„Ogromny cios w cały sektor lotniczy w Europie” Branża nie wierzy, że to się dzieje naprawdę

Rozporządzenie ograniczające od 1 maja ruch lotniczy nad Warszawą może dotknąć 32 tys. pasażerów dziennie. Klienci nie są pewni, czy polecą ma majówkę, część firm liczy na to, że PAŻP jednak dogada się z kontrolerami, inni biorą pod uwagę najgorszy scenariusz. Kolejny chaos i cios w turystykę na samym początku sezonu.

Ta majówka miała być pierwszą „normalną” po dwóch latach pandemii. Dla niektórych klientów to pierwsze od początku pandemii zaplanowane wakacje. Dziś mogą się one nie odbyć, a zagrożenie to przestaje być abstrakcją. Kryzys w PAŻP i odejście z pracy kontrolerów lotniczych wpływa już nie tylko na opóźnienia w siatce lotów, ale zagraża odwołaniem prawie wszystkich lotów czarterowych z Warszawy oraz wszystkich lotów z Modlina. Takie konsekwencje będzie miało rozporządzenie Rady Ministrów wydane 26 kwietnia, jeśli PAŻP nie porozumie się ze związkiem zawodowym kontrolerów. Ten ostatni wczoraj zawiesił negocjacje, rząd przygotowuje więc „plan B”. Jego elementem jest rozporządzenie ograniczające ruch lotniczy nad Warszawą do określonych godzin, kierunków oraz linii lotniczych. Mówi się o zlikwidowaniu nawet 400 rejsów lotniczych dziennie.

Na horyzoncie 22,4 mln zł strat dziennie

„W rozporządzeniu wyraźnie kładzie się nacisk na połączenia ze stolicami, korytarze humanitarne, utrzymanie bezpieczeństwa państwa. Jeśli ono wejdzie w życie, to miejsca na loty czarterowe z Warszawy z pewnością nie będzie” – wyjaśnia Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

„Na majówkę mamy zaplanowane z Warszawy po 10 rejsów dziennie, których nie będzie się dało wykonać. Zaczynamy się przegrupowywać, zobaczymy, jakie sloty zostaną dostępne w Warszawie, które rejsy możemy przerzucić do innych miast” – dodaje Andrzej Kobielski, dyrektor ds. handlowych i członek zarządu Enter Air.

Na lotnisku w Modlinie i lotnisku Chopina w Warszawie w 2019 roku, według danych ULC, łącznie obsłużonych zostało 21,95 tys. pasażerów (przylatujących i odlatujących). W całej Polsce pasażerów tych było 49 tys., a więc lotniska warszawskie obsługują około 44 proc. polskiego ruchu lotniczego.

Jak wylicza Maciej Nykiel, prezes Nekery, problem może dotyczyć 32 tys. pasażerów dziennie, przy założeniu podanym przez prezesa ULC, że średnia liczba dziennych operacji w długi weekend majowy z lotnisk WAW i WMI wynosi 510, a średnia liczba pasażerów w jednym samolocie wynosi 120.

„Zakładając, że średnia cena biletu lotniczego wynosi 700 zł, daje nam to 22,4 mln zł dziennie strat. Te pieniądze klientom będą musiały zwracać linie lotnicze i biura podróży. Loty trzeba będzie odwoływać, bo lotów nie da się tak łatwo przenieść do innych miast. To nie są klocki Lego, które można sobie szybko poprzestawiać na podłodze, to jest cała logistyka, bazowanie samolotów, dostępność slotów, gabaryty maszyn, paliwo lotnicze no i transfery dla pasażerów” – komentuje Maciej Nykiel.

Nadzieja na porozumienie PAŻP z kontrolerami

„Nie biorę pod uwagę innej możliwości niż to, że strony sporu jednak się dogadają. Rozmowy się toczą, wczoraj było blisko porozumienia, niestety rozmowy zostały zawieszone. Zapewne dlatego ULC dostał zadanie przygotować plan B. Im jest bliżej do 1 maja, tym więcej szczegółów tego planu jest ujawnianych, co ma wywierać presję w negocjacjach” – komentuje Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.

„Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, co zrobimy, jeśli to nie nastąpi. Mamy pierwszy weekend majowy po dwóch latach pandemii. Dla wielu klientów miał on być pierwszym po ponad dwóch latach wyjazdem, ich pierwszą, długo wyczekiwaną wycieczką. Wizerunkowo działa to fatalnie, lepiej nie myśleć jak to będzie wyglądało finansowo. Sytuacja jest dramatyczna, hotele mamy opłacone w całości, a zagranicznych hotelarzy nie interesuje to, że Polacy nie mogą dolecieć na wakacje” – dodaje.

„Cały czas liczymy na to, że rząd dogada się jednak z kontrolerami. Przecież jeśli lwia część ruchu lotniczego w Polsce zostanie zamrożona, to PAŻP będzie tracił jeszcze więcej pieniędzy” – przypomina Andrzej Kobielski.

Część rodzin liczyła na pierwszy wyjazd po dwóch latach

Klienci biur podróży szturmują infolinie i skrzynki mailowe domagając się zapewnień, że wyloty się odbędą, jednak nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy i kiedy kryzys zostanie zażegnany.

„Od wczoraj nie możemy się opędzić od telefonów. Siedem z nich na 10 dotyczy tej właśnie sprawy. Ludzie są gotowi, chętni do wyjazdu, spakowani i nie wiedzą, czy wylecą. Majówka jest wyjazdem przeważnie rodzinnym, z dziećmi, więc poziom niepokoju jest wyższy” – mówi Maciej Nykiel.

