Poznań na weekend to świetny cel wypadu rodzinnego: dzieci nie będą się nudziły

Kładka – korytarz łączący Bramę Poznania z Ostrowem Tumskim/fot. AG

Niezwykle atrakcyjne miasto, jakim jest Poznań, jest idealnym celem dłuższych i krótszych wypadów dla całej rodziny. Każdy znajdzie coś dla siebie. Co ważne, dzieci w każdym wieku nie mają szans się tutaj nudzić. Dzięki Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, mieliśmy okazję przetestować z pięciolatką kilka atrakcji.

Słodka godzina

Na dobry, słodki początek najlepiej nadaje się Rogalowe Muzeum. To muzeum z tych, jakie lubimy najbardziej – żywe, zapewniające udział dziecka w zajęciach – tym razem robieniu słynnych rogali świętomarcinieckich. W tym miejscu nie tylko lepienie jest niezwykłe.

Już siedziba muzeum jest niebanalna – kamienica sprzed ponad pięciu wieków. Wchodzimy do niej co prawda od ulicy Klasztornej, ale okna sali, w której odbywa się pokaz-nauka lepienia rogali, wychodzą na ratusz poznański i tę stronę wieży, z której wychodzą koziołki. Sufit na podtrzymywany belkami, zdobiony jest oryginalną kilkusetletnią polichromią.

Najmłodsi lepią ciasto na rogale/fot. AG

Prezentację rozpoczęła pracownica muzeum, która przeprowadziła krótki kurs… gwary poznańskiej. Niektóre słowa można skojarzyć z języka niemieckiego (szpyra), niektóre funkcjonują w innych regionach kraju (pyra), większość zdań jednak brzmi dla przybyszów spoza Wielkopolski dość tajemniczo. Z próbką gwary w wersji pisanej można się zmierzyć na stronie Rogalowego Muzeum.

Oto przykład:

Poznańskie rogole świytomarcińskie to nie sóm takie zwykłe rogole, nie. Takie zrobić to nie jes tag ajnfach. To sóm szlachetne rogole zez nadziyniym zez biołygo maku. Te rogole sóm ci od ponad 150 lat nojważniejszym poznańskim słodkiym (znaczy ciastym). Dzisiej majóm óne specjalny status Chronióygo Łoznaczenio Geograficznego ? mogóm powstawać ino wew Wielkopolsce i to weduk ściśle określony receptury. Jak sie już jes wew Poznaniu, to trzebno przynojmni jednygó so spucnóńć, a i dó famuły jakigóś zabrać!

Drugim punktem pokazu jest krótki film pokazujący historię Poznania i rolę rogali w tej historii.

Wreszcie prowadzący mistrz rozpoczyna właściwy pokaz. Jednak nie robi niczego sam – do każdego etapu produkcji rogali zaprasza najmłodszych uczestników pokazu. A więc cztero i pięciolatki ugniatają i ubijają ciasto, nieco starsi – dodają farsz, jeszcze starsi – tną ciasto (prawdziwą szablą!) i zawijają w rogale. Trzeba zobaczyć zaangażowanie dzieciaków, rumieńce na twarzach – zabawa i nauka w jednym długo pozostają w pamięci dzieci.

Cięcie szabla ciasta rogalowego/fot. AG

Na pamiątkę każdy otrzymuje certyfikat „mistrza rogalowego” oraz połowę rogala do spróbowania po wizycie.

Do Muzeum Rogalowego najlepiej wybrać się, tak by wizyta zahaczyła o południe (czyli wejście o godz. 11). Wtedy, równo o godzinie 12. Gospodarze otwierają okna i wszyscy mogą obejrzeć wychodzące z drzwi na wieży ratuszowej i trykające się koziołki (Pryk i Tryk). Dobrze jest potem, na przykład przy konsumpcji rogali, opowiedzieć dziecku legendę o poznańskich koziołkach.

Cztery godziny lekcji zoologii

Poznański ogród zoologiczny na Malcie jest olbrzymi. Pod względem wielkości, to drugie w Polsce ZOO (po gdańskim), zajmuje 121 hektarów powierzchni. Tak więc, żeby je przejść i dokładnie obejrzeć wszystkich żyjących tutaj mieszkańców trzeba zarezerwować sobie kilka godzin. Po terenie jeździ co prawda kolejka turystyczna, ale jeśli dziecko ma ambicję „zaliczenia” wszystkich żyjątek, spacerujemy.

fot. AG

Od parkingu do bramy wejściowej i kas jest zaledwie kilka minut marszu. Tuż po wejściu na najmłodszych zwiedzających czeka niespodzianka – dostają mapę ukrytych skrzynek z pieczątkami, które trzeba zaliczyć i przystawić stemple w odpowiednich miejscach. To „woda na młyn” pięciolatki (i nie tylko dla niej). Wędrujemy oglądając zwierzęta i wypatrując wspomnianych skrzynek. Jest ich na całej trasie sześć, ale żeby je wszystkie znaleźć, trzeba naprawdę przewędrować całą trasę. Na zakończenie dziecko dostaje mały dyplom.

Po poznańskim Nowym ZOO (tak się na nie oficjalnie mówi) chodzi się bardzo wygodnie. Poprowadzone przez jego teren alejki są szerokie, obrośnięte drzewami. Wędrówka przypomina momentami spacer po lesie lub wielkim parku. Co ważne, jest wiele ławek i miejsc do wypoczynku. W odpowiednich miejscach rozmieszczono toalety (zapobiegają dzięki temu „papierzakom” w krzakach), jest kilka placów zabaw dla dzieci, punkty gastronomiczne zarówno z lodami, jak i z posiłkami konkretnymi.

fot. AG

A co do zwierząt, jest co oglądać. Zwierzęta dobrze znane i te mniej. Tabliczki przy klatkach i wybiegach pomagają zorientować się, kto jest mieszkańcem tych miejsc. A są tu tapiry, kapibary (największe na świecie gryzonie), bizony, bociany, flamingi, małpy przeróżnych gatunków i inne.

