamy dobrego kompana, żegnamy naszego przyjaciela, żegnamy dobrego, uczciwego człowieka, żegnamy prawdziwą duszę branży turystycznej.
Większość z nas po raz ostatni widziała się z nim w połowie stycznia, na Gali, podczas której wręczał nagrody stu najbardziej wpływowym ludziom z branży turystycznej. To on wymyślił i od kilku lat konsekwentnie, z gronem ekspertów, tworzył tę listę. Teraz myślę sobie – pewnie nie tylko ja – że po prawdzie to Adam tę listę najbardziej wpływowych osób w turystyce powinien otwierać.
Że co, Adam, że znowu za wysokie C? Przynajmniej teraz nie przekłuwaj tego balonika wzniosłych słów. Odszedłeś za szybko, zbyt niespodziewanie. I choć, Przyjacielu, kochałeś suspens, to ten Twój ostatni w ogóle nie jest śmieszny.... Collapse
Człowiek polskiej turystyki, dziennikarz turystyczny, twórca i redaktor naczelny magazynu „Wasza Turystyka” i portalu WaszaTurystyka.pl.
I takiego Go zapamiętam…
Spoczywaj w pokoju Adam🕯️
Wielkie wyrazy współczucia dla Rodziny Adama Gąsiora i Jego Najbliższych 🖤... Collapse
Zorganizowana przez Adama i Jego zespół gala zgromadziła przedstawicieli niemal wszystkich najważniejszych instytucji, organizacji i firm związanych z polską branżą turystyczną. Podczas spotkania uhonorowano laureatów rankingu na 100 najbardziej wpływowych osób w polskiej turystyce. Adam zawsze przy takich okazjach pamiętał o osobach potrzebujących wsparcia i pomocy. Także i tym razem przeprowadzono aukcję charytatywną, podczas której udało się zebrać prawie 120 tys. zł na wakacje dla dzieci z domów dziecka. Ta rekordowa kwota to w dużej mierze zasługa Adama, który z ogromnym sercem i zaangażowaniem prowadził aukcję, zachęcając uczestników gali do szerokiego otwierania swoich serc i portfeli w tym szczytnym celu. I obraz takiego Adasia, wesołego, towarzyskiego, a jednocześnie troszczącego się o los innych, pozostanie na zawsze w naszej pamięci.
Adama poznaliśmy 20 lat temu, kiedy mniej więcej w jednym czasie dołączyliśmy do Stowarzyszenia Dziennikarzy Podróżników „Globtroter”. Niemal na każdym z organizowanych w warszawskim hotelu „Dom Chłopa” spotkań głos zabierał postawny, przystojny mężczyzna o stale opalonym licu, co było efektem jego częstych podróży do ciepłych krajów i wędrówek po górach. I co istotne, jego komentarze, opinie czy pytania wygłaszane donośnym głosem do zaproszonych gości, były nie tylko dowcipne, ale i merytoryczne, wskazujące, że ten człowiek naprawdę dużo wie o turystyce. Choć trzeba też uczciwie przyznać, że czasami potrafił być przy tym nieco ironiczny, jeśli zauważał ze rozmówca mija się z prawdą lub zbyt mocno podkoloryzowuje swoje historie. To właśnie był redaktor Adam Gąsior, piszący artykuły o tematyce podróżniczej do wielu polskich periodyków.
W kolejnych latach mieliśmy okazję lepiej poznać Adama, przy okazji wspólnych krajowych i zagranicznych wyjazdów. Najpierw była wspólna wyprawa z klubem w kwietniu 2004 roku do Turcji, później Jordanii, Egiptu, Litwy, Mołdawii, Ukrainy, Słowacji, Maroka i wielu innych miejsc na naszym globie. Do tego kilkadziesiąt wspólnych wypadów po całej Polsce. Okazało się, że Adaś oprócz podróżowania ma jeszcze wiele innych pasji. Jedną z nich była historia, a szczególnym sentymentem darzył postać Napoleona Bonaparte. Chcąc dzielić się swoją pasją z innymi miłośnikami historii Adam stworzył blog Szukajacnapoleona.com w którym opisywał miejsca w kraju i na świecie związane w jakiś sposób z cesarzem Francuzów. Adam był też wielkim miłośnikiem Słowacji, a zwłaszcza słowackich Tatr, które często z plecakiem przemierzał. Imponował też swoimi umiejętnościami kajakarskimi.
