Siedem klejnotów pachnących drewnem
Proponujemy pierwszą z tras szlakami architektury drewnianej w Polsce. Liczba wszystkich obiektów drewnianych w Polsce liczona jest w tysiącach, z czego drewnianych kościołów i cerkwi jest ponad tysiąc. W samych tylko Karpatach jest ich ponad 400, a ich poznawanie zajmuje lata. Na początek kilka z nich.
Nie wnikając w zawiłe meandry typologii budownictwa cerkiewnego, można powiedzieć, że występują tu trzy główne typy bryły świątyń. Najstarsze obiekty reprezentują archaiczny typ cerkwi ruskiej. Są trójdzielne, zbudowane na planie podłużnym, z szerszą i wyższą częścią środkową – nawą. Poszczególne części są przykryte dachami namiotowymi, lub sferycznymi kopułami. Wokół cerkwi biegnie najczęściej szeroki okap podtrzymywany albo przez górne belki zrębu (ścian budynku), nazywane rysiami, albo przez specjalne słupy.
Druga grupa obiektów to cerkwie bojkowskie. Są to obiekty, w dużej części powielające architekturę cerkwi najstarszych, ale wyróżnia je jeszcze większa prostota bryły. Wszystkie trzy części cerkwi przykryte są osobnymi dachami namiotowymi, których ostrosłupy nadają świątyniom archaicznej, prostej formy. Zachowały się tylko trzy obiekty tego typu – dokładniejsze opisy znajdziecie poniżej. Natomiast kilka cerkwi na tym terenie ma cechy przejściowe – łączy w sobie elementy zarówno bojkowskie, jak i ruskie.
Trzecia grupa obiektów, najliczniejsza – to cerkwie bezstylowe lub budowane w narodowym tylu ukraińskim, importowanym z położonych bardziej na wschodzie terenów. Bezstylowe – nie znaczy, że pozbawione uroku i piękna. Nawiązują one swoją bryłą albo do brył kościołów rzymskokatolickich, albo też budowane były na planie krzyża greckiego z jedną centralną lub trzema kopułami nad każdą z części świątyni.
Proponuję wycieczkę, podczas której można poznać siedem najpiękniejszych obiektów cerkiewnych z terenu naszych Karpat Wschodnich. Wyruszyć najlepiej z Sanoka, w dół biegu Sanu, by potem przez tereny Pogórza Przemyskiego dostać się w okolice Ustrzyk Dolnych, po czym wjedziemy w głąb Bieszczad, by zakończyć pętlę z powrotem w Sanoku.
Czerteż
Pierwszy obiekt na naszej trasie znajduje się w Czerteżu, leżącym przy drodze wylotowej z Sanoka w kierunku Rzeszowa. Obecnie to właściwie przedmieścia Sanoka, dlatego widok przepięknej drewnianej świątyni, położonej w dodatku na zapleczu dość przygnębiająco wyglądającej, częściowo opuszczonej bazy rolniczej, jest prawdziwym zaskoczeniem. Ładnie odnowiona cerkiew, otoczona niedawno drewnianym ogrodzeniem, jest prawdziwą perełką i jednym z najpiękniejszych obiektów drewnianych w południowo wschodniej Polsce. Powstała w 1742 roku i nosi wezwanie Przemienienia Pańskiego. W jej bryle wyróżnia się centralna kopuła, wparta na ośmiobocznym tamburze, wieńczona pozorną latarnią.
Wyjątkowo harmonijna bryła nawiązuje do architektury najstarszych cerkwi ruskich, mimo że po przebudowie w XIX wieku, straciła dwie kopuły nad prezbiterium i babińcem na rzecz obecnych dachów kalenicowych. Opuszczona po 1947 roku, niszczała pozostawiona bez opieki. W latach 60. przeprowadzono w niej remont, obiekt miał bowiem stać się filią Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Został on jednak wykonany na tyle nieszczęśliwie, że zniszczeniu uległa polichromia wnętrza, a cenny ikonostas został zdemontowany i poddany konserwacji. W jej trakcie stwierdzono, że niektóre ikony są przemalowane, a pierwotna warstwa malarska została wykonana w Posadzie Rybotyckiej na przełomie lat 1702-03, co czyni go jednym z najcenniejszych na Podkarpaciu. Cały czas czynione są starania, by powrócił on na swoje pierwotne miejsce, do Czerteża.
