Łódzkie czarodziejskie muzeum X Muzy

AG

Muzeum Kinematografii w Łodzi to idealne miejsce na dwugodzinną wizytę całą rodziną. Niezależnie od pogody odwiedzając to miejsce wpadamy w pułapkę – podróży w czasie, zapomnianej miłości do X Muzy, sentymentalną.

Muzeum znajduje się w dawnym pałacu karola Scheiblera, łódzkiego fabrykanta. Już samo wejście przywodzi na myśl dawne kina – przy szatni stoi rząd starych, drewnianych opuszczanych krzeseł, tak charakterystycznych dla kin choćby w czasach PRL-u.

Sama ekspozycja to wycieczka przez historię kinematografii. Możemy więc zobaczyć absolutne początki “kina” – latarnie magiczne z przełomu XIX i XX w., służące do wyświetlania pojedynczych obrazów a także projektor firmy Pathé z początku XX w. oraz słynne pierwsze filmy braci Lumiere. W innym miejscu możemy obejrzeć i skorzystać z fotoplastikonu (jednego z niewielu zachowanych egzemplarzy na świecie).
Dla mnie absolutną czarną magią był wizyta w pokojach montażowych, gdzie umieszczono wielkie stoły montażowe, służące do pracy jeszcze kilkanaście lat temu. Mnogość kółeczek, przekładni, suwaków, i Bóg wie czego jeszcze jest porażająca. Możemy obejrzeć urządzenia z lat 50., 60., 70. Na jednym z ekranów efekt pracy montażystów z roku 1901 – film “Podróż na księżyc.”
Takich smaczków technicznych jest na wystawie więcej, choćby współczesny blue box.
Bardzo ciekawym dla polskiego gościa sa plakaty i fotosy z polskich filmów przedwojennych, znanych już w większości tylko z seansów “Starego KIna”.
Za to na wyższych kondygnacjach – raj dla dzieci i… byłych dzieci.
Najpierw możemy zobaczyć scenografię do filmu „Latająca maszyna” („The Flying Machine”) – najdroższego w historii polskiej animacji. Możemy przejść się po miniaturowej ulicy paryskiej, zobaczyć figurki grające w filmie.
Jednak prawdziwe szaleństwo czeka na nas na strychu. Ceglane, nieotynkowane ściany mieszczą pokoje bajek filmowych. Tak się składa, że większości bajek znanych również dorosłym odwiedzającym Muzeum. Możemy więc wejść do budy Reksia, do igloo Pingwina Pik Poka, pokręcić kołem sterowym na statku Bolka i Lolka, wsiąść do samochodu Smoka Wawelskiego z “Porwania Baltazara Gąbki”, odwiedzić pokój Misia Uszatków, zrobić wspólne zdjęcie z Muminkami. Godzina to za mało na zwiedzanie Muzeum. Sam “dziecięcy” strych zajmie nam tyle czasu. Ile jednak byśmy nie spędzili tu czasu, nie będzie to czas stracony.

Kinomuzeum.pl

{gallery}5203{/gallery}