„Nie wyobrażam sobie tego, że ten najgorszy scenariusz się spełni. Z jednej strony musielibyśmy informować klientów, że odwołujemy ich loty, ale jak przekładać te wyjazdy? Nikt nie wie, jak długo ta sytuacja potrwa. Nie jest też tak, że łatwo przekierujemy loty z Warszawy na porty lokalne. To się nie uda, bo kontrolerzy warszawscy pilnują przestrzeni nad całą Polską. Kontrolerzy czescy, słowaccy, niemieccy nie przejmą ruchu nad innymi miastami. Wczoraj rozmawiałem z naszym biurem w Czechach i wiem, że z kontrolerami czeskimi nikt na ten temat nie rozmawia” – dodaje Piotr Henicz.

Ryanair nie poleci z Modlina? „Odwołanie lotów nie jest opcją”

Wszyscy komentatorzy są zgodni, że jeśli rozporządzenie wejdzie w życie, to ruch lotniczy z Modlina w ogóle nie będzie możliwy. Oznaczałoby to, że przewoźnik, który przewozi w Polsce najwięcej pasażerów, czyli Ryanair, nie mógłby wykonywać lotów ze stolicy Polski i to na początku letniego sezonu wakacyjnego.

„Odwołanie lotów nie jest opcją, uważamy, że to się nie wydarzy. Strony muszą się dogadać i tyle. Dokumentem, który się dziś ukazał jesteśmy zaskoczeni tak samo jak wszyscy inni uczestnicy rynku, rozporządzenie nie było z nami konsultowane, nie wiemy co się kryje za listą kierunków priorytetowych. Obecnie jest to przedmiotem analiz i myślę, że dziś dowiemy się, jak to interpretować. Zakładamy jednak, że to rozporządzenie nie wejdzie w życie” – komentuje Michał Kaczmarzyk, prezes Ryanair Sun.

„Nasi prawnicy dopiero dostali to rozporządzenie, jest więc za wcześnie na komentarz dotyczący konkretnych kroków prawnych, które można by podjąć, gdyby ono weszło w życie. Szkoda, która zostałaby wyrządzona całemu sektorowi w całej Europie byłaby bardzo trudna do naprawienia. Jak to wpłynie na cały ruch lotniczy na kontynencie, na wizerunek Polski? Ciężko znaleźć słowa, które mogłyby to opisać” – dodaje.

Nadzwyczajne okoliczności i uruchomienie środków z TFP

„Nie ma innego rozwiązania, jak tylko się dogadać. I nie potrafię zrozumieć, jak można było doprowadzić do takiego zaniedbania i na tak ważny temat rozmawiać w ostatniej chwili. Nie chcę obarczać winą żadnej ze stron, ale po obu stronach sporu jest to całkowity brak odpowiedzialności. Działają ambicje, priorytet ma udowadnianie swojej racji, zapomina się o pasażerach i olbrzymiej liczbie firm kooperujących z warszawskimi lotniskami. O przedsiębiorcach, którzy będą mieli ogromne problemy i podstawę do roszczeń. Gdyby ten plan wszedł w życie, to kancelarie będą miały co robić, bo proces dochodzenia roszczeń będzie bardzo skomplikowany i długotrwały” – ocenia Piotr Henicz.

„Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie dojdzie do porozumienia, dlatego że jeśli to nie nastąpi, to że skutki spowodują horrendalne straty dla organizatorów turystyki i agentów, zagrażające ich egzystencji biznesowej. Zastanawiam się, jak jest możliwe to, że doprowadzono do takiej sytuacji. O problemie było wiadomo już od dłuższego czasu. Nie można tolerować bezkarności urzędników, którzy doprowadzili do takiej sytuacji” – komentuje Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki.

„Pod kątem prawnym ta sytuacja zapewne może być traktowana jako nadzwyczajne i nieuniknione okoliczności, w związku z czym organizator może odwołać imprezę turystyczną, ale będzie musiał zwrócić klientom pieniądze. Procesy sądowe poszkodowanych firm przeciw PAŻP będą trwały latami. Z całą pewnością nie będzie tego można zostawić bez takich pozwów, jednak aby w razie czego utrzymać płynność finansową firm PIT apeluje już o przygotowanie zwrotów z Turystycznego Funduszu Pomocowego. Wstępna rozmowa z ministerstwem na ten temat się odbyła. Właśnie na taką ewentualność powstał ten fundusz” – dodaje.

Kontrolerzy wracają do rozmów

Jak się dowiadujemy, negocjacje zostały po wydaniu rozporządzenia wznowione. Związek Zawodowy Kontrolerów Ruchu Lotniczego ma dziś spotkanie z PAŻP.

„Spotkanie się rozpoczęło, czekamy na panią prezes PAŻP. To co dziś nastąpiło mówi nam tyle, że atak ministra Adamczyka na komisji sejmowej był przygotowaniem do wprowadzenia tego rozporządzenia. Rząd woli ponosić ogromne koszty odszkodowań niż się dogadać. My jednak wróciliśmy do rozmów i mamy nadzieję, że one będą się toczyć. Jednak na razie rozpoczęliśmy procedurę i podpisujemy „obiegówki” rozliczające przed zakończeniem stosunku pracy” – informuje Anna Garwolińska z ZZKRL.

Ograniczony ruch lotniczy z Warszawy. Rozporządzenie zadziała od 1 maja

Marzena Markowska

Redaktorka Naczelna portalu WaszaTurystyka.pl


POWIĄZANE WPISY

Privacy Preference Center