Wejście do środka prowadzi przez ładny portal, z boku którego zachował się niewielki otwór – rodzaj pierwotnego zamka, przez który za pomocą odpowiednio długiego patyka z listewką, można było otworzyć zasuwę blokującą drzwi. Rzecz dość oryginalna i wale nieczęsta. Przy cerkwi zwraca uwagę jeszcze drewniana dzwonnica, a cały kompleks, wraz z otaczającym świątynię , cmentarzem, położony na niewielkim wzgórzu prezentuje się nader malowniczo.
Ulucz
Z Czerteża wyruszamy na północ, lokalnymi drogami przez Drepczę, wzdłuż malowniczego przełomu Sanu przez Góry Słone, a dalej mijając Mrzygłód i Dobrą Szlachecką, aż do maleńkiej osady Ulucz. Położona w malowniczej dolinie Sanu, na pograniczu Pogórza Dynowskiego i Przemyskiego wioska, jest miejscem wyjątkowej urody. Do płaskodennej doliny dochodzą tu porośnięte lasami wzgórza, stromo opadające ku rzecznym terasom. Na szczycie jednego ze wzgórz, noszącego nazwę Dębnik, stoi wśród starych drzew świątynia pełna majestatu i malowniczości, pomimo swych skromnych rozmiarów.
O Uluczu i jego cerkwiach można by napisać całą książkę – tak bogata i interesująca jest historia okolicy i samej cerkwi. W tym miejscu zwrócić chciałbym uwagę tylko na najważniejsze zagadnienia. Po pierwsze – obronne położenie. Cerkiew wchodziła w skład obronnego monastyru bazyliańskiego, otoczonego dwoma pierścieniami kamiennych murów obronnych o kształtach dopasowanych do rzeźby terenu. W linii muru znajdowały się dwie bramy wejściowe z drewnianymi wieżami, na którymi znajdowały się prawdopodobnie dzwonnice. Zachowały się one aż do pierwszej połowy XX wieku, a rozebrane zostały ostatecznie dopiero po 1947 roku. O obronnym charakterze miejsca można się zresztą przekonać, wdrapując się stromą ścieżką pod górę.
Sama świątynia jest wyjątkowej urody. Wyraźnie trójdzielna, z kopułą nad nawą i dachami kalenicowymi nad niższymi częściami, posiada dość rzadko spotykane trójboczne zakończenie prezbiterium. Przy babińcu posiada niewielkie podcienie, a do prezbiterium przylegają dwa niewielkie pomieszczenia, nazywane pastoforiami, charakterystyczne tylko dla najstarszych obiektów. Dzięki temu, że belki zrębu babińca i pastoforiów nie są obite gontami, znakomicie obserwować tu można rozwiązania konstrukcyjne budowli. We wnętrzu brak wyposażenia, ale zachowała się częściowo XVII-wieczna polichromia z centralnie umieszczoną sceną Męki Pańskiej. Natomiast cenny ikonostas został przeniesiony do skansenu w Sanoku, gdzie można go zobaczyć w całej wspaniałości.
Piątkowa
Kolejny obiekt na naszej trasie i kolejna piękność. Pod względem harmonii bryły i malowniczego położenia, wielu miłośnikom architektury drewnianej może wydać się nawet najpiękniejszą ze wszystkich – wiadomo, że z gustami się nie dyskutuje. Znajdziemy ją w północnej części Pogórza Przemyskiego, 10 km od Birczy. Z Ulucza możemy dojechać tam, kierując się najpierw leśną drogą (szutrowa, bardzo dobra nawierzchnia) udostępnioną do publicznego ruchu w kierunku Borownicy, a potem już lokalnymi szosami przez Jawornik Ruski dotrzemy do Piątkowej, która jeszcze przed wojną nosiła nazwę Piątkowej Ruskiej. Cerkiew stoi niedaleko leśniczówki, za potokiem Jawornik (przejście wąską kładką), wśród drzew starego cmentarza .
Jest to malownicza świątynia, pod wezwaniem św. Dymitra, pochodząca z I połowy XVIII wieku. Wyraźnie trójdzielna bryła, z szerszą i wyższą nawą, oraz prostokątnie zamkniętym prezbiterium nawiązuje do architektury najstarszych cerkwi ruskich. Każda z jej części przykryta jest kopułami postawionymi na ośmiobocznych tamburach, praktycznie w całości obita jest gontami. Charakterystyczny jest szeroki okap biegnący praktycznie dookoła całej budowli, wsparty na dość przysadzistych, kamiennych słupach. Opuszczona po wojnie, niszczała przez wiele lat, potem zabezpieczona i częściowo odrestaurowana stała się filią sanockiego skansenu. Nadal jednak jest nieużytkowana i pozbawiona wyposażenia. Szkoda, bo należy do prawdziwych perełek architektury Podkarpacia.
