POT: wszyscy muszą się dołożyć do promocji
Polska Organizacja Turystyczna uchodzi w oczach wielu osób z branży za nieskuteczną a odpowiada za budowę wizerunku Polski. O tym, czy ciężar finansowy promocji kraju powinni na siebie wziąć ci, którzy czerpią a tego zyski: hotelarze, restauratorzy, właściciele atrakcji turystycznych, transportowcy mówi z przedstawicielem WaszejTurystyki.pl, wiceprezes POT, Bartłomiej Walas.
Panie prezesie, POT przyznaje co roku certyfikaty produktów turystycznych. Tymczasem, poza wyjątkami, nie są one praktycznie znane ani za granicą, ani – co gorsza – w kraju, w branży turystycznej. Dlaczego?
– Odpowiem najpierw przewrotnie. A dlaczego miały by być znane za granicą? Mówimy o certyfikowanych (lub rekomendowanych) produktach. Wiele z nich istnieje i posiada mocny wizerunek nawet za granicą jak chociażby Wieliczka, do której podejrzewam przyjeżdżają turyści nie z tego powodu, że posiada certyfikat POT. Certyfikacja atrakcji turystycznych dopiero się w Europie rozwija jako znak jakości. W Polsce to proces dopiero początkowy i cieszyć się należy, że certyfikat POT znalazł uznanie twórców produktów i zarządców atrakcji. Toczy się o niego swoista walka. Stał się także silną płaszczyzną współpracy z ROT-ami czy LOT-ami.
Zdziwiłbym się, gdyby jakiś touroperator zagraniczny miał którykolwiek z tych produktów w swojej ofercie z tego powodu, ze są certyfikowane. Może znajdują się tam fragmenty jakichś produktów sieciowych (np. część Szlaku Orlich Gniazd czy architektury drewnianej) lub pojedyncze atrakcje ale stanowią one element pakietu pod nazwą „Polska”. Nie zapominajmy równocześnie, że ruch turystyczny obsługiwany przez biura podróży to jedynie 20% przyjazdów. Stąd też warto tak komunikować ten swoisty znak rekomendacji, aby stawał się dla indywidualnego gościa sygnałem o atrakcyjności.
Inny problem to faktyczna rozpoznawalność tych znaków. Ona w pierwszym rzędzie powinna być budowana wśród turystów krajowych, bo po prostu będzie skuteczniejsza a wiele z blisko 200 certyfikowanych produktów ma raczej zasięg krajowy. Poziom tej rozpoznawalności jest faktycznie niewystarczający i nad tym będziemy pracować. Pocieszające jest natomiast to, że z najnowszych badań wynika, że turysta krajowym jest skłonny poszukiwać potwierdzenia jakości w certyfikatach obiektów noclegowych, atrakcji, gastronomii i… certyfikatach POT. Odsyłam do raportu opublikowanego na naszych stronach w ostatnim miesiącu. Co do znajomości tych certyfikatów przez branżę (czyli kogo?) nie potrafię się wypowiedzieć i odesłać mogę tylko na stronę www.polskapodajdalej.
A co z promocją i znajomością produktów turystycznych w Polsce?
– Zależy co rozumiemy pod nazwą produkt i, jak domniemywam mówimy o atrakcjach, obiektach, pakietach wprowadzanych do sprzedaży. Rozumiem, że wychodzimy także poza problem produktów certyfikowanych.
Nie jestem przekonany czy Polacy słabo znają rodzime produkty, a jeżeli jest takie odczucie wśród ich twórców i zarządzających, to raczej jest ich wina w skuteczności promocji. Tu bym się zgodził, że jest sporo przypadków słabej komunikacji zarówno wobec konsumenta, jak i pośrednika w postaci chociażby biur podróży. Ale pamiętajmy, że produkty lokalne rzadko są sprzedawane przez polskie biura podróży i to jest naturalne. Są to głównie produkty dla turysty indywidualnego, ale co ważniejsze, polska oferta poza pakietami wypoczynkowymi i produktami dla młodzieży prawie nie istnieje w ofertach biur podróży. Są jednak próby kilku regionów zapoznania rodzimych touroperatorów z własnym potencjałem. I to często może być skuteczniejsze w sprzedaży turyście zagranicznemu niż bezpośrednio na rynku o ile produkt kwalifikuje się do sprzedaży przez pośredników.
