Księga wspomnień Adama Gąsiora
Drodzy,
Odejście Adama Gąsiora pozostawiło w nas poczucie pustki, ale i wzruszenia: mieliśmy w nim zawsze ogromne oparcie, był naszym przyjacielem, szefem, współpracownikiem, wyśmienitym dziennikarzem, który swoim sposobem bycia stanowił łącznik spajający wszelkie dziedziny branży turystycznej.
Pogrążeni w smutku informujemy wszystkich zainteresowanych o możliwości dokonania wpisu w udostępnionej poniżej wirtualnej księdze wspomnieniowej.
Zachęcamy do podzielenia się dobrymi wspomnieniami, związanymi ze spotkaniem na swojej drodze życiowej Adama Gąsiora. Niech nasze ciepłe myśli i wspomnienia o nim będą otuchą i wsparciem dla Rodziny, przyjaciół i całej naszej branży.
Księga ta powstaje również z myślą o Zosi, aby na późniejszym etapie życie, podczas wkraczania w dorosłość, mogła wrócić do wspomnień o kochanym tacie, dowiedzieć się o nim więcej i wzbogacić pamięć o nim.
Nasze wspomnienia
Był niezwykłą osobowością. Dlatego był jedną z pierwszych osób, które zaprosiłem do serii swoich podcastów, które nagrywałem w 2018/2019 roku. O swoich pasjach, projektach i początkach w turystyce opowiadał w rozmowie, której możecie posłuchać pod tym linkiem: https://www.spreaker.com/user/travelexpert/travel-expert-07... Collapse
Adamie, kiedy Cię poznałam, wiedziałam od samego początku, kto rządzi dziennikarzami w branży turystycznej.
Na ostatniej Gali zrobiłeś show jak zawsze, wszyscy chyba wiedzieli, że jest tutaj taka jedna z Wysp Owczych, która na nartach jeździć nie może.
Mieliśmy swój deal. Kolejna Gala i tym razem miałam wygrać! Miałam nie dać wygrać żadnemu prezesowi ………
Obiecuje Adamie, że nie nie podam!
Adam, to był zaszczyt poznania Ciebie i Twoich bliskich.
Marzenko, Zosiu, trzymajcie się Dziewczyny ❤️
Wasz Mężczyzna patrzy na Was z góry i pewnie siedzi tuż obok Napoleona.... Collapse
Gdy już jesteśmy w samych slipkach, nagle wyłania się facet z naręczem bordowych ręczników, więc bez chwili namysłu zaczepiamy go: kolego dałbyś po jednym... I w tym momencie niewysokiego kolesia otaczają dryblasy ze słuchawkami w uszach, a on z uśmiechem wręcza nam po jednym.
Ten uśmiechnięty pan to był premier Słowacji Nikolas Dziurinda.... I potem na basenach tylko on oraz my mieliśmy ręczniki bordo a reszta uczestników otarcia - białe.
W ten sposób Adam wszedł do historii relacji polsko-słowackich na najwyższym szczeblu a owo spotkanie na szczycie obrosło legendami, żywymi do dziś.... Collapse
To jeszcze zdarzyło się, kiedy warszawskie targi turystyczne odbywały się w PKiN, a na pewno podróżowało się za granicę z paszportem.
Siedzimy w dużej sali na konferencji i ktoś z Polaków prezentuje jakiś film o Słowacji. Film jak film, ale w pewnym momencie autor powiedział;
Dzieło powstało w czasie wielokrotnych pobytów na Słowacji. Pojechaliśmy tam chyba nawet ze trzy razy... Spojrzeliśmy na siebie z Adamem i parsknęliśmy śmiechem, bo wtedy u niego nie było już prawie miejsca w paszporcie przez pieczątki Łysa Polana - Javorina.
A druga moja ulubiona historia, którą Adam opowiadał, to z czasów, kiedy był wychowawcą na zimowisku. To chyba była jakaś szkoła średnia, bo młodzież interesowała się wszystkim, ale nie sportami zimowymi.
“ - I wtedy, pod koniec ferii, przychodzi do mnie jakaś uczennica.
- Panie Adamie, ma pan może jakiś śrubokręt czy kombinerki?
Ja tu zadowolony, że chociaż na koniec zaszczepiłem młodzieży chęć do aktywnego spędzania wolnego czasu, wyciągam zestaw narzędzi. Dziewczyna bierze śrubokręt i pod ślizgach deski za pierdyliard złotych - ciach, ciach!
- Żeby ojciec widział, że jeździłam!”... Collapse
Wystarczy chcieć.... Collapse
Marrakesz. Stolica Orientu, największy na świecie arabski bazar, szaleństwo zapachów, dźwięków, obrazów. A w tym my – grupa dziennikarzy. Wiadomo, jesteśmy na służbie, więc nie targujemy się, nie kupujemy, ale, jak to Polacy, szukamy piwa. Oczywiście Adaś, swoim szóstym zmysłem, znajduje jedyny hotel w mieście, który serwuje ten trunek. Pijemy piwo na tarasie z widokiem na Jemaa el-Fnaa, potem zwiedzamy dalej. W kolejnym rijadzie, ja jedną ręką notuję, drugą robię zdjęcia. Jestem człowiekiem słowa, więc notes jest dla mnie ważniejszy niż aparat. Ale jednak ta lustrzanka, którą, jak się właśnie zorientowałam w autokarze, zostawiłam na murku w rijadzie, gdzie siedzieliśmy z Adasiem i gadaliśmy, jest warta majątek. Wtedy Adaś, niczym Napoleon, zatrzymuje w biegu autokar, błyskawicznie biegnie do rijadu i awanturą odzyskuje aparat od stróżującego marokańczyka, który już sobie go przywłaszczył. W podziękowaniu długo w nocy pijemy whisky na plaży, nad Atlantykiem i rozmawiamy o tym, że warto zrobić branżowy magazyn. Ta idea się udaje, po stokroć, kilka lat później, z Marzenką.... Collapse
Był - a serce prosi, by pisać jest - wyjątkowo inteligentnym dziennikarzem. Jego nadzwyczajne poczucie humoru i "cięty" język powodowały zawsze uśmiechy nie tylko znajomych. Adam niczym członek przedwojennej bohemy lubił nocne Polaków rozmowy. Wyjątkowo towarzyski, przyciągał do siebie z roku na rok coraz większe grono znajomych.
Poznałem Adama prawie 30 lat temu na wycieczce, którą „Globtroter” zorganizował w góry Świętokrzyskie. Wystartowaliśmy o godzinie ósmej rano, a już o 8.15 Kolega Adam wyjął "bajeczny" płyn i trawestując poetę Kochanowskiego powiedział do mnie "czy znał kto kiedy redaktora trzeźwego" i sam odpowiedział - wywołując burzę śmiechu - "taki nie uczyni dla Polski niczego dobrego".
Redaktor Adam Gąsior widywany był wszędzie, nie było konferencji czy spotkania turystycznego, na których nie zabrał by głosu. W bardzo szybkim czasie stał się nie tylko osobą rozpoznawalną, lecz także wielce znaczącą w środowisku. Miał wiele lat "chudych", a teraz, kiedy fortuna go polubiła, gdy miał setki planów, założył Rodzinę i doczekał się cudownej Córeczki Zosi, zły los dał o sobie znać.
Adamie będziemy o Tobie pamiętali, choć wino będzie miało zupełnie inny smak, bez Twojego towarzystwa.... Collapse