Liskowate
Z Piątkowej wracamy do Jawornika, a dalej kierujemy się w stronę Birczy i Kuźminy, gdzie skręcamy w kierunku Ustrzyk Dolnych. Mniej więcej w połowie drogi leży Liskowate, gdzie zobaczymy kolejny cerkiewny klejnot. Jest to cerkiew Narodzenia Bogurodzicy, zabytek bezcenny – jedna z trzech ocalałych bojkowskich cerkwi w Polsce. Jest przy tym najmniej znana, najrzadziej odwiedzana i zdecydowanie w najgorszym stanie ze wszystkich opisanych przeze mnie w tym artykule wpisów. W pewnym sensie jej historia jest niemym świadectwem losów wielu zabytków na Podkarpaciu.
Opuszczona w latach 50. została zamieniona przez greckich emigrantów osadzonych w okolicy, w magazyn nawozów sztucznych. W następnym dziesięcioleciu została poddana remontowi, który jednak nie został ukończony z powodu braku odpowiedniej dokumentacji. W 1974 roku została przekazana kościołowi rzymskokatolickiemu i służyła jako kościół filialny parafii w Krościenku, jednak po wybudowaniu nowego, murowanego obiektu we wsi, nie jest użytkowana i niszczeje. Na szczęście być może skończył się dla niej najgorszy okres, grożący po prostu zawaleniem świątyni – w lutym 2014 r. Oddział Bieszczadzki Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami przejął obiekt od Skarbu Państwa z myślą o jej remoncie i konserwacji – więcej szczegółów można znaleźć tutaj>> http://www.tonzbieszczadzki.pl/kronika_2014.htm
A chodzi tu o ratowanie zabytku niepospolitej wartości. Cerkiew pochodzi oficjalnie z XIX wieku – świadczyć ma o tym napis na nadprożu południowych odrzwi zawierający datę 1832. Jednak konstrukcja i bryła świątyni sugeruje, że jest to obiekt dużo starszy, są tu bowiem zastosowane rozwiązania charakterystyczne jest dla cerkwi budowanych w XVII wieku, a wspomniana data może dotyczyć tylko gruntownego remontu. Byłaby to wtedy jedna z najstarszych cerkwi w regionie. Jej asymetryczna sylwetka nie jest tak ładna jak dwóch pozostałych cerkwi bojkowskich, ale za to bardzo oryginalna. Prezbiterium przykryte jest dachem dwuspadowym, nawa – namiotowym, natomiast babiniec wydaje się nieproporcjonalnie wysoki – tak naprawdę bowiem jest to zarówno babiniec, jak i mieszcząca się nad nim kaplica – wielka rzadkość w naszym budownictwie cerkiewnym. Dawniej kaplicę otaczała galeryjka, ale po wspomnianym remoncie w latach 60. nie odtworzono jej – pozostało tylko „za duże” zadaszenie. Warto odejść trochę dalej od cerkwi, by zobaczyć ją z nieco dalszej odległości – zwłaszcza patrząc ze zbocza nad cerkwią, można docenić wielką sztukę harmonijnego wkomponowania świątyni w otaczający krajobraz. Ruszamy w dalszą drogę wkrótce wjeżdżając w Bieszczady.
Równia
Jadąc w stronę Ustrzyk Dolnych, warto jeszcze rzucić okiem na dość ładną cerkiew w Krościenku, a potem przejechać przez mały, ale przyjemny rynek ustrzycki. Za miastem trzeba skręcić w kierunku Równi, mijając pozostałości wielkiego kombinatu drzewnego w Ustianowej. W centrum wsi dojazd do cerkwi oznaczony jest brązowymi tabliczkami.
Świątynia ta ma wielce oryginalną i piękną bryłę. Położona na niewysokim wzniesieniu, powstała w pierwszej połowie XVIII wieku. Według niektórych opracowań zaliczana jest do typu bojkowskiego, jednak przez innych badaczy opinia ta jest odrzucana. Jeśli porównamy jej bryłę do klasycznej cerkwi bojkowskiej w Smolniku, zobaczymy istotne różnice. Przede wszystkim zupełnie inaczej rozwiązane są kopuły – w archaicznych świątyniach Bojków są to łamane dachy namiotowe – tutaj każdą z trzech części budowli przykrywają dachy ośmiopołaciowe, nad nawą osadzona dodatkowo na dwustopniowym tamburze. W sumie daje to przepiękny efekt niezmiernie bogatej i urozmaiconej bryły.
