Nasze wspomnienia

Dodaj swoje wspomnienie

 
 
 
 
 
 
Pola oznaczone * są wymagane.
Twój adres E-mail nie będzie opublikowany.
Wszystkie wpisy są moderowane. Zachowujemy prawo do ich edycji, usunięcia i nie publikowania wpisów.
Mieczysław Pawłowicz napisał/a 10 lutego 2023 o 09:11
Historia powiedzenia “wielokrotnie - nawet trzy razy”. To jeszcze zdarzyło się, kiedy warszawskie targi turystyczne odbywały się w PKiN, a na pewno podróżowało się za granicę z paszportem. Siedzimy w dużej sali na konferencji i ktoś z Polaków prezentuje jakiś film o Słowacji. Film jak film, ale w pewnym momencie autor powiedział; Dzieło powstało w czasie wielokrotnych pobytów na Słowacji. Pojechaliśmy tam chyba nawet ze trzy razy... Spojrzeliśmy na siebie z Adamem i parsknęliśmy śmiechem, bo wtedy u niego nie było już prawie miejsca w paszporcie przez pieczątki Łysa Polana - Javorina. A druga moja ulubiona historia, którą Adam opowiadał, to z czasów, kiedy był wychowawcą na zimowisku. To chyba była jakaś szkoła średnia, bo młodzież interesowała się wszystkim, ale nie sportami zimowymi. “ - I wtedy, pod koniec ferii, przychodzi do mnie jakaś uczennica. - Panie Adamie, ma pan może jakiś śrubokręt czy kombinerki? Ja tu zadowolony, że chociaż na koniec zaszczepiłem młodzieży chęć do aktywnego spędzania wolnego czasu, wyciągam zestaw narzędzi. Dziewczyna bierze śrubokręt i pod ślizgach deski za pierdyliard złotych - ciach, ciach! - Żeby ojciec widział, że jeździłam!”
Historia powiedzenia “wielokrotnie - nawet trzy razy”.
To jeszcze zdarzyło się, kiedy warszawskie targi turystyczne odbywały się w PKiN, a na pewno podróżowało się za granicę z paszportem.
Siedzimy w dużej sali na konferencji i ktoś z Polaków prezentuje jakiś film o Słowacji. Film jak film, ale w pewnym momencie autor powiedział;
Dzieło powstało w czasie wielokrotnych pobytów na Słowacji. Pojechaliśmy tam chyba nawet ze trzy razy... Spojrzeliśmy na siebie z Adamem i parsknęliśmy śmiechem, bo wtedy u niego nie było już prawie miejsca w paszporcie przez pieczątki Łysa Polana - Javorina.

A druga moja ulubiona historia, którą Adam opowiadał, to z czasów, kiedy był wychowawcą na zimowisku. To chyba była jakaś szkoła średnia, bo młodzież interesowała się wszystkim, ale nie sportami zimowymi.
“ - I wtedy, pod koniec ferii, przychodzi do mnie jakaś uczennica.
- Panie Adamie, ma pan może jakiś śrubokręt czy kombinerki?
Ja tu zadowolony, że chociaż na koniec zaszczepiłem młodzieży chęć do aktywnego spędzania wolnego czasu, wyciągam zestaw narzędzi. Dziewczyna bierze śrubokręt i pod ślizgach deski za pierdyliard złotych - ciach, ciach!
- Żeby ojciec widział, że jeździłam!”... Collapse
... Toggle this metabox.