Mark Kirby: Emaar nie buduje hoteli, lecz społeczności. Nie postawilibyśmy samotnego obiektu pośrodku niczego

Mark Kirby, dyrektor Emaar Hospitality
Mark Kirby, dyrektor Emaar Hospitality / fot. materiały prasowe

Jeśli rozwój, to naturalny, jeśli inwestycja, to kompleksowa. O wizji rozwoju, planach na przyszłość i wynikach z ostatnich miesięcy rozmawiamy z dyrektorem grupy Emaar Hospitality, Markiem Kirbym.

Marzena Markowska: Podczas targów ATM w Dubaju zapowiadali Państwo otwarcie kolejnych obiektów należących do Emaar Hospitality. W których krajach będziecie się rozwijali?

Mark Kirby: Przede wszystkim stworzyliśmy program ekspansji na najbliższe dwa lata w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jednym z miejsc, w których będziemy inwestowali, jest Fudżajra, do której wchodzimy z naszą marką Palace. Mamy już inwestycję tej marki w Dubaju – chodzi o hotel Palace Downtown, w którym właśnie skończyliśmy renowację. Ten w Fudżajrze otwieramy w samym mieście i będzie to nasza druga inwestycja w tym emiracie. Obiekt marki Address otworzyliśmy pod koniec 2021 roku i widzimy, że został bardzo dobrze przyjęty w tym emiracie. Uważam, że wizja turystyki Fudżajry koncentruje się na lokalnej kulturze i dlatego marka Palace, nawiązująca do wielu lokalnych tradycji, ma szansę bardzo dobrze wpasować się w to miejsce.

MM: Czy ten obiekt powstaje głównie z myślą o turystach krajowych, czy nastawiacie się też na gości zagranicznych?

MK: Chcemy przyjmować tam zarówno krajowych, jak i międzynarodowych turystów. W 2021 roku widzieliśmy w ZEA bardzo silny trend do wyjazdów typu staycation. W pandemii dużo osób lepiej poznało sąsiednie emiraty, jednocześnie zwiedzając, wypoczywając w hotelach i pracując online. I uważamy, że to się utrzyma, ludzie polubili taki styl życia i podróżowanie połączone z pracą o różnych porach roku. Poza tym, nasze marki są w regionie bardzo dobrze znane i lubiane.

Ale też widzimy, że coraz więcej Europejczyków wybiera Fudżajrę jako cel podróży. Turyści z Europy chętnie decydują się na wypoczynek typu słońce i morze. Spodziewamy się zwiększonej liczby przyjazdów z tradycyjnych rynków źródłowych dla krajów Zatoki, takich jak Wielka Brytania, Niemcy, ale także z Francji czy Polski.

MM: Czy powiedziałby Pan, że hotele Waszych marek znane są wśród turystów z Europy?

MK: Jesteśmy bardziej znani lokalnie jako marki Address i Vida, ale po zbudowaniu hotelu marki Vida przy plaży na wyspie Palm Jumeirah zauważyliśmy, że staliśmy się bardziej znani właśnie w Europie. A skoro turyści stamtąd rozpoznają już jeden hotel i kojarzą go z grupą Address, to interesują się też innymi obiektami. Oczywiście w Europie najbardziej znana jest nasza marka Armani Hotels, mamy jeden obiekt w Mediolanie i jeden w Burdż Chalifa. A teraz podpisaliśmy nowy kontrakt w Arabii Saudyjskiej, gdzie powstanie trzeci hotel tej marki.

MM: Co planujecie w samym Dubaju?

MK: W 2023 otwieramy nowy hotel Vida Dubai Mall. Chcemy odpowiedzieć na zapotrzebowanie klientów na położone w dogodnym miejscu obiekty o bardziej biznesowym profilu. Dodatkowo, jeszcze w 2022 roku, w obszarze projektu Creek Harbour, gdzie nasz jeden hotel marki Vida odniósł już sukces, otwieramy nowy obiekt Adress Twin Tower. Planujemy w tym miejscu również nowy hotel marki Palace, a także hotel Vida Creek Beach.

Kolejny hotel marki Vida powstaje w obszarze Dubai Marina. W samych emiratach w tym roku mamy więc przed sobą sporo zaplanowanych nowości.

MM: Jak wygląda profil Państwa klienteli? Czy goście zagraniczni chętnie wybierają obiekty należące do Emaar?

MK: Około 46 proc. naszych rynków źródłowych w Dubaju to kraje Zatoki Perskiej, zaś 45 proc. naszych gości przylatuje z Europy, głównie z krajów, które wymieniłem wcześniej. Widzimy więc, że wracamy do gry na arenę międzynarodową, co oceniam bardzo pozytywnie. Wielka Brytania, Francja i Niemcy to nasze trzy najważniejsze rynki z Europy.

MM: A czy w obecnej sytuacji wojny na Ukrainie pracujecie nad pozyskaniem klientów z Europy Środkowej?