Cerkiew służyła wiernym greckokatolickim aż do 1951 roku (były to bowiem tereny, które w tym roku trafiły do Polski na zasadzie „wymiany” ziem z terenami w okolicy Sokala). Dlatego zachowało się w niej dość bogate wyposażenie, które jednak później trafiło do muzeum w Łańcucie (ikonostas z XVII stulecia oraz cztery ikony powstałe w następnym wieku). Warto wejść w środku na chór by z bliska przypatrzeć się konstrukcji kopuł. Wyjeżdżając z Równi w kierunku Hoszowa, wkrótce dotrzemy do obwodnicy bieszczadzkiej i wyruszymy z nią na południe na spotkanie bodaj najpiękniejszego obiektu na naszej trasie.
Smolnik
Zanim nasza szosa osiągnie dziką dolinę Sanu, mija się maleńką wioskę Smolnik, pół kilometra dalej trzeba skręcić w lewo i po betonowych płytach podjechać na pokaźne wniesienie. Na jego spłaszczonym grzbiecie stoi cerkiew pw. Św. Michała Archanioła, według mnie najpiękniejszy drewniany obiekt w południowo wschodniej Polsce. I nie chodzi tu tylko o samą wartość architektoniczną i historyczną obiektu, ale także o położenie i otoczenie – wszak przy dobrej pogodzie z okolicznych łąk można zobaczyć połoniny. Co prawda miejsce to straciło wiele na uroku, zeszpecone ogrodzeniami prywatnej posesji, ale być może dlatego, że pamiętam je jako dzikie, trudno mi usunąć je z pierwszego miejsca na mojej liście.
Sama świątynia typowa cerkiew bojkowska, w swojej najczystszej formie. Powstała w roku 1791, jako czwarta z kolei cerkiew na tym miejscu, przy czym wyposażenie starszego obiektu zostało przeniesione do jej wnętrza. Świątynia jest trójdzielna, z nawą, prezbiterium i przedsionkiem równej wysokości, przy czym nawa jest wyraźnie szersza. Wszystkie trzy części są przykryte łamanymi dachami namiotowymi, krytymi gontem, z niewielkimi cebulami na wierzchołkach. Dolne części ścian chronione są biegnącym dookoła budynku gontowym daszkiem, wspartym na wystających belkach zrębu. Jeszcze kilka(naście) lat temu na gontach prezbiterium widać było ślady pazurów niedźwiedzia, który regularnie odwiedzał to miejsce, starając się dobrać do gniazda os – dziś już nie ma po tym śladu.
Wyposażenie wnętrza, które musiał być bardzo cenne zważywszy na jego pochodzenie z poprzedniej świątyni, niestety nie zachowało się, zniszczone po 1951 roku, kiedy cerkiew nie była praktycznie odwiedzana, z powodu położenia blisko granicy z ZSRR. Nie zachował się cenny ikonostas, a najcenniejsze ikony znalazły się w muzeach we Lwowie i Łańcucie. Jedynym elementem oryginalnego wyglądu cerkwi jest fragment polichromii, warto jednak wejść do środka by przypatrzeć się konstrukcji kopuł. Dostrzegając jej unikatowe walory architektoniczne, w 2013 roku smolnicka cerkiew została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Grąziowa (Sanok)
Ostatni klejnot na naszej trasie to cerkiew p.w. Narodzenia Bogurodzicy, erygowana w 1731 roku w miejscowości Grąziowa, położnej na Pogórzu Przemyskim, ale od 1968 roku znajduje się w sanockim skansenie. Wzniesiona w 1731 roku, jest trzecią zachowaną świątynią w typie bojkowskim. W jej bryle mamy wszystkie charakterystyczne cechy – brogowe (namiotowe) dachy nad wszystkimi trzema częściami świątyni, podcienia otaczające nawę i babiniec, jednak z powodu dwóch kondygnacji babińca (na piętrze znajdowała się być może kaplica) i otaczającej go w górnej części galeryjki, jej fora nie jest tak czysta jak w Smolniku. Co tu dużo ukrywać – swoją rolę odgrywa zapewne fakt, że znajdujemy się jednak w skansenie, a nie w otoczeniu bieszczadzkich szczytów, chociaż obiekt jest pięknie położony na kraju lasu, a przy przenosinach zadbano nawet o to by był orientowany (czyli prezbiterium zwrócone na wschód).
