Tunezja – piękna jak zwykle, pusta jak nigdy

Tunezja tęskni za polskimi turystami
Sidi Bou Said w Tunezji/fot. AG

Puste atrakcje turystyczne, większość sklepików i straganów zamknięta, bardzo poważnie traktowane podwyższone rygory sanitarne – tak wygląda Tunezja pod koronawirusie. Przedstawiciel redakcji portalu WaszaTurystyka.pl poleciał pierwszym czarterem z Polski do Monastyru.

W ubiegłym roku Tunezję odwiedziło ponad 104 tysięcy turystów z Polski. W tym , władze tunezyjskie szacowały ich liczbę na ok. 150 tysięcy. Tunezja po kilku latach słabszych dla turystki – spowodowanych zamachami terrorystycznymi w 2015 roku – wracała do pierwszej dziesiątki krajów najchętniej odwiedzanych przez Polaków. Koronawirus spowodował – jak wszędzie – korektę szacunków i planów.

Plaża w Monastirze/fot. AG

Polacy wystartowali do Tunezji

Dopiero 24 czerwca rząd ministerstwo zdrowia Tunezji ogłosiło listę krajów, z których turyści nie musieli robić testów przed odwiedzeniem tego kraju. Niestety Polska znalazła się w grupie państw, których obywatele początkowo musieli przedstawić zaświadczenie zaświadczenie nie starsze niż 72 godziny z negatywnym wynikiem na obecność wirusa w organizmie. Nasz kraj znalazł się i wciąż się znajduje na tzw. pomarańczowej liście. Dopiero podpisani umów bilateralnych z Czechami i Polską, sprawiło, że 3 sierpnia zapadła decyzja, że polscy turyści latający do Tunezji z biurami podróży, mogą przekraczać granice tego kraju bez konieczności przedstawienia zaświadczenia nie starsze niż 72 godziny z negatywnym wynikiem na obecność wirusa w organizmie.
W czwartek 13 sierpnia z lotnisk w Katowicach i Warszawie wystartowały pierwsze loty czarterowe do Monastyru. Znaleźli się w nich klienci pięciu touroperatorów: Coral Travel, Exim Tours, Oasis Tours, Rainbow, Sun&Fun.

Piękna jak zwykle

Przede wszystkim Tunezja nie zbrzydła przez ostatnie kilka miesięcy, jest wciąż piękna i niezwykle atrakcyjna. Panująca tutaj ponad trzysta dni w roku słoneczna pogoda sprawia że trzy podstawowe warunki udanego urlopu – słynne 3xS czyli sun, sea, sand – są tutaj spełnione. Woda w morzu jest ciepła, plaże czyste i zadbane a słońce świeci mocno.

Sesja na plaży w Monastirze/fot. AG

Jeśli do tego dodamy atrakcje, które możemy zobaczyć na wycieczkach – nikt chyba nie będzie żałować wakacji w Tunezji.
Oczywiście, jak na całym świecie w tym roku, również w Tunezji trzeba się liczyć z obostrzeniami sanitarnymi. I pamiętać, że tylko jadąc z biurem podróży nie musimy wykazywać się wynikami testów. Byłem świadkiem wyproszenia trójki osób już z samolotu – okazało się, że wykupiły bilety indywidualnie (z tego jedna – tylko w jedną stronę).

Kontrole, kontrole

Na lotniskach polskich przechodzimy pierwszą kontrolę – pomiar temperatury przy wejściu na halę odlotów. To jest też to miejsce, od którego aż do wyjścia z lotniska w Monastyrze musimy nosić maskę na twarzy. Zdjąć ją możemy tylko podczas posikłu lub picia napojów (zarówno na terenie portu lotniczego, jak w samolocie). Co warto podkreślić, noszenie masek jest mocno “pilnowane” przez załogę tunezyjskiego przewoźnika “Nouvelair”, podobnie jest zresztą na lotnisku w Tunezji.

Kontrola temperatury przy wejściu do Term Antoniusza

W samolocie każdy pasażer musi wypełnić dwie karty, w tym jedną dotyczącą tylko koronawirusa (chorób przebytych w ostatnim czasie, krajów odwiedzonych w ostatnich tygodniach). Karty te oddajemy załodze przed wylądowaniem.
Druga, podwójna kontrola temperatury czeka na pasażerów na lotnisku w Monastyrze. Najpierw naszą ciepłotę mierzy kamera termowizyjna, potem pracownik w stroju ochronnym “pistoletem-termometrem”. Po kilkunastu minutach jazdy jesteśmy w hotelu i… kolejna kontrola temperatury. Kontrole temperatury stosowane są również przy wejściu do Term Antoniusza i muzeów.

