Travelplanet.pl: półmetek tegorocznych wakacji coraz droższy

fot. Raphaël Biscaldi / unsplash

Specjaliści z Travelplanet.pl sprawdzili jak bardzo podrożały wakacje i kiedy najbardziej opłacało się je zarezerwować. Czy dużo turystów odpuściło je sobie ze względu na szalejącą inflację oraz czy jest szansa, by imprezy turystyczne staniały? Na półmetku wakacji odpowiedzi na te pytania są już znane.

Wakacje 2022 kosztują przeciętnie klienta biur podróży ok 2670 zł. Są średnio blisko 400 zł droższe od wypoczynku w lipcu i sierpniu 2021 (2280 zł) ale tylko 100 zł droższe od wypoczynku w analogicznym okresie 2019. To najbardziej ogólne statystyki Travelplanet.pl. Szczegółowe dane na półmetku lata pokazują, że o ile w lipcu 2022 wypoczynek kosztował ok 2640 zł to w sierpniu będzie to ponad 2700 zł.

Kto wcześnie kupuje, tanio kupuje

„Najwięksi wygrani tegorocznego sezonu wakacyjnego to turyści, którzy zarezerwowali wakacje w biurach podróży do końca marca, posłuchawszy przestróg organizatorów wypoczynku, że imprezy turystyczne nie będą opierały się ogólnemu wzrostowi cen a na last minute nie ma co liczyć” – powiedział Radosław Damasiewicz, prezes zarządu Travelplanet.pl.

Turyści, którzy zarezerwowali wakacje 2022 do końca marca, płacili średnio ok. 2400 zł za osobę – to nieco ponad 100 zł więcej niż kosztował wypoczynek w lipcu i sierpniu 2021 (2280 zł). Za to rezerwujący go w lipcu płacili o ponad 450 zł więcej niż w ofercie first minute i o prawie 600 zł więcej niż kosztowały one w sezonie 2021.

Jednak pomiędzy marcem a lipcem ceny ostro ruszyły w górę. Do końca marca średnia wartość rezerwacji lipcowego i sierpniowego wypoczynku oscylowała wokół 2400 zł. W kwietniu ta kwota skoczyła do ok. 2600 zł. W czerwcu było to już średnio 2700 zł a w lipcu – ok. 2850 zł.

Warunki zakupu wakacji first minute były dla klientów niezwykle atrakcyjne: kilkunastoprocentowe zaliczki, gratisowo dodawana gwarancja niezmienności ceny, możliwość bezkosztowej zamiany terminu lub kierunku – zwłaszcza na przełomie lutego i marca miały zapobiec zapaści w rezerwacjach, spowodowanej niewiadomymi dla turystyki skutkami agresji Rosji na Ukrainę.

„Od maja, gdy większość popularnych turystycznie krajów ogłosiło zniesienie wszystkich pandemicznych obostrzeń, klienci ruszyli do biur podróży, czując że słabnąca w oczach złotówka parzy ich portfele. Już wówczas wycieczki drożały ze względu na skokowy wzrost cen paliwa lotniczego. W czerwcu benzyny do inflacyjnego ognia, który wystrzelił również w branży turystycznej, dolało skokowe osłabienie złotówki wobec euro i dolara, w których rozliczają się touroperatorzy z kontrahentami. Dynamika sprzedaży, która dawała przesłanki do prognoz, że rekord wyjazdów z biurami podróży z lata 2019 może zostać wyrównany a nawet pobity, wyraźnie osłabła” – dodał Radosław Damasiewicz.

Co kraj to podwyżka

Turcja tego lata jest najpopularniejszym kierunkiem wśród klientów biur podróży. Podobnie było w 2021 roku, ale wówczas wyprzedzała ona Grecję nieznacznie a tym razem – wyraźnie. Oprócz niższych cen ofert przyczyniło się do tego umożliwienie obywatelom Polski wjazdu do tego kraju na podstawie dowodu osobistego a nie paszportu.

Trzecie miejsce Bułgarii też nie jest niespodzianką, choć we wczesnych rezerwacjach była ona za Egiptem. Bułgaria, mimo skokowego wzrostu cen ofert w lipcu, to wciąż najtańszy kierunek na wakacje z dolotem. Chorwacja w rankingu jest nieco tańsza od Bułgarii, ale należy pamiętać, że większość ofert nad Adriatyk sprzedaje się z dojazdem własnym a nie przelotem.

W pierwszej dziesiątce od lat nie ma rewolucyjnych zmian – pandemia nie zmieniła zasadniczo preferencji turystów a jedynie lekko je zmodyfikowała. Tego lata poza pierwszą dziesiątką znalazły się Włochy. Ten kraj jako jeden z ostatnich zniósł wszystkie obostrzenia związane z wjazdem.

Ostatnia szansa na wakacyjny luksus?

96 proc. klientów biur podróż wybrało samolot jako środek transportu a tylko nieco ponad 3 proc. – dojazd własny. Te proporcje nie dziwią, zważywszy na drastyczne wzrosty cen benzyny i diesla w całej Europie w porównaniu do ubiegłego lata.

W dobie potężnej inflacji zaskakująco wyglądają rezerwacje – przypomnijmy: do końca lipca niemal 47 proc. turystów wykupiło wakacje w standardzie czterogwiazdkowym a ponad 33 proc. w standardzie pięciogwiazdkowym. To wartości zbliżone do poprzedniego sezonu, jednak warto zauważyć, że o ile wówczas średni koszt pobytu w hotelu czterogwiazdkowym wynosił ok. 2200 zł a w pięciogwiazdkowym ok. 2500 zł to obecnie jest to w obu wypadkach ok 450 zł więcej.

Brak perspektyw na szybkie wygaszenie inflacji może skłaniać turystów do kupowania wysokiego standardu w ślad za przekonaniem, że na tak luksusowy wypoczynek w kolejnych latach być może po prostu nie będzie ich stać.

Powakacyjna obniżka cen

Czy we wrześniu i październiku będzie taniej? Trochę, ale nie będą to spektakularne spadki cen. Z dotychczasowych rezerwacji wynika, że znacznie taniej będzie można wypocząć w Hiszpanii i Bułgarii (ten kraj, podobnie jak wcześniej Turcja a od ubiegłego sezonu Grecja, wprowadza ofertę całoroczną). Z kolei drożej, i to wyraźnie, wyjdzie klientów biur podróży odpoczynek w Egipcie, Albanii, Włoszech i w Chorwacji.

Czas na wakacje 2023?

Touroperatorzy mają już ofertę na przyszłoroczne wakacje i wygląda ona ciekawie. Za ok 2500 – 2600 zł można zarezerwować tygodniowe wakacje w hotelu czterogwiazdkowym w Egipcie i na wyspach Kanaryjskich (z wyżywieniem HB) lub Turcji (AI), 100 – 200 zł kosztuje dziś przyszłoroczny wypoczynek w takim standardzie w Grecji i Hiszpanii.

„Jak się wydaje, w przyszłym roku raczej na pewno będzie nam towarzyszyć inflacja, trudno się więc spodziewać, by te ceny radykalnie spadły. Istnieje raczej obawa, że mogą one wzrosnąć. Dlatego przy wyborze oferty warto zdecydować się na taką, którą obejmuje gwarancja niezmienności ceny. Zwłaszcza że w wielu wypadkach jest ona obecnie dodawana gratis” – podsumował Radosław Damasiewicz.