Warto tu jednak przyjechać choćby po to, by zobaczyć wnętrze, dające wyobrażenie o pierwotnym wyglądzie wszystkich obiektów w Karpatach Wschodnich. Zwraca uwagę przede wszystkim pięciorzędowy ikonostas datowany na 2. poł. XVIII w., pochodzący z cerkwi p.w. św. Bazylego Wielkiego w miejscowości Poździacz, a także zachowana częściowo figuralna polichromia z połowy XVIII wieku. Wnętrze można zobaczyć tylko podczas zwiedzania z przewodnikiem, który udzieli wyczerpujących informacji na temat historii, architektury i wyposażenia wnętrza.
Informacje praktyczne
Wszystkie opisane obiekty (oprócz cerkwi z Grąziowej) są obiektami dostępnymi cały rok, jednak zobaczenie ich wnętrz nie zawsze jest możliwe. Następujące cerkwie można zobaczyć w środku:
– Czerteż – klucze u p. Jana Hałajcio (Zabłotce 61, tel. 13 463 20 15)
– Ulucz – klucze u p. Doroty Demkowicz (zam. Ulucz 16 – pierwszy dom po prawej stronie, jadąc od Dobrej)
– Równia – klucze u p. E. Pelca, tel. 13 461 21 91, msze św. w niedziele i święta o 10.15
– Smolnik – klucze pod tel. 13 461 03 40, msze św. w niedzielę i święta o 9.30
Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku czynnej jest cały rok, dokładne godziny otwarcia, w zależności od pory roku można znaleźć tutaj>> http://skansen.mblsanok.pl/a/strona.php?dir=../bilety&id=bilety Bilet normalny kosztuje 12 PLN, ulgowy – 8 PLN, przy czym wnętrza obiektów można zwiedzać tylko z przewodnikiem (50 PLN – grupa 20 osób).
POWIĄZANE WPISY
20 grudnia 2024
Rada Nadzorcza PPL S.A. odwołała Monikę Niewczas z funkcji członka zarządu
19 grudnia 2024 roku Rada Nadzorcza Polskich Portów Lotniczych S.A. podjęła decyzję o…
0 Komentarzy1 Minuta
20 grudnia 2024
Grupa eSky prezentuje aplikację eSky 3.0. Personalizowane oferty i elastyczne wyszukiwanie w jednym miejscu
Grupa eSky zaprezentowała zaktualizowaną wersję swojej aplikacji mobilnej eSky 3.0…
0 Komentarzy1 Minuty
18 grudnia 2024
XI GREMIUM TURYSTYKI: branża, nauka i samorząd razem w Toruniu
Za nami XI GREMIUM EKSPERTÓW TURYSTYKI. Tegoroczna edycja zgromadziła rekordową liczbę…
0 Komentarzy4 Minuty
18 grudnia 2024
Jacek Skrzypkowski nowym dyrektorem generalnym Aviareps Polska
Jacek Skrzypkowski od grudnia kieruje polskim oddziałem firmy Aviareps. Jego zadaniem,…
0 Komentarzy2 Minuty
9 grudnia 2024
Gąsiory Turystyki 2024 przyznane! Poznajcie młode talenty polskiej branży turystycznej
Przyznaliśmy nagrody w pierwszej edycji konkursu Gąsiory Turystyki, którego celem jest…
0 Komentarzy8 Minuty
29 listopada 2024
Włocławek – industrialna siła z turystycznym potencjałem
W świadomości przeciętnego Polaka Włocławek jawi się jako miasto przemysłowe. Znajdują…
0 Komentarzy7 Minuty
28 listopada 2024
Katowice Airport świętuje rekord: 6 mln pasażerów w 2024 roku
W czwartek 28 listopada 2024 roku w Katowice Airport, po raz pierwszy w historii portu,…
0 Komentarzy3 Minuty
14 listopada 2024
Odkryj uroki Korei Południowej. Co warto zobaczyć w Incheon i Gangwon?
Korea Południowa to kraj, który łączy nowoczesność z głęboką historią, oferując zarówno…
0 Komentarzy4 Minuty
13 listopada 2024
Sara Binmahfoodh: Chcemy zmienić postrzeganie Arabii Saudyjskiej. Najlepszym sposobem na to jest podróż
Arabia Saudyjska cieszy się coraz większym zainteresowaniem polskich turystów. Budzi…
0 Komentarzy9 Minuty