Tunezja – turyści wrócą

AG

Tunezja jest tak samo piękna i pociągająca, jak przed zamachami. Atrakcyjności tego kraju nikt nie zabierze. Bezsensowny terroryzm uderzył szczególnie mocno w tym roku w turystykę tunezyjską. A przecież rok zaczął się bardzo dobrze – do zamachu w Muzeum Bardo, liczba turystów była większa niż w pierwszych tygodniach roku 2014.
Potem rozpoczęła się mocna kampania „#TunezjaJadeTam”, którą przerwał brutalnie drugi zamach. Żaden turystyczny kraj nie przeżyłby czegoś takiego bez strat.
Wszyscy Tunezyjczycy, nie tylko pracujący w branży turystycznej mocno odczuli zamachy i ich skutki. Nie tylko finansowo. Bo przecież zamachy uderzyły w całą Tunezję. Żadnemu Tunezyjczykowi się to nie spodobało, nikt tego zamachu nie poparł. Stawka była i jest bardzo wysoka – model demokratyczny wprowadzany w Tunezji nie wszystkim się podoba i niektórzy fundamentaliści próbują w niego uderzyć. Tunezja zapłaciła za otwartość, gościnność, brak ortodoksyjnego podejścia do religii i obyczajów.

Rząd tunezyjski od samego początku rozpoczął działania mające, przywrócić i zapewnić bezpieczeństwo turystom. Powstała wspólna komisja składająca się z przedstawicieli ministerstwa turystyki, ministerstwa kultury i ministerstwa spraw wewnętrznych oraz regionów turystycznych. Od hotelarzy wymagane jest zabezpieczenie swoich obiektów, w newralgicznych punktach zainstalowane zostały dodatkowe zabezpieczenia umożliwiające ochronie sprawdzenie, czy wchodzący na terem ośrodków nie wnoszą przedmiotów niebezpiecznych. Hotele są monitorowane i dyskretnie pilnowane przez służby. Hotelarze otrzymali dokładną instrukcję dotyczącą m.in. pilnowania parkingów, zamontowania kamer i innych urządzeń. Wszystkie wycieczki objazdowe muszą uzyskać zgodę ministerstwa turystyki.
Na ponad 150 kilometrowym odcinku granicy z Libią zbudowano fosę uniemożliwiającą nielegalne przekraczanie „zielonej granicy”. W miejscach turystycznych i hotelach wprowadzono wzmożoną ochronę i kontrolę – podobnie jak na lotniskach i na autostradach. W popularnych miejscach turystycznych, parkach archeologicznych widoczni są ludzie w mundurach. Nie odstrasza to turystów, wręcz przeciwnie – uspokaja.

Oczywiście ten rok dla turystyki tunezyjskiej jest stracony. Co prawda zwiększyła się liczba turystów z Algierii oraz liczba turystów krajowych (zorganizowano akcję promocyjną, zachęcającą Tunezyjczyków do odpoczynku na własnych plażach) , ale nie mogło to zniwelować strat spowodowanych odpływem turystów z Europy. Z Polski, która jest jednym z ważniejszych rynków, w tym roku odnotowano o 75 proc. mniej gości. To duży cios także dla polskich touroperatorów.
Prawdopodobnie na przełomie roku rozpocznie się akcja promocyjna . Przeznaczono na nią 40 mln euro. Tunezyjczycy deklarują także daleko idącą pomoc dla touroperatorów, m.in. polskich. Ci z kolei murem stoją za Tunezją, nigdy nie rezygnowali z wysyłania turystów do Tunezji i mają nadzieję na odrodzenie turystyki tunezyjskiej w przyszłym sezonie.

Ważne, że Tunezyjczycy pracują również nad przedłużeniem sezonu. Zdają sobie sprawę, że długo byli postrzegani, jak kraj, w którym turyści głównie plażują. Trudno się dziwić – w Tunezji, 80 proc. rynku skupia się na terenach nadmorskich. W najbliższych latach Tunezyjczycy chcą zdywersyfikować rynek turystyczny. Będą stawiać m.in. na rozwój turystyki golfowej, turystyki aktywnej oraz agroturystyki. Już teraz mają programy zawierająca pakiety thelasoterapii, programy saharyjskie oraz kulturalno – historyczne. Konieczne jest też podnoszenie jakości usług w istniejących już segmentach branży.

Jak wygląda sytuacja w Tunezji miałem okazję przekonać się uczestnicząc w Polsko-Tunezyjskim Forum Agentów i Touroperatorów PIT w Tunezji.
Co zobaczyłem? Tunezja jest tak samo piękna i pociągająca, jak przed zamachami. Atrakcyjności tego kraju nikt nie zabierze. Obok miejsc, które już znałem, miałem okazję zwiedzić winnicę (degustowałem też niebanalnego smaku wina), farmę ekologiczną, a więc miejsca, które Tunezyjczycy wprowadzają do swojej oferty. Hotele były pustawe, ale to koniec klasycznego sezonu – było sporo gości z Algierii, trochę z Polski, Czech, Węgier, Holandii i Niemiec. Widać, że wygrywają te hotele, których właściciele zdecydowali się na remont. Architektura i położenie tych obiektów, które teraz widziałem jest bardzo dobra, ale nieodnawiane hotele, ze starym wystrojem odbiegają od standardów, do jakich przyzwyczaiły nas inne kraje basenu Morza Śródziemnego.
Kuchnię tunezyjską zawsze lubiłem i tu się nic zmieniło, doszło poznanie tutejszych zacnych win.
Ludzie jak zwykle gościnni, uśmiechnięci i życzliwi dla turystów, na sukach mniej nachalni niż w innych krajach arabskich.
Plaże czyste, piaszczyste, w górze palące słońce (mimo, że był to koniec października), woda w morzu o idealnej do kąpieli temperaturze.

Owszem, plaża hotelowa z dwóch stron byłą pilnowana przez uzbrojonych strażników, podobnie jak wjazd i wejście do hotelu. Dyskoteki pilnował ochroniarz, uzbrojonych ludzi widać także było w Muzeum Bardo i przy najważniejszych zabytkach i atrakcjach turystycznych. Policjanci pilnują wjazdów na autostradę i ważniejszych skrzyżowaniach oraz oczywiście lotnisk. Ale nie przeszkadzało mi to w odpoczynku, wręcz przeciwnie – spokojny byłem, że ktoś nade mną czuwa.
Dopóki istniał będzie terroryzm, nikt nie będzie w stu procentach bezpieczny w żadnym miejscu na świecie.

W zeszłym roku Tunezję odwiedziło prawie 150 tysięcy Polaków. Spędzili swoje wymarzone wakacje. I następni też pewnie spędzą. Jestem pewny, że przyszły sezon będzie rokiem odrodzenia tunezyjskiej turystyki. Warci są tego Tunezyjczycy i ich piękny kraj. Warci są tego polscy turyści. Wierzę, że wszyscy będziemy się cieszyć w przyszły roku udanym sezonem. Ja przynajmniej deklaruję #TunezjaJadęTam.