Poprawia się natomiast komunikacja wobec klienta indywidualnego. Powstają aplikację mobilne, są pierwsze pakiety dynamiczne, ale skala jest faktycznie zbyt mała. Czasami nachodzi mnie refleksja, czy aby na pewno wszyscy wiedzą, jak wyglądają współczesne łańcuchy sprzedaży. Problem upatruję w braku w kraju klasycznych DMO (Destination Management Organization –przyp. red), bowiem ani ROT-y ani LOT-y ani lokalne biura informacji turystycznej nie pełnią jeszcze takie roli… a będą wcześniej czy później musiały.
Promocja to narzędzie do sprzedaży. Przyznam, że huczę, gdzie się da, iż w słaby sposób komercjalizujemy nasze dobrze przygotowane produkty (o ile są dopasowane rynkowo). Co prawda to przykład zagraniczny, ale na targach oferujemy foldery wizerunkowe ale sporadycznymi są konkretne oferty, pakiety za ustaloną cenę. Chciałbym, żeby na targach np. ITB w Berlinie czy Utrechcie na naszym stoisku (w dniach dla konsumentów) wykładali swoje oferty z propozycjami wycieczek do Polski, touroperatorzy niemieccy czy holenderscy. Niestety, wielu kolegów tego się boi, argumentując, że to wsparcie zagranicznych firm a to moim znaniem krótkowzroczność i fałszywy pogląd bowiem za każdym pakietem jest polski organizator/sprzedawca. A przecież chodzi o to, żeby Polska była sprzedawana, także w biurach zagranicznych – Niemiec nie kupi pakietu od polskiego touroperatora, tylko będzie jej szukał w swoim ulubionym biurze.
Więc może certyfikacja produktów turystycznych jest w Polsce niepotrzebna?
– Komercjalizacja czyli sprzedaż to jedno, a certyfikacja to drugie. System certyfikatów, rekomendacyjny jest na razie w Polsce w powijakach, chociaż jest ich sporo ale nieuporządkowanych, właśnie słabo rozpoznawalnych no i może czasem… nierzetelnych. Nie zapominajmy, że certyfikacja/rekomendacja ma wesprzeć pobudzenie konsumenta do zakupu poprzez potwierdzenie jakości. W krajach Unii Europejskiej idzie to w kierunku coraz powszechniejszej certyfikacji usług. Głównym problemem certyfikacji jest niewiedza o niej. Ludzie nie wiedzą, co certyfikaty mogą im dać, są nieczytelne.
Inna kwestia, to wartość certyfikatu dla ubiegających się o nie. Przydają się oczywiście przy staraniach o dotacje z UE. Cieszy mnie więc oczywiście, że w regionach jest spore zainteresowanie certyfikacją POT. Oczywiście, największe korzyści daje Złoty Certyfikat, bowiem POT dopłaca jego właścicielowi do kampanii promocyjnej ale to nie o to chodzi. Skutkiem certyfikacji ma być wzrost świadomości u klienta i zbudowanie marki. Muszę podkreślić, że zwolenników i przeciwników certyfikatów jest mniej więcej pół na pół. Jedni widzą w nich korzyści ekonomiczne a inni ich nie dostrzegają.
Dobrze jednak, że jest zainteresowanie certyfikatami w branży turystycznej. Chciałbym, żeby certyfikowanie nie stało się nigdy instytucjonalne, domeną publiczną. Najlepsze wzory wskazują na proces rekomendacji przez samych przedsiębiorców czy zarządców atrakcji ale… poprzez neutralną instytucję. POT stawia sobie za zadanie, aby w partnerstwie prowadzić działania komunikacyjne poszerzające rozpoznawalność usług i produktów certyfikowanych rozpoczynając od certyfikatu POT. Wprowadzanie znaków jakościowym jest moim zdaniem nieuniknione a z punktu widzenia konsumenta wymagane.