MK: Widzimy coraz więcej ruchu z tego regionu i to bardzo pozytywnie wpływa na rynek turystyczny w ZEA. Rosja to dla nas bardzo mały kawałek „tortu”, ponieważ Rosjanie nastawiają się w emiratach głównie na resorty typu słońce i morze. Klient biznesowy nadal do nas przyjeżdża i tutaj nic się nie zmieniło, poza tym, że teraz wybiera pobyty na nieco dłużej – dwa, trzy tygodnie zamiast jednego.

MM: A co z inwestycjami w innych krajach?

MK: W Egipcie mamy już jeden hotel Al Alamein marki Vida i w 2023 roku otwieramy dwa nowe obiekty: Vida Marina i Address Vida Marina. Egipt jest dla nas bardzo ważny nie tylko jako rynek przyjazdowy do ZEA, ale również jako kraj, w którym chcemy inwestować.

MM: W Egipcie sporo hoteli jednak pustoszeje z powodu odpływu turystów z Rosji…

MK: Nie widzimy pod tym względem zmian w naszym biznesie, ponieważ my stawiamy na obiekty położone na północnym wybrzeżu Egiptu, gdzie nadal dominującym klientem jest turysta lokalny. Ten kierunek jest też popularny wśród podróżnych z ZEA.

MM: Jak ocenia Pan rok 2021 w hotelach Emaar?

MK: Rok 2021 był pod wieloma względami niesamowity. Zaczął się niefortunnie, bo od zamknięcia się naszych rynków źródłowych. Przez dużą część roku głównym źródłem ruchu byli dla nas lokalni turyści w formule staycation, ale pod koniec roku rozkręciły się przyjazdy z zagranicy. Ubiegłoroczne targi ATM były próbą powrotu do biznesu i liczby pokazują, że to się udało. Wyniki z 2021 dorównały tym, które osiągnęliśmy w 2019 roku. Rok 2022 jest jeszcze lepszy, w pierwszym kwartale widzimy wzrost o 75 proc. rok do roku.

W marcu wzrost wynosił już 92 proc., kwiecień i marzec też są dobre. Lato nie zapowiada się źle jak na niski sezon. Pod koniec roku mamy Mistrzostwa Świata FIFA w Katarze, co też przyciągnie gości do całego regionu Zatoki Perskiej i wypromuje ten region na świecie.

MM: W jakim stopniu Wasze obiekty są zależne od sezonowości?

MK: Tradycyjnie w Dubaju sezon letni to niższe obłożenie. Nasz wysoki sezon to pierwszy i ostatni kwartał roku, kiedy pogoda jest idealna. Jednak w 2021 roku poziom obłożenia w naszych obiektach był dość stabilny we wszystkich miesiącach. Ale też w Dubaju mamy tyle nowej infrastruktury i mnóstwo aktywności na lato, w tym atrakcje z klimatyzowanymi wnętrzami. Nie było tego 10 lat temu, a tego typu oferta pomaga przedłużyć sezon i przyciągnąć turystów również latem.

Zresztą, Emaar nigdy nie buduje hoteli, buduje społeczności. Wszystko planujemy z myślą o otoczeniu naszych obiektów. Dlatego nie stawiamy samotnych hoteli pośrodku niczego, zawsze planujemy też w okolicy rozrywkę, centra handlowe, mieszkania. Chcemy dbać też o lokalną społeczność. Nie zbudowalibyśmy samotnego hotelu pośrodku pustyni, zawsze aranżujemy całą przestrzeń dookoła, chcąc zapewnić gościom kompleksowe doświadczenie.

MM: Ta filozofia ma zastosowanie wyłącznie do hoteli w ZEA?

MK: Nie, to podejście stosujemy wszędzie, w każdym kraju, w którym inwestujemy. Weźmy chociaż nasz hotel Address w Stambule – to całościowy projekt, jedynie zawierający w sobie hotel. Oprócz niego zbudowaliśmy też centrum handlowe i rezydencje.

MM: Jakie kolejne kraje macie zatem na oku, jeśli chodzi o inwestycje?

MK: W całej grupie mówi się dużo o ekspansji, ale dla nas najważniejszy jest rozwój naturalny. Jesteśmy lokalną firmą, która chce się rozwijać w odpowiednim tempie, we współpracy z właściwymi inwestorami, zyskami i dla nich i dla marki. Chcemy chronić zarówno markę, jak też pieniądze naszych inwestorów.

MM: Jak wygląda Wasza struktura sprzedaży? Stawiacie raczej na sprzedaż własną czy kanały zewnętrzne?

MK: Działamy w takim rejonie świata, w którym zawsze rozwijaliśmy współpracę. Dlatego dla nas ważne są wszystkie kanały sprzedaży: zarówno lokalni partnerzy, jak też DMC i OTA. Bezpośrednie rezerwacje i strona internetowa to dla nas tylko 17 proc. sprzedaży, resztę napędzają nasi partnerzy.