Pięć powodów, by na wiosenny kierunek podróży wybrać Poczdam

Pałac Sanssouci w Poczdamie
Pałac Sanssouci w Poczdamie / fot. AG

Nadchodząca zima i trwający lockdown sprawiają, że myślami kierujemy się już ku wiośnie. Chęć do podróżowania choćby do blisko położonych atrakcyjnych miejsc rośnie z każdym dnie. A wypadem, który warto zaplanować wraz z pojawieniem się zieleni i poluzowaniem restrykcji, jest weekend w Poczdamie.

Dlaczego Poczdam? Po pierwsze, dlatego, że blisko. Bardzo dobry dojazd samochodem i rzut beretem od polskiej granicy to dobra opcja dla tych, którzy szukają kierunku na krótki, niezbyt intensywny wypad. Dla osób, które nie chcą zwiedzać zbyt intensywnie: seniorów, ciężarnych kobiet, rodzin z mniejszymi dziećmi – to dobra opcja. Tak, żeby się nie namęczyć, a jednak coś zobaczyć i nie za szybko pozwiedzać. Poczdam nie należy do miast męczących. Zwiedza się go przyjemnie, powoli, bez tłumów, korków i hałasu. Atrakcji jest dużo, ale nie są to punkty obowiązkowe, bez których przeżyć nie sposób.

W Poczdamie się zrelaksujemy, wypoczniemy, a i tak zobaczymy ciekawe, piękne miejsca. Jest ich oczywiście w tym mieście sporo, ale poniżej podajemy subiektywny wybór pięciu spośród nich.

1. Pałac beztroski

Nazwa tego pałacu doskonale oddaje jego charakter. Sanssouci to miejsce zaplanowane z myślą o relaksie i wypoczynku. Letnia rezydencja Fryderyka II to esencja rokoko, wykwintny projekt czerpiący garściami z architektury francuskiej. Sielska atmosfera tego miejsca to pokłosie usposobienia i charakteru jego twórcy – króla zainteresowanego sztuką, pięknem, duchowością.

Pałac Sanssouci w Poczdamie
Pałac Sanssouci w Poczdamie / fot. AG

Warto zwrócić uwagę na płytę nagrobną Fryderyka Wielkiego, która znajduje się na tarasie pałacu. Król pragnął spocząć w tym miejscu, które było jego ulubionym azylem i dał wyraz tej woli w bardzo wyraźnej instrukcji pisemnej. Testament króla mógłby wydawać się czymś, co powinno zostać zrealizowane bez kręcenia nosem. I bez dokonywania korekt, takich jak zmiana miejsca pochówku na to, które zdaniem następcy bardziej odpowiada majestatowi władcy.

A jednak, najwyraźniej karencja królewskiej woli kończy się wraz z dokonaniem żywota. Po śmierci, Fryderyk II początkowo trafił do pruskiej galerii chwały, czyli do kościoła garnizonowego. Fraza „przewrócić się w grobie” nabiera tu zupełnie nowego znaczenia, ponieważ Fryderyk II nie znosił pompatycznych uroczystości i majestatycznych wnętrz.

Dopiero po upadku NRD władze Niemiec ogarnęły się i przeniosły doczesne szczątki Fryderyka Wielkiego do Sanssouci. A na marginesie, nie należy dziwić się, że na jego płycie grobowej leżą zawsze ziemniaki. Ziemniak to jedna z pamiątek po twórcy potęgi Prus, który nakazał masową uprawę tej bulwy, wydając aż 15 dekretów w tej sprawie. Dopiero on wpadł na to, że ziemniak jest przede wszystkim pożywny, a nie piękny (przed jego upowszechnieniem w gospodarce żywieniowej służył głównie za roślinę ozdobną).

Sanssouci - płyta nagrobna Fryderyka Wielkiego
Sanssouci – płyta nagrobna Fryderyka Wielkiego / fot. AG

2. Mała Toskania

Sam pałac nie byłby tym, czym jest, gdyby nie jego oprawa w postaci rozległych ogrodów. Park Sanssouci jest wart oddzielnej wizyty i jest jednym z powodów, dla których należy wybrać się do Poczdamu wtedy, gdy wszystko zieleni się i rozkwita. Prawie 300 hektarów terenów zielonych zorganizowanych w rożne ogrody, obfituje w zaułki, pawilony, kościółki i mnóstwo urokliwych widoków.