Co, według pana prezesa, jest przyczyną słabej obecności polskich ofert w ofertach polskich biur podróży?
– To bardzo ciekawe. Są bowiem kraje europejskie, w których katalogowa oferta krajowa jest bardzo obszerna. Mogę jedynie domniemywać, że ryzyko sprzedaży jest zbyt duże przy tak silnym rozdrobnieniu po stronie podaży. Poza ofertą dla młodzieży, wycieczkami „zakładowymi” na zamówienie nikt nie zaryzykuje samodzielnie komercjalizacji przy tak rozdrobnionym rynku biur podróży. A może to skutek braku klasycznych markowych sieci sprzedaży złożonych z niezależnych agentów? Wreszcie nie zapominajmy o powstającym w kraju rynku OTA, który przejmuje część klientów. Może oni wypełnią ten rynek ale moim zdaniem tylko pakietami złożonymi, zarówno niszowymi jak i tematycznymi.
Jakie kroki podejmuje POT, by promować Polskę za granicą i w kraju? Czemu postawiliście w tym roku na kampanię outdoorową?
– To kilka oddzielnych spraw. Na rynku krajowym uważamy, że także rolą POT jest nakłonienie rodaków do pozostanie podczas długiego urlopu w kraju, niezależnie od wybranego miejsca docelowego. A więc stwarzanie dla zarządców atrakcji i produktów platform komunikacji. Można tu wyliczyć właśnie formy integracyjne jak konsorcja produktowe (powstały takie dwa pod nazwami Zdrowie i Uroda oraz Szlaki Kulinarne), właśnie system certyfikacji, czy zawarte w pana pytaniu kampanie, w tym outdoorowe, prezentujące pod wspólnym sloganem (Bajkowy urlop w Polsce) każdy region i jego unikalne wartości, które wybrane zostały z ROT-ami.
Dlaczego outdoor? Bo rzadko z takiego narzędzia dotychczas korzystano a jest dość trwałe, skuteczne i… tanie. Nie zapominajmy jednak o rosnącej pozycji portalu polska.travel i to właśnie na rynku krajowym. To nie tylko portal informacyjny, ale i ogromna baza danych.
Co do rynków zewnętrznych to promocja koncentruje się na kilku narzędziach: podróżach dziennikarskich (średnio 600 osób rocznie) i studyjnych, kampaniach SEO, SEM, a w zależności od dostępnych środków finansowych dużych kampaniach multimedialnych. W ostatnich 5 latach Polska miała możliwość po raz pierwszy przeprowadzenia takich kampanii, włącznie z flight’ami telewizyjnymi.
Czy nie wydaje się panu, że za mało jest działań u naszych mniejszych sąsiadów, na południu?
– Rzeczywiście, ale pamiętajmy o celach na poszczególnych rynkach w stosunku do popytu. Podam przykład rynku rosyjskiego. Nie chodzi wyłącznie aby przyjeżdżało ich statystycznie więcej, ale aby kupowali usług turystyczne a statystyki podają, że cel turystyczny ( dłuższy niż doba) to niecałe 10% przyjazdów. Ale wracając do południowych sąsiadów to jedno jest pewne – przynajmniej Czesi nic o Polsce nie wiedzą i wizerunek jest zły. Cel więc powinien koncentrować się na zmianie wizerunku poprzez komunikację B2B a niekoniecznie na wprowadzenie ofert do sprzedaży, bo nie ma takie potrzeby. Wszystko jest w Internecie. Wydaje się, że najbardziej zainteresowanymi powinny być polskie województwa przygraniczne. POT od co najmniej roku uruchomił czeską wersje portalu, profil na FB, właśnie przygotowaliśmy czeskojęzyczne broszury, jest spot. To narzędzia zarówno dla nas jak i dla wszystkich zainteresowanych.
