PKP Intercity jak z filmów Barei

archiwum PKP Intercity

Według PKP Intercity, nie ma takiego miasta, Żylina, I to mimo, że miesiąc temu, Intercity uruchomiło po latach przerwy bezpośrednie połącznie kolejowe ze Słowacją. Jednak próżno szukać pociągu warszawa –Żylina w rozkładzie jazdy PKP lub Intercity.

Tylko pięć i pół godziny jazdy ze stolicy Polski do Żyliny, dodatkowe trzydzieści minut busem i już można jeździć na nartach. Od dawna nie było takiego szybkiego i łatwego połączenia centralnej Polski z Małą Fatrą. Cieszyliśmy się z tego wszyscy (patrz artykuł „Nareszcie połączenie kolejowe ze Słowacją”). Okazało się jednak, ż e PKP tak bardzo zakrztusiło się radością z powodu wystartowania Pendolino, że zapomniało o swoich międzynarodowych połączeniach. Z początku uwierzyliśmy w popendolinową euforię. Jednak minął miesiąc (miesiąc w XXI wieku) i okazało się, że połącznie między Polską a Słowacją, istnieje tylko – jak za starych lat – w świadomości kasjerek na dworcach.
Zrzędzimy? Oto próba kupienia biletu na pociąg Intercity Warszawa – Żylina. Wchodzimy (zgodnie z naiwną logiką) na stronę internetową PKP – rozkład jazdy. Stacja początkowa jeszcze daje się wpisać – Warszawa. Niestety, Żylina nijak nie da się już. Z pokorą wchodzimy na stronę internetową Intercity (a nuż popełniliśmy błąd ufając rozkładowi PKP). Hm, niestety, powtórka z rozrywki – Żylina nie istnieje w rozkładzie.
Chwytamy się starodawnej metody – dzwonimy pod telefon Intecity. Odbiera kobieta o sympatycznym głosie. Złudna nadzieja – po naszej prośbie o informację o pociągi Warszawa – Żylina (specjalnie, tę ostatnią nazwę wymieniamy nadzwyczaj wyraźnie, dodając równie wyraźnie, ze chodzi i miasto na Słowacji), głos co prawda jest wciąż miły, ale odpowiedź co nie co się przeciąga. W końcu głos przemiły mówi: Może chodzi panu o Żychlin? Niestety, chodzi mi o Żylinę na Słowacji. Chwila konsternacji. A następnie tekst, jak z filmu Barei; Nie ma takiego miasta, Żylina. Może być Żychlin?
Nie mam pojęcia, ile kosztowała dokładnie zakup Pendolino, ile kosztuje jego eksploatacja. Widać, że na tyle dużo, by zapomnieć o wszystkich innych swoich pociągach. Pierwsze od lat bezpośrednie połączenie ze Słowacją odklepano, ale żeby na tym zarabiać? A po co? Pensje są, premie za Pendolino a może za uruchomienie nowej trasy międzynarodowej – też. Czegóż więcej trzeba? Że pasażerowie chcieliby jeździć tym pociągiem? Drobnomieszczańskie nawyki! Pociągi dla pasażerów> Kto to słyszał? Lata mijają, PKP się nie zmienia. I znowu wraca pytanie: może je sprywatyzować i sprzedać komukolwiek, kto na tym zarobi i będzie woził ludzi

 

Adam Gąsior

Redaktor naczelny portalu branżowego WaszaTurystyka.pl


POWIĄZANE WPISY

Privacy Preference Center