Tunezyjczycy czekają na nas

Za to w samym hotelu, jak dawniej, tylko ludzi mniej. No i oczywiście, podczas posiłków trzeba zachowywać dystans.
Mohamed, przewodnik tunezyjski świetnie mówiący po polsku (osiem lat mieszkał w Polsce, żona – Polka), podkreśla: “Wszyscy tutaj czekają na Polaków, od kilku lat polskich turystów przyjeżdżało coraz więcej, teraz jesteście pierwszą grupą, która oprowadzam.”

Ruiny w Kartagenie/fot. AG

Tęsknotę za turystami (tymi z Polski również) widać i słychać na każdym kroku. Przed wejściem na teren wykopalisk w Kartaginie czynne są zaledwie dwa małe sklepiki, Ich właściciele podbiegają do autokaru, dowiadując się zaś, że jesteśmy z Polski, od razu wykrzykują kilkanaście zdań po polsku.

Pusto wszędzie…

Oczywiście, w tym roku mamy wyjątkowy luksus zwiedzania największych atrakcji Tunezji samotnie. Oprócz nas nie było żadnych turystów, zarówno w ruinach Kartaginy, jak i pobliskich termach Antoniusza. Swobodnie można robić zdjęcia – bez “groźby” przemykających przed obiektywem innych ludzi. Prawdopodobnie – i oby – to jedyna okazja, żeby móc dokładnie, bez pośpiechu i tłoku obejrzeć wspomniane miejsca.

Sesja zdjęciowa w Termach Antoniusza/fot. AG

Jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc w Tunezji – miasteczko Sidi Bou Said, znane z biało – błękitnych domów, również świeci pustkami. Oprócz naszej małej polskiej grupy, po uliczkach spacerują pojedynczy turyści z Tunezji, młoda para pozująca na tle morza, wycieczka szkolna…
Powtarza się sytuacja z Kartaginy, w miejscach, w których przed rokiem nie było sposoby zrobić swobodnie zdjęcia, teraz możemy zrobić długą sesję zdjęciową.

Uliczka w Sidi Bou Said/fot. AG

Zimne piwo dla Polaków

Większa część sklepów i knajpek jest zamknięta. Właściciele tych otwartych są czujni. Szef jednej z małych kawiarenek bezbłędnie wyczuwa, kto przystanął w uliczce naprzeciwko jego lokalu. Pyta: „Polacy? Piwo?” Zachowując dyskrecję – nie powinien nam sprzedawać piwa, my nie powinniśmy pić na ulicy – podaje nam gliniane czarki wypełnione piwem. Ćwierć litra kosztuje pięć dinarów (ok. 7 złotych), ale piwo jest wybornie schłodzone. Cała grupka kupuje po dwa piwa, właściciel właśnie zrobił interes sezonu, uśmiecha się i poleca lokal wszystkim Polakom. Ja też polecam…
Na parkingu autokarowym stoi tylko nasz autobus, na kilkadziesiąt straganów, otwartych zaledwie kilka. Ich właściciele już wiedzą, że w miasteczku jest grupa polska, więc wykrzykują w naszym języku po kilka zachęcających zdań.

Kufel nietypowy, ale piwo zimne/fot. Witold Ziomek

Więcej turystów udało nam się spotkać dopiero podczas wycieczki łodzią motorową na „bezludną” wysepkę Kuriat. Wyspa nie jest zamieszkiwana na stałe, ale w ciągu dnia przestaje na kilkanaście godzin być bezludną. Tutaj, przy plaży cumowało kilka różnej wielkości jednostek – okręt „piracki”, katamaran, łodzie motorowe. Na plaży w zaimprowizowanym barze spotykają się grupy z Polski, Czech, Francji. Na małym skrawku po raz pierwszy namiastka Tunezji sprzed pandemii.

W weekend nasz hotel zapełnia się, przyjeżdżają głównie Tunezyjczycy. Ale, jak podkreśla właściciel hotelu, w najbliższych tygodniach zwiększy się liczba turystów zagranicznych. Tunezyjczycy preferują krótkie, trzydniowe wypady. Wszyscy hotelarze liczą na gości z zagranicy.

Minister turystyki: przyjeżdżajcie odpocząć

Minister turystyki i rzemiosła Tunezji, Mohamed Ali Toumi, powiedział mi: “Cieszymy się, że rozpoczęły się loty czarterowe z Polski. Wasi turyści są tutaj zawsze mile widziani, przed pandemią z roku na rok było ich coraz więcej. W ubiegłym roku byliście już na ósmej pozycji pod względem liczby gości. Robimy wszystko, by pokazać, że jesteśmy nie tylko atrakcyjnym krajem, ale i bezpiecznym. Tak więc, przyjeżdżajcie do na odpocząć”.

Minister turystyki Tunezji: priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa turystom

Jeden z hoteli w Monastirze/fot. AG
Sidi Bou Said/fot. AG
Sidi Bou Said/fot. AG
Ruiny Term Antoniusza/fot. AG
Termy Antoniusza/fot. AG
Termy Antoniusza/fot. AG