W tym roku właśnie prowadziliśmy kampanie internetową i prasową o znacznej wartości finansowej. Zapewne za mało. Rynek słowacki ma mniejszą wartość ekonomiczną. Strategie to zawsze kwestia wyboru i funkcja możliwości finansowych. Dzielenie budżetu, aby na każdym potencjalnym rynku zrobić po trochę to byłby błąd, a budżet nie jest gumowy. Jest sporo inicjatyw, aby rozpocząć działania promocyjne na różnych rynkach, ale mamy jakieś wyliczenia, coś wiemy i znamy możliwości finansowe.
A rynki azjatyckie?
– Co do kampanii na rynkach azjatyckich przeważają niezasadne i krótkowzroczne opinie na jej temat, podobnie zresztą, jak na temat produkcji filmów bollywoodzkich w Polsce. Czytałem zdanie, ze w filmie „Kick” z Salman Khanem, kręconym u nas wiosną, Warszawa udaje Londyn. Tymczasem, jak zobaczymy, gdy film ukaże się na naszych ekranach, jest wręcz odwrotnie. Zresztą, jeden z touroperatorów indyjskich, ma w swojej ofercie program „Śladami Kicka”. Także małymi krokami, dajemy się poznać na rynkach azjatyckich. To jednak wymaga także adekwatnego produktu i obsługi a z tym może być rożnie i stąd też prowadziliśmy szkolenia.
Jakie problemy stoją przed POT?
– Najpierw może problemy gospodarki turystycznej i to nie polska przypadłość. Jest to obszar na którego funkcjonowanie ma pośrednio lub bezpośrednio wpływ wiele innych działów i ministerstw od branżowego, poprzez finanse, zdrowie, transport a na edukacji skończywszy. Nie wszędzie i nie zawsze turystyka przebija się ze swoimi problemami i nie pozwala na szybkie decyzji.
Ciągle szwankuje obustronny przepływ informacji pomiędzy wszystkimi zainteresowanymi partnerami, nie tylko o bieżącej działalności, ale także w kontekście wymiany wiedzy oraz spójność w wyborze produktów i rynków strategicznych. Jest nieźle ale mogło by być lepiej – aby strategia marketingowa była konsekwentnie realizowana (nawet jeżeli się ją zmodyfikuje) i nie była pustym i zapomnianym dokumentem.
Długofalowym zadaniem dla instytucji zarządzających promocją będzie konsolidacja wokół celów, kumulacja środków, wzmocnienie struktur zarządzania promocja no i wreszcie podwyższanie efektywności działań. POT ze swej strony prowadzą budżet w oparciu o zadania będzie w większym stopniu zwracał uwagę na możliwe do osiągnięcia mierniki, chociażby koszt dotarcia czy zasięg kampanii. Także docelowo za kilka lat może się zmienić formuła funkcjonowania POT, zgodnie z ewolucją. którą przeszło większość narodowych organizacji turystycznych.
Wyzwaniem dla wszystkich instytucji publicznych, ale nie tylko jest zbudowanie profesjonalnych podstaw brandingu narodowego. Toczy się wręcz narodowa debata, no i kłótnia, a im szybkiej tym lepiej.
Co chcecie zrobić w przyszłym roku?
– Podstawowym zadaniem będzie opracowanie programu operacyjnego dla kampanii z nowych środków unijnych z instrumentami wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorstw i ich form skonsolidowanych bowiem nie wyobrażamy sobie aby nie udało się wywalczyć takiego projektu.
W przyszłym roku, w dalszym ciągu będziemy rozwijać i udoskonalać certyfikację produktów turystycznych oraz promocję tych produktów, głównie na rynku krajowym. Kampanie na rynkach będą akcentować Wrocław jako Europejską Stolicę Kultury w 2016 roku oraz Światowe Dni Młodzieży. Pracować będziemy nad polepszeniem systemu komunikacji między POT a branżą turystyczną (ale w obie strony) oraz dalszym inicjowanie konsorcjów produktowych oraz partnerskich projektów promocyjnych.