Wspominając Adasia nie sposób pominąć Jego umiejętności i łatwości komunikowania się z ludźmi. Te cechy bardzo przydały się w misji integracji branży turystycznej, jakiej podjął się kilka lat temu wspólnie z Marzenką, a czego efektem był m. in. pomysł organizacji przez założony przez nich portal WaszaTurystyka.pl. branżowej imprezy Forum Promocji Turystycznej. Ostatnia 11. edycja tej imprezy odbyła się w październiku ub. r. w terminalu modernizowanego lotniska w Radomiu.
Jak każdy z nas tak i Adam miał w swoim życiu lepsze i gorsze okresy. Ten ostatni wydawał się bardzo dobry. Ze swoją partnerką Marzeną stworzył udany związek, którego owocem jest córka Zosia. Zamieszkał w nowym pięknym domu. Sukcesy osiągał też w życiu zawodowym, stając się szanowanym ekspertem i integratorem polskiej branży turystycznej. Planował kolejne przedsięwzięcia. Niestety, zły los sprawił, że nie będzie mu dane zrealizować wszystkich swoich planów i pomysłów. Jego odejście to wielka strata dla rodziny, dla nas jego przyjaciół, ale i dla polskiej branży turystycznej. Pewnym pocieszeniem niech będzie to, że „Nie umiera ten, kto trwa w sercach i pamięci naszej.”... Collapse
Właśnie – Krynica! Tam się poznaliśmy w 2001 r. Imprezy były huczne i trwały długo. Po pobycie na niezrównanych „Krynickich spotkaniach turystycznych” napisałem dla miesięcznika „Voyage” tekst z ładnymi zdjęciami o Krynicy. Padło tam jakieś zdanie o „przepięknych, romantycznych wschodach słońca na plaży”. Taki przesłodzony styl… No i Adam to przeczytał i stwierdził krótko „ja te wschody słońca zupełnie inaczej pamiętam”. 😉... Collapse
„To jest tam, to jest tu… a wszystkie teksty reklamowe będzie pisał Adam Gąsior” – taką informację usłyszałem pierwszego dnia.
Zrazu wyobrażenie moje o owym Adamie Gąsiorze, który ogarnia wszelkie zagadnienia, a co za tym idzie, musi wykazywać niebywałą znajomość wszelkich poruszanych w reklamowych tekstach tematów, było niczym o modelowym i unoszącym się z dumą ponad zwykłą dziennikarską szarość, człowieku renesansu.
Po pierwszym naszym, krótkim i raczej luźnym spotkaniu, zadałem sobie pytanie, czy ten wesoły, prostolinijny, ujmujący człowiek, może być w rzeczywistości uosobieniem wszystkich przymiotów z którymi Go utożsamiałem.
Zdecydowanie tak! Już wkrótce przekonałem się, że Adam był perfekcjonistą i posiadał to coś, co jest nieosiągalne dla wielu piszących – o rzeczach ciekawych pisał nad wyraz ciekawie, a o rzeczach błahych i mało ciekawych, potrafił pisać niezwykle zajmująco. Spod jego ręki wychodziły nierzadko perełki, okraszone humorem oraz analogiami do sytuacji historycznych z epoki, którą nad wyraz ukochał – epoki napoleońskiej.
Bardzo często w pracy dyskutowaliśmy. Właściwie każda nasza dyskusja, zbiegała w końcu na wyboistą drogę historii wojen prowadzonych przez Cesarza Francuzów i wtedy Adam rozwijał przede mną swój kunszt krasomówczy. Chłonąłem Jego barwne historyczne opowieści, niczym projekcje oskarowego bestsellera.
Gdy odszedł z naszego wydawnictwa, wydawało się, że drogi nasze rozeszły się. Szczęście jednak czuwało nade mną. Któregoś dnia, Adam zadzwonił i zaproponował mi składanie „Waszych Podróży” – magazynu turystycznego, którego był pomysłodawcą oraz wydawcą.
Spotkaliśmy się, a ja wysłuchałem opowieści o planach i wizjach, które miały się niebawem ziścić. Czy w tej sytuacji mogłem odmówić?
Od 2014 roku współpracowaliśmy przy kolejnych wydaniach „Waszych Podróży” oraz „Waszej Turystyki”.
Tylko niebywały upór oraz niezłomność w chwilach trudnych, pozwalały przejść Adamowi przez „lata chude”, które niejednego zwaliłyby z nóg. Wielu zwątpiłoby i zrezygnowało.