Najwięcej emocji wzbudzają niedźwiedzie – można je oglądać z kilku miejsc i platform – oraz słonie. Te ostatnie mają szczęście – słoniarnia tutejsza uchodzi za najnowocześniejszą w Europie. Duży wybieg przylega do imponującego rozmiarami pawilonu. To z jego kilku poziomów możemy oglądać słonie odpoczywające wewnątrz lub hasające czy dostojnie przechadzające się po wybiegu.

Słoniarnia w poznańskim ZOO/fot. AG

Dużą zabawę mają dzieci także przy dużych klatkach z ptakami. Te na ogół siedzą nieruchomo w różnych miejscach i samo je „wykrycie” jest niezłą zabawą. Ale spostrzegawczy nagrodzeni są widokiem na przykład „naszego” orła bielika (przy okazji maluchy mogą zobaczyć „wzór” herbu Polski), czy wielkich sów.

Historia nie musi być nudna, czyli wizyta w Bramie Poznania

Muzea interaktywne, to jak się wydaje jedyna forma placówek muzealnych, które mają przed sobą przyszłość. Najlepszym dowodem na to jest Brama Poznania – centrum historii Ostrowa Tumskiego. Mimo, że wewnątrz nie ma żadnych eksponatów gość – niezależnie od wieku – nie nudzi się ani przez chwilę. Tutaj historia okazuje się nie nudnym przedmiotem szkolnym a fascynującą przygodą i podróżą w czasie.

Cała wystawa opowiada o początkach państwa polskiego, o czasach pierwszych władców Polski – Mieszka I i Bolesława Chrobrego.
Pełna nazwa brzmi Brama Poznania ICHOT (Interaktywne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego). I ten trzon nazwy „interaktywne” mówi wszystko. Podczas zwiedzania tego niezwykłego muzeum korzystamy właśnie z interaktywnych urządzeń, w zrozumieniu dziejów Poznania i Wielkopolski pomagają nam filmy i nowocześnie zaaranżowane prezentacje.

fot. AG

Największą frajdę mają tutaj najmłodsi goście. Dostają oni audio przewodniki, które prowadzą ich przez wystawę po specjalnie przygotowanej ścieżce edukacyjnej. Żeby wysłuchać historii w poszczególnych miejscach (kątach, ścianach) ekspozycji, dziecko musi najpierw znaleźć znaczniki (tokeny), na które trzeba skierować audioprzewodnik. Wtedy w słuchawkach dziecko słyszy wszystko o danym miejscu – krótkie historyjki, przekazy dotyczące oglądanych obrazów, zdjęć, filmików.

Poszukiwania znaczników spełnia podobną rolę, jak wspomniane wyżej poszukiwanie pieczątek w ZOO. Dziecko może poczuć się odkrywcą. Same historie opowiedziane są w sposób prosty, pozbawiony muzealnej nudy i nadętości. Dzieci rozumieją wszystko a dawka wiedzy nie jest przytłaczająca.

Znacznik znaleziony/fot. AG

Całość podzielona jest chronologicznie na cztery części. Gród, to pierwsi ludzie, pierwsze osiedla na Ostrowie Tumskim. Woda, to chrzest Mieszka I. Złoto z kolei, to przypomnienie Złotego Wieku w Polsce i historia Złotej Kaplicy w katedrze. W części Witraż pokazane są dzieje XX wieku.

Na koniec maluchy znajdują kartkę z narysowaną panoramą Ostrowa Tumskiego (do pokolorowania). Tę samą panoramę mogą zobaczyć na żywo podczas przejścia kładką nad rzeczką Śródką.

Kładka prowadzi na Ostrów Tumski i to jest logiczny dalszy ciąg zwiedzania. Tutaj bowiem znajduje się miejsce, o którym dzieci dowiadują się w Bramie Poznania – pierwsze biskupstwo na ziemiach polskich, siedziba mitycznego Lecha. Zaś wewnątrz Bazyliki Archikatedralnej św. Piotra i św. Pawła, to możliwość zobaczenia w „realu” tego, co w Bramie Poznania było ukazane wirtualnie.

Wirtualna Złota kaplica/fot. AG

Przede wszystkim Złotej kaplicy, której wirtualny obraz przedstawiony jest w jednej z sal Bramy Poznania. Kaplicy bogato, w stylu wręcz bizantyńskim zdobionej wizerunkami polskich świętych, herbami rycerskimi, obrazami przedstawiającymi najważniejsze momenty z życia pierwszych władców Polski: Mieczysława I kruszącego bałwany oraz Bolesława Chrobrego i Ottona III u grobu św. Wojciecha. Na mozaice pokrywającej posadzkę widnieją łacińskie imiona księcia i króla, których wspólny sarkofag jest najważniejszym elementem kaplicy. Dobre miejsce na wspomnienie o początkach państwa polskiego, zwłaszcza że mowa o tym była w zwiedzanej pół godziny wcześnie Bramie Poznania.

Sklepienie realnej Złotej kaplicy/fot. AG

Powyższe propozycje, to tylko niewielki fragment oferty dla rodzin z dziećmi. Ale opisane bogactwo wrażeń dowodzi, że Poznań wart jest kolejnych i kolejnych wizyt. Z dziećmi i bez. Bo to miasto ciekawe dla każdego.

http://www.plot.poznan.pl/

https://poznan.travel/pl

fot. AG
fot. AG
fot. AG
fot. AG
fot. AG

IX Dni Twierdzy Poznań zakończone