A co z projektem – budzącym kontrowersje – wspólnej akcji promocyjnej Polski, którą mają prowadzić POT, ROT-y i branża turystyczna?
– Wspólne kampanie promocyjne są już prowadzone od lat, bo tylko wtedy mają sens w skutecznej komercjalizacji. Niemniej proponujemy od przyszłego roku niego inne podejście, oferując szerszy wachlarz narzędzi promocyjnych związanych czy to z obecnością na targach czy też z chęcią wejścia partnerów na dany rynek. Może to dotyczyć dodatkowych narzędzi jak konferencje, prezentacje, mailingi behawioralne. Musimy w komunikacji wyjść poza zaklęty krąg stoisk. To już za mało. Ogólnie mówiąc w pewnym skrócie proponujemy partnerskie pakiety rynkowe lub targowe. Ponadto pakiety takie będziemy przygotowywać niejako „ na życzenie”.
O ile wiem propozycja ta nie budzi kontrowersji, chyba, że u tych, którzy ciągle oczekują dofinansowania ze strony POT oraz tych , którzy wszystko „hejtują” najczęściej bez wiedzy. Takiej możliwości prawnej dla sektora prywatnego nie posiadamy. Natomiast są działania które współorganizujemy, współfinansujemy. Jeżeli uda nam się wywalczyć środki unijne na nowy okres programowania to taka możliwość będzie, co już konsultowaliśmy z przedsiębiorcami, ale póki co nie dzielmy skóry na niedźwiedziu.
Niemniej jesteśmy zdania, że ciężar podtrzymywania promocji powinien także przesuwać się na tych, którzy bezpośrednio czerpią z niego korzyści: restauratorów, zarządców atrakcji, hotelarzy a nawet transport publiczny. Nie może to być wyłączną powinnością POT, ROT czy biur podróży. A z tym bywa różnie.
Budżet statutowy POT-u nie zwiększa się. Prawie wszyscy w kraju zdają się zapominać, że w 2020 roku skończą się dotacje unijne płynące np. do regionów na promocję i trzeba będzie sobie radzić samemu. Musimy więc do tego czasu stworzyć w konsensusie mocne podwaliny skutecznej i efektywnej promocji i sprzedaży zarówno poprzez zdecentralizowane struktury zarządzające jak i nowoczesne instrumenty komunikacji marketingowej.
Narodowa Organizacji Turystyczna ma przede wszystkim budować wizerunek, a szczególnie w naszych przypadku, gdyż jest on nieadekwatny do stanu rzeczywistego. Inne naczelne zadanie to swoisty, szeroko rozumiany transfer wiedzy o rynkach i umożliwianie kontaktów handlowych. Sama zaś komercjalizacja to zadanie zarządców atrakcji, DMO i przedsiębiorców którzy uczestniczą w budowie produktu.
Cztery główne narzędzia promocji to: Internet, study toury i workshopy oraz klasyczne kampanie mediowe. Te ostatnie z natury rzeczy bierze na siebie sektor publiczny. Pozostałe powinny być finansowane w partnerstwie.
Tak więc projekt nie jest pomysłem na wyjęcie pieniędzy z branży turystycznej lecz podniesienie skuteczności i efektywności promocji z podziałem ról.