Wielu, ale nie Adam. Dziś „Wasza Turystyka”, to marka uznana i potężna. Opiniotwórczy potentat traktujący o branży turystycznej, zbudowany na Jego wierze w to, że warto mieć marzenia i w nie inwestować.
Adama zapamiętam jako człowieka, któremu zawsze się chciało. Chciało mu się pojechać, chciało porozmawiać, chciało zrobić, chciało wysłuchać, chciało spotkać… to wszystko się Adamowi chciało. Wielki zapał i niespożyta chęć działania to cechy, które musiały budzić uznanie. Pozostanie w mojej pamięci, jako człowiek niebywale ciepły, dobry i przychylny. Obdarzony wyjątkowym poczuciem humoru, zawsze uśmiechnięty i życzliwy.
Niebywały „mózgowiec” i genialny gawędziarz.
W moim wydawnictwie do dziś krąży taka historyjka związana z Adamem.
Po napisaniu zamówionego tekstu reklamowego, Adam pojechał do domu. Łamiący materiał, zorientował się, że tekstu jest za dużo i zadzwonił do Adama, (którego „złapał” w autobusie) z prośbą, by ten wrócił i skrócił tekst.
- A ile znaków jest za dużo? – spytał Adam.
- 350 - odparł łamiący.
- To od słów „(…) nienależnie pobranych świadczeń”, wyrzuć dwa kolejne zdania aż do słów (…) z ubezpieczenia obiektu” i będzie dobrze.
Pasowało idealnie, a historyjka jest autentyczna.
Do zobaczenia Adamie.... Collapse
Wesoły, jowialny, pełen energii i pomysłów.
Zawsze uśmiechnięty. Adama imprezy, które odbywały się, przez wiele lat, podczas TTWarsaw pozostawiały ślad w pamięci uczestników. Czekali na nie.
Adasiu często zaskakiwałeś , teraz też .
Będzie nam Ciebie brak 🖤... Collapse
Naszą przyjaźń kontynuowaliśmy jeszcze bardziej kiedy w 2002 roku zostałem dyrektorem Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej (NCTS) z siedzibą w dawnym hotelu Europejski na Krakowskim Przedmieściu. Często się spotykaliśmy i dyskutowaliśmy jak jeszcze bardziej pokazać i wypromować walory turystyczne Słowacji w Polsce. Zabierałem go prawie na każdy wyjazd prasowy, które byly organizowane zarówno przez Instytut Słowacki, NCTS czy ostatnio przez TMR . "Razem" otwieraliśmy wszystkie najważniejsze atrakcje i inwestycje turystyczne na Słowacji. Najwięcej przygód 🙂 mamy z otwarcia parków wodnych Tatralandia i Aquacity Poprad, nowych kolejek linowych pod Chopokiem i Tatrzańskiej Łomnicy, inauguracji linii lotniczych Warszawa-Poprad czy Warszawa-Bratysława. Podczas wyjazdów dziennikarskich przegadaliśmy i wypiliśmy mnóstwo słowackiego wina, które bardzo uwielbiał (przede wszystkim Veltlínske zelené😉). Ze szlaków winnych na Słowacji najbardziej lubił przyjeżdżać do Małych Karpat, gdzie miał także swoich ulubionych winiarzy i przyjaciół.
Można powiedzieć, że od pierwszego naszego spotkania Adam był Ambasadorem turystycznym Słowacji i słowackich win w Polsce. Dziękuję Ci za wszystko Przyjacielu, na zawsze zostaniesz w mojej pamięci.... Collapse
Co w nim podziwiałam to to, że potrafił skupić wokół siebie i swojej idei ludzi, którzy szli za jego pomysłem i wspólnie go realizowali. Miał tę sprawczość i umiejętność robienia rzeczy ważnych dla naszej turystycznej społeczności.
Dziękuję za wszystkie inicjatywy w imieniu Site Poland! Będzie nam brakowało jego uśmiechu i dowcipu!... Collapse
Cały Adam. Dusza towarzystwa, ale i człowiek który potrafił bezpośrednio i wprost wyartykułować rzeczy, które inni nie zawsze mogli/chcieli powiedzieć. A teraz, gdzieś z góry, spogląda na nas i uśmiecha się oczami, tym swoim charakterystycznym, nieco kpiącym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć: „- Ale wam numer wykręciłem". Oj, wykręciłeś, Adam, wykręciłeś. Już teraz nam Ciebie brakuje...... Collapse