Jeden z nich, z Kościołem Pokoju w tle, z charakterystyczną kampanilą, wygląda jak „kopiuj-wklej” z toskańskiego miasteczka. Te wpływy są tu tak widoczne, że gdyby ktoś w słoneczny poranek obudził się w tym miejscu, obstawiałby, że przeniósł się gdzieś pod San Gimignano.

"Mała Toskania, czyli park Sanssouci
„Mała Toskania, czyli park Sanssouci / fot. AG

3. Stalin, Churchill, Truman

Konferencja w Poczdamie – tak, to właśnie na niej decydowano o kształcie współczesnego świata. Dla tych, którzy chcą wiedzieć, gdzie to konkretnie było, obowiązkowym punktem na mapie miasta jest Pałacyk Cecilienhof. Wzniesiony na początku XX wieku, zaprojektowany w stylu angielskiej wiejskiej rezydencji i otoczony urokliwym parkiem – już sam w sobie jest ciekawy i wart zobaczenia. Jednak to, co przyciąga gości to przede wszystkim waga wydarzeń, które miały tu miejsce latem 1945 roku.

Trzecie po Teheranie i Jałcie wielkie spotkanie trzech zwycięskich koalicjantów odbywało się głównie przy okrągłym stole, który można podziwiać do dziś we wnętrzach pałacu. Choć Stalin, Truman i Churchill rozmawiali też w innych pomieszczeniach: m in. w palarni, bibliotece, salonie muzycznym. Decyzję o tym, że konferencja odbędzie się właśnie w tym miejscu podjęto głównie ze względu na to, że pałacyk stosunkowo mało ucierpiał podczas II wojny światowej. Mało w porównaniu z samym Poczdamem, którego stara zabudowa została w dużej mierze zniszczona podczas bombardowania.

Stół konferencyjny w Cecilienhof
Stół konferencyjny w Cecilienhof / fot. AG

Cecilienhof jest dobrze przystosowany do zwiedzania. O tym, jakie znaczenie polityczne miała konferencja poczdamska dowiadujemy się z plansz, map i audio-przewodników. Przypomną one chociażby, że w rozmowach tych brała też udział Polska, choć oczywiście był to udział całkowicie teoretyczny.

4. Niemieckie Hollywood

Kino to nie jest pierwsze skojarzenie z Poczdamem, a jednak dla Niemców miasto to jest czymś w rodzaju stolicy filmowej. Mnogość niemieckich produkcji, które powstały w Poczdamie, jest imponująca. Należą do nich wszystkie odcinki niemieckiej serii o Winnetou, a także pierwszy niemiecki film dźwiękowy „Melodie Miłości”, czy „Błękitny Anioł” z Marleną Dietrich.

W centrum Poczdamu znajduje się Muzeum Kinematografii, ale dla miłośników kina prawdziwą atrakcją będzie wizyta w Babelsbergu. I niekoniecznie trzeba być miłośnikiem kina niemieckiego, żeby tu zawitać. Jest to bowiem najstarsze na świecie studio filmowe, które działa do dziś i przekształciło się w swego rodzaju filmowe miasteczko. Na wizytę w tym miejscu warto przeznaczyć więcej czasu, to atrakcja dla dzieci i dla dużych dzieci.

5. Alternatywna Holandia

Poczdam to kulturowy mikser, do którego wrzucono wszystkie możliwe składniki. Jednym z nich byli rzemieślnicy holenderscy sprowadzeni do tego miasta w pierwszej połowie XVII wieku. Zbudowane dla nich równiutkie domki z czerwonej cegły, wyglądające jakby ktoś przeniósł je prosto z Amsterdamu, stoją do dziś w niemalże niezmienionej postaci.

Powstała w ten sposób dzielnica holenderska to niewielki obszar, w którym czas jak gdyby się zatrzymał. Życie płynie tam jakoś wolniej, inaczej, spokojniej i koncentruje się wokół restauracji, kawiarenek, artystowskich sklepików. Raj dla hipsterów, ale też dla tych, którzy szukają pomysłu na spędzenie wieczoru czy na spokojny spacer w ładnym otoczeniu. Albo opcja dla tych, którzy chcą się poczuć jak w stolicy Holandii, tylko że bliżej i bardziej kameralnie.

Dzielnica holenderska w Poczdamie
Dzielnica holenderska w Poczdamie / fot. AG

Więcej na germany.travel

Bach, Goethe i Napoleon – Lipsk miastem dla całej rodziny