Rozmawiał: Adam Gąsior
POWIĄZANE WPISY
25 lipca 2024
Alicja Wójcik Gołębiowska: umowy Ryanair z partnerami sprzedażowymi w Polsce są w toku. Nadal weryfikujemy, kto i jak sprzedaje nasze bilety
Ryanair zapowiadał otwartość na współpracę z touroperatorami oraz agentami turystycznymi,…
1 Komentarz12 Minuty
1 marca 2024
Europ Assistance Polska podsumowuje ferie zimowe 2024
Ferie zimowe dobiegły już końca. W tym roku mocno zdominowały je zagraniczne kierunki.…
0 Komentarzy3 Minuty
11 grudnia 2023
Silny złoty sprzyja wyjazdom zagranicznym
Końcówka 2023 roku może skłaniać do planowania zagranicznych wyjazdów. Wszystko dlatego,…
0 Komentarzy6 Minuty
4 lipca 2023
Andrzej Gut-Mostowy: chciałbym po wyborach odpowiadać za turystykę. Mam koncepcję, co robić dalej dla branży [WYWIAD]
"Nie jest wcale wykluczone, że po wyborach, w przypadku stworzenia rządu przez…
1 Komentarz20 Minuty
15 maja 2023
Branża czeka na spotkanie z UOKiK. Przepis „turystycznej” ustawy rozwiązuje problem z cenami? [OPINIA PRAWNA]
Branża chciałaby omówić z UOKiK zastrzeżenia do sposobu prezentowania dynamicznych cen w…
0 Komentarzy11 Minuty
7 września 2022
Michael O’Leary: biurom podróży nie wolno sprzedawać naszych biletów. Nie zwrócimy im pieniędzy
Odprzedawanie biletów Ryanair przez pośredników jest niezgodne z regulaminem przewoźnika,…
1 Komentarz14 Minuty
13 stycznia 2022
NSA potwierdza: można odliczać VAT od usług noclegowych kupowanych w celu odsprzedaży
Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził wyrok WSA, zgodnie z którym przedsiębiorcy mają…
0 Komentarzy2 Minuty
9 lipca 2021
„Serce polskiego wybrzeża” potrzebuje ruchu poza sezonem. Ma potencjał uzdrowiskowy do wykorzystania
“Serce polskiego wybrzeża” to znane i dobrze wypromowane w Polsce hasło. Gdy zapytać, co…
0 Komentarzy6 Minuty
7 maja 2021
Prezes Tourist Polska: konkurencja na turystycznym rynku krajowym się zacieśnia
Na razie nie poddaliśmy się wojnie cenowej, ale czujemy jej oddech na plecach. Duzi…
0 Komentarzy7 Minuty
No, jeśli wszystko tak pięknie wygląda, to dlaczego jest tak marnie z promocją Polski? Nikt nie wie o najciekawszych miejscach w naszym kraju, nie tylko w Czechach. Znajomi z Węgier, sami się o wszystko dowiadują. A że nie ma pakietów dynamicznych, to za kilka lat branża nad tym zapłacze. Dobry wywiad, chociaż trzeba było prezesa jeszcze bardziej przycisnąć. Prawdą jest, że nie ma komunikacji między POT a resztą świata i prawdą jest, że POT ma fatalną opinię w branży – niestety zasłużoną przez butę, wyniosłość i oderwanie od dołow turystyki.
A ja już myślałam, że Wasza Turystyka stanie się głosem sumienia branży!
Niestety. Wywiad jest “dworski” i nie będę zdziwiona, gdy na portalu zaczną być zamieszczane płatne materiały reklamowe zlecone przez POT. A prawda jest taka, że do promocji wszyscy muszą się dołożyć, gdyż budżet Polskiej Organizacji Turystycznej jest niemal w całości konsumowany przez rozdętą do monstrualnych granic 120-osobową Centralę, do której ciągle są przyjmowani nowi urzędnicy “z rekomendacji”. Polska, przeznaczając 38 mln zł na promocję turystyczną kraju, w rzeczywistości finansuje płace, nagrody, podróże zagraniczne i inne fanaberie uprzywilejowanej kasty urzędniczej, najczęściej z politycznym rodowodem!
A mnie się wywiad podobał. Oczywiście, prezes nie powiedział wszystkiego, ale i tak powiedział najważniejsze: PO chce od branży pieniędzy na promocję. Pytanie tylko, czy będziemy chcieli (musieli) się za kilka lat dołożyć czy nie. Czy branża sam nie da sobie rady w internecie i czy targi w ogóle przetrwają? Prawie żadne ze znajomych biur nie wystawia się na targach krajowych, klientów i kontrahentów zagranicznych (piszę o przyjazdówce) zdobywamy albo na workshopach zagranicznych albo targach. POT ma obowiązek promować Polskę i łaski nie robi, więc ma też obowiązek starać się o pieniądze – niekoniecznie jednak wyciągać ją od branży. Konieczne jest silniejsze lobby turystyczne, by zawalczyć o kasę na poziomie ministerialnym, sejmowym. Trzeba posłom uświadomić, ile turystyka daje do PKB i wydoić ich z kasy, którą potrafią przeznaczyć na wszystkie inne sprawy.
Kaśka chyba przesadza a przynajmniej źle liczy. 120 osób w POT x (powiedzmy) 7-8 tysięcy, to jest rocznie ok. 12 mln na pensje. A POT nie ma pieniędzy bo słabo się o nie stara. Zgadzam się z Krystyną, że potrzebne jest uświadomienie posłom decydującym o podziale budżetu, że turystyka jest gałęzią gospodarki i że, owszem niezłe pieniądze przynosi do PKB, ale jeśli w nią włożyć tyle, ile przeznacza się na ratowanie niektórych kompletnie nierentownych przedsiębiorstw, to przyniesie jeszcze więcej. Co do certyfikatów – całkowita zgoda z autorem wywiadu: nikt prawie nic o nich nie wie, sposób komunikacji ze strony POT, ale i ROT-ów woła o pomstę do nieba. I
Do Agaty:
Kaśka liczy bardzo dobrze. W tego typu zbiurokratyzowanych molochach jak POT, fundusz płac stanowi zwykle 50 – 70 procent kosztu stanowiska pracy. Dodajmy jeszcze do tego kilkudziesięciu pracowników POIT-ów.
Prezes Walas stara się bronić dotychczasowej polityki, gdyż od 6 lat jest jej współautorem.
Zasadniczy problem sprowadza się do tego, czy warto przekazywać kasę do ociężałej, z definicji upolitycznionej i całkowicie uzależnionej od rządu instytucji, w której co najmniej połowa kwoty od razu idzie na tzw. koszty własne?!
Do Jurka: nie bronię POT-u, oczywiście, ze źle dysponuje pieniędzmi, ale z wyliczeniami płac przesadzasz. Nie ma kilkudziesięciu pracowników POIT-ów tylko kilkunastu, a chyba zgodzisz się, ze POIT-y są potrzebna i koszty ich utrzymania są nieuniknione (większość krajów utrzymuje swoje ośrodki za granicą). Trudno też żeby wiceprezes jakiejkolwiek organizacji nie bronił swoich racji. Dla mnie ważniejsze jest to, ze nikt z branży na razie nie podejmuj tematu “wspólnej” promocji. Podobno były konsultacje – czy ktoś z branży był za? Co do produktów-oczywiście część z nich powinni promować sami gospodarze, ale za promocję całości powinna większą odpowiedzialność wziąć POT.
też jestem zdania, że POT sobie źle radzi z promocją. Ale zdanie Jurka, żeby nie dawać “upolitycznionej instytucji i zależnej od rządu” pieniądze jest bez sensu. Kto miałby nas promować? Zewnętrzna, prywatna firma? Wszędzie na świecie za promocję odpowiadają instytucje rządowe i rządowi podlegające. U nas problemem jest to, że zbyt wiele ministerstw wtrąca się do turystyki (bo i Transport, Regiony, i MEN, i Zdrowie…) a sama turystyka przylepiona do sportu (na cholerę i dlaczego nie jest w gospodarce) nie ma siły przebicia. Posłowie nic o niej wiedzą i traktują jak sport a nie gałąź gospodarki. Może czas na zmianę ustawy i rozporządzeń o POT, zmiany struktury, dopuszczenie możliwości działalnośoi gospodarczej przez POT? Warto rozpocząć dyskusję na temat POT, ale w połączeniu z oceną działalności MSiT. I wbrew temu, co pisze Kaśka – twierdzę, że WaszaTurystyka jest do tego bardzo dobrym miejscem, czego dowodem choćby te nasze wpisy.
Zgadzam się z Darkiem – potrzebna jest dyskusja o POT, promocji Polski, ROT-ach, Bo na razie, oprócz propozycji rozwalenia POT, nie widzą tu żadnych konkretnych rad. Co zrobić, jak się pozbędziemy “upolitycznionego” POT? Wszystkie kraje mają narodowe ośrodki promocji, informacji turystycznej. w Warszawie jest kilkanaście przedstawicielstw, jedne pracujące lepiej (Niemcy, Słowacja, Węgry, Egipt, Tunezja, Czechy), inne – gorzej; ale są. Więc promocja jest potrzebna, tak, jak potrzebne są na nią duże pieniądze a one musza być mądrze wydawane. Z kolei wydawać je muszą ludzi a oni muszą być też opłacani. Namawiam Redakcję do rozpoczęcia cyklu artykułów, opinii a może dyskusję fachowców od promocji i turystyki
Rozwalić POT? pewnie można, tylko co potem, kto ma zajmować się promocją? Raczej przychylam się do zdania, że trzeba zmienić przepisy i POT i jej finansowaniu. A co do ludzi tam zatrudnionych: na te 120 to podobno 30 od dotacji unijnych, więc za kilka lat nie będą potrzebne. Z chęcią dowiedziałabym się co robię pozostałe osoby, ile zarabiają i za co – jeśli w ogóle – ponoszą odpowiedzialność. I ciekawa jestem, jak to jest w innych krajach. Dyskusja o POT (ale i o MSiT, zwłaszcza o T) – jak najbardziej!
To, że POT nie powinien funkcjonować w dotychczasowy sposób, jest dla mnie oczywiste. tak jak oczywiste wydaje się, już teraz, a nie za kilka lat – kiedy skończą się fundusze unijne – dyskusja na temat przyszłości POT-u i promocji polskiej turystyki. I oczywiści, że powinniśmy wszyscy z branży w niej uczestniczyć. Bo, owszem restauratorzy, hotelarze są beneficjentami przyjazdówki, ale też bez nich nikt by tu nie przyjeżdżał. POT czy też MSiT wydały już głupio sporo pieniędzy (np. koncert Madonny) i pora, by posłuchał głosów branży, która żyje z turystyki. Może trzeba jednak zmienić kierunki działań promocyjnych: mimo wszystko Czechów i Słowaków, przyjeżdża do nas wiele razy więcej niż Azjatów. A jak prezes Walas przyznał, wciąż nie wiedzą nic o Polsce. Przecież promocja w tych dwóch krajach będzie o niebo tańsza niż w Azji. Może przełom roku lub początek 2015, kiedy ma wejść projekt POT o współpracy promocyjnej, to dobry czas na dyskusję? Może redakcja portalu to zorganizuje?
Chętnie przeczytałbym, co do powiedzenia maja na temat promocji turystycznej Polski, fachowcy od marketingu, hotelarze. Niezależnie od tego, jak wiele pieniędzy będzie na promocję, jeśli nie będzie pomysłu na ich wydawanie, akcje będą chybione. A przecież nie zawsze musza kosztować tak dużo. Myślę, że promocja za naszymi południowymi granicami kosztowałaby ułamek tego, co promocja w Azji, a przynieść może szybko dobre efekty. Czesi i Słowacy licznie jeżdżą na kamieniste plaże Adriatyku, o naszych pięknych plażach pewnie w ogóle nie wiedzą. A drogę nad Bałtyk mają coraz lepszą
Mam pytanie do Redakcji: może z okazji końcówki roku, zorganizować dyskusję między kimś z POT (np. z prezesem Walasem) i przedstawicielami np. hotelarzy, biur in-comingowych, kogoś z marketingu? Tak bez krzyku, z dobrym moderatorem – wtedy w jednym miejscu moglibyśmy przeczytać różne argumenty za i przeciw sposobom i kierunkom promocjo Polski. Drugi temat – promocja Warszawy. Ale z kim o tym Redakcja miałaby rozmawiać? nie mam pojęcia, przecież po wyborach będzie